Taichiro Koga: To był bardzo udany sezon, zostaję w Zawierciu i za rok walczymy o play-offy!

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu Taichiro Koga (nr 19) i Grzegorz Pająk (z tyłu)
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu Taichiro Koga (nr 19) i Grzegorz Pająk (z tyłu)

Pierwszy w historii Japończyk na polskich parkietach był jednym z najlepszych zawodników Aluronu Virtu Warty Zawiercie w jej debiutanckim sezonie w PlusLidze. - Zostaję na kolejny sezon - zdradził po zakończeniu wygranej rywalizacji o 9. miejsce.

Beniaminek z Zawiercia zakończył debiutancki sezon w PlusLidze na bardzo dobrym, dziewiątym miejscu. W bezpośredniej rywalizacji o tę lokatę pokonał Cerrad Czarnych Radom. O losach tej walki musiał zadecydować "złoty set". Po zwycięstwie przed własną publicznością 3:1, w rewanżu drużyna Aluronu Virtu Warty przegrała bowiem 0:3.

- Czarni są trudną drużyną do pokonania we własnej hali. Bardzo duże wsparcie dają im kibice, tworzący niesamowitą atmosferę. Mieliśmy olbrzymie problemy w przyjęciu, ale na szczęście podeszliśmy do "złotego seta" z nowym nastawieniem, potrafiliśmy usunąć z głów wcześniejsze trzy partie - powiedział Taichiro Koga, jeden z najlepszych, obok Grzegorza Boćka, zawodników spotkania w Hali MOSiR-u w Radomiu.

Podopieczni Emanuele Zaniniego nie potrafili odnaleźć się w specyficznym obiekcie radomskiego zespołu. W rundzie zasadniczej również przegrali w nim 0:3. Co sprawiło im największe problemy? - Sufit jest żółty, bardzo specyficzny, i zlewa się z piłką, która ma na sobie podobny kolor. Ponadto, o czym już mówiłem, kibice tworzą "kocioł" - odpowiedział japoński libero, wskazując na aspekt, który podnosi wielu zawodników innych drużyn.

Jak podczas każdego spotkania, tak i tym razem beniaminkowi kibicowała bardzo liczna grupa fanów, którzy już w pierwszym sezonie w PlusLidze zrobili furorę zaskakującymi akcjami, jak np. słynnym już "Zawierciańskim Koniem Trojańskim". - Nasi sympatycy wspierają nas na każdym meczu, jeżdżą do wszystkich hal. Są magiczni, nawzajem się "napędzamy" - raz my ich naszą grą, innym razem, gdy gorzej nam idzie na parkiecie, oni nas swoim dopingiem. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni - nie ukrywał Koga.

Filigranowy libero zebrał za swoją grę w przekroju całego sezonu wiele pochebnych opinii. Jak odnosi się do tych słów? - Skupiłem się na naszej grze i na tym, jak współpracowaliśmy na boisku. Pomimo iż byliśmy beniaminkiem, to skończyliśmy sezon na dziewiątym miejscu, z czego jesteśmy bardzo szczęśliwi. Myślę, że pomogłem drużynie maksymalnie, na tyle, na ile mogłem - podkreślił.

Pierwszy w historii gracz z Kraju Kwitnącej Wiśni na polskich parkietach jest zadowolony z podjętej przed kilkoma miesiącami decyzji. Na tyle, że wie już, co będzie robił w następnym sezonie. - Zostaję w Zawierciu na kolejny rok, naszym planem będzie walka o play-offy. Co prawda kontraktu jeszcze nie przedłużyłem, ale stanie się to w najbliższym czasie - zdradził Koga.

ZOBACZ WIDEO Zaskakujący kandydat do sztabu Heynena. "Chcę mieć kogoś takiego"

Komentarze (4)
avatar
panda25
25.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Japończyk od pierwszej kolejki rzucił się w oczy jakością swojej gry. I bardzo dobrze, że zostaje. A Aluron niech ciągnie w górę - dla dobra kibiców siatkówki! :-) 
avatar
gonzo22
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Do Trefla go albo Skry ;) 
avatar
skandal10
23.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No i fajnie:)
Koga dodaje kolorytu naszej L