Stefana Veljković: ŁKS potrafi wychodzić z opresji. Nie ma miejsca na relaks

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Stefana Veljković
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Stefana Veljković

- One są jak Feniks, mogą odrodzić się z popiołów - mówiła Stefana Veljković, środkowa Chemika Police. Jej zespół rozgromił ŁKS Commercecon Łódź w pierwszym meczu finałowym LSK w trzech setach. Serbka jest wciąż daleka od cieszenia się ze złota.

Policzanki pierwsze spotkanie finałowe rozstrzygnęły w godzinę. Pokonały ŁKS Commercecon Łódź w trzech setach - w drugim do 9, a w trzecim do 4. Taka sytuacja rzadko zdarza się w siatkówce na tym poziomie.

- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wygrałam tak wysoko - przyznała Stefana Veljković - Może kiedy grałam w kadetkach albo juniorkach? Ale to rzeczywiście dziwne, nie spodziewałam się, że tak to się skończy. Ale my musimy myśleć o tym, co będzie, a nie o tym, co było, bo to się może źle skończyć - dodała.

Sama zawodniczka była zaskoczona tym, jak szybko potoczyły się wypadki spotkaniu w Policach. Spodziewała się dłuższego i bardziej wyrównanego pojedynku.

- Nie było nawet czasu, żeby pomyśleć, o tym, co robimy. Byłyśmy dobrze przygotowane do tego spotkania i oczekiwałyśmy większego oporu. Nie zastanawiałyśmy się nad tym. Chciałyśmy wygrywać każdą następną akcję, bo wiedziałyśmy, że ŁKS może jeszcze wrócić do gry, nawet jeśli by był w beznadziejnej sytuacji. One są jak feniks, mogą się odrodzić z popiołów. Dlatego musimy walczyć do samego końca. Nie ma opcji, że skoro wygrałyśmy pierwsze spotkanie tak wysoko, w drugim pójdzie nam tak samo - przestrzega Veljković.

Serbska środkowa rozegrała znakomite zawody w Policach. Zdobyła 19 punktów i miała ponad 90 procent skuteczności w ataku. To nie pierwszy raz, kiedy okazała się najskuteczniejszą siatkarką w drużynie.

- Zawsze staram się skoncentrować i punktować jeszcze więcej. Ale my grałyśmy wszystkie bardzo dobrze. Nie można powiedzieć, że tylko ja albo Mali (Smarzek - przyp. red.). Wszystkie na zapracowałyśmy na ten rezultat. A rywalki? Wydaje mi się, że one nie grały na swoim poziomie, w odróżnieniu od nas. Być może to siedzi w głowach. Przecież to jest finał, tu pojawia się więcej emocji i czuje się już bliskość złotego medalu - powiedziała zawodniczka Chemika Police.

Jak zatem najlepsza środkowa Ligi Siatkówki Kobiet wyobraża sobie poniedziałkowy, drugi mecz finału w Atlas Arenie?

- ŁKS zagra u siebie, będzie miał znakomite wsparcie od kibiców. Dla nas nie ma miejsca na rozluźnienie i relaks. Wiemy, ze one potrafią wychodzić z opresji, co pokazały w półfinale w Rzeszowie. Oczekuję trudnego meczu. Po pierwszym półfinale z Grot Budowlanymi byłyśmy zbyt spokojne i pamiętamy, jak to się skończyło - przypomniała Serbka.

Drugi mecz finałowy LSK rozpocznie się w Łodzi o godzinie 18:00 w poniedziałek, 30 kwietnia. Jeśli wygrają go siatkarki Łódzkiego Klubu Sportowego, decydujące spotkanie odbędzie się w Policach 3 maja.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Komentarze (0)