Artego Arena zdała siatkarski egzamin. "Powróciły wspomnienia z Astorii, kiedy grałyśmy o najwyższe cele"

WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: radość siatkarek Pałacu Bydgoszcz
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: radość siatkarek Pałacu Bydgoszcz

Najważniejszy mecz sezonu, siatkarkom bydgoskiego Pałacu przyszło rozegrać w Artego Arenie. Obiekt, który po raz pierwszy gościł podopieczne Piotra Makowskiego, okazał się szczęśliwy dla ekipy znad Brdy.

- Nie występowałyśmy w swojej hali i to z pewnością nie pomagało, jednak kibice zrobili nam tak fajną atmosferę, że przyjemnie się grało. Wróciły wspomnienia. Czułyśmy się jak w Astorii, kiedy toczyłyśmy boje o mistrzostwo i triumfowałyśmy w rywalizacji o najwyższe cele. Pamiętam takie mecze, nie było słychać własnych myśli. Tak powinno być zawsze. Kiedy rozstrzygałyśmy czwartego seta, poczułam dreszcz - powiedziała po wygranej nad Legionovią Legionowo kapitan bydgoskiego zespołu Magdalena Mazurek.

Starcie rewanżowe o 11. miejsce w Lidze Siatkówki Kobiet, miało spore znaczenie dla podopiecznych Piotra Makowskiego. Bydgoszczanki kilka dni wcześniej triumfowały na Mazowszu i w przypadku powtórzenia tego sukcesu, zapewniłyby sobie utrzymanie w siatkarskiej elicie. Przed kilkoma tygodniami, taki scenariusz wydawał się niemożliwy do realizacji. Pałacanki zaskoczyły jednak nie tylko swoich fanów, ale i krytyków. Wygrana w pięciu ostatnich meczach sezonu 2017/2018 sprawiła, że drużyna znad Brdy może myśleć o kolejnym sezonie, 27. z rzędu spędzonych wśród najlepszych ekip w kraju.

- Emocje były ogromne. Trener przed meczem uczulał nas,  że trzeba wygrać dwa spotkania. Cieszę się, że udało nam się tego dokonać. Wyszłyśmy z ciężkiej sytuacji. W pierwszym secie dostałyśmy kubeł zimnej wody na głowę. Uświadomiłyśmy sobie wtedy, że walka toczy się o trzy sety, a bój będzie wyjątkowo ciężki. Musiałyśmy poczuć salę. Łuczniczka była naszym atutem, a tutaj grało się niemal jak na wyjeździe, co stwarzało inną sytuację - przyznała rozgrywająca ekipy znad Brdy.

Pochwał, po zakończeniu zwycięskiego pojedynku, nie szczędził siatkarkom Waldemar Sagan. Obecny prezes klubu, to jeden z założycieli Pałacu Bydgoszcz, pamiętający wiele dramatycznych potyczek z udziałem ekipy znad Brdy.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen o Bartoszu Kurku. "To prawdopodobnie najbardziej zmotywowany zawodnik"

- Takie spotkania jak to ostatnie z Legionowią Legionowo, wywołują ogromne emocje zarówno u zawodniczek, trenerów jak i pozostałych obserwatorów. Siatkarkom czasem łatwiej jest to wytrzymać niż osobom postronnym. Można się było o tym przekonać w trakcie spotkania, kiedy sędzia najpierw zakończył mecz, a następnie zmienił decyzję i trzeba było wrócić na parkiet, aby ponownie udowodnić, że ostatni punkt należy się naszej drużynie - powiedział Waldemar Sagan.

Wspomniana sytuacja była jedna z najbardziej kontrowersyjnych w całym pojedynku. Decyzja arbitra głównego mocno zbulwersowała kibiców, wcześniej fantastycznie dopingujących oba zespoły. Prowadzący mecz Grzegorz Sołtysiak, w tie-breaku, przy stanie 14:13 dla gospodyń, zakończył spotkanie pokazując aut po ataku Magdaleny Damaske. Chwilę później zmienił decyzję, uznając, że piłka znalazła się w boisku. Radość zespołu znad Brdy okazała się przedwczesna, jednak  prorocza. Podopieczne Piotra Makowskiego wytrzymały bowiem ciśnienie i niesione żywiołowym dopingiem po raz drugi postawiły kropkę nad "i", triumfując 16:14.

- Starałyśmy się w tej sytuacji zachować chłodną głowę, aby nie wybiło nas to za bardzo z rytmu. To były najważniejsze piłki, kiedy można było trafić do piekła lub nieba. W zasadzie wszystko zdarzyło się tak szybko, że nie było czasu na myślenie. Gdyby przerwa trwała dłużej, byłby problem. Dobrze, że akcja, która została powtórzona nie zakończyła się punktem dla rywalek - przyznała Magdalena Mazurek.

Kapitan Pałacu Bydgoszcz, która do gry w siatkówkę powróciła po trzech latach przerwy przyznaje, że nie żałuje powrotu na parkiet. Przyszłość byłej reprezentantki Polski w grodzie nad Brdą pozostaje obecnie nie wiadomą. Doświadczona rozgrywająca nie ukrywa, że jest pozytywnie nastawiona do ewentualnych rozmów. Ma również nadzieję, że w przyszłości drużynie będzie dane rywalizować na obiekcie podobnym do Artego Areny, która okazała się szczęśliwa dla Pałacanek w ich debiutanckim występie.

- Fajnie byłoby grać w tego typu hali, ponieważ jest wówczas jakaś więź z kibicami. Łuczniczka również ma swoje atuty, jednak ciężko jest ją zapełnić - powiedziała 34-letnia siatkarka.

Źródło artykułu: