Minione rozgrywki, zakończone przez Asseco Resovię Rzeszów na szóstym miejscu, były ostatnimi dla Lukasa Tichacka w barwach klubu z Podkarpacia. Rozgrywający grał w "Pasiaku" przez siedem sezonów, zdobywając m.in. trzy mistrzostwa Polski czy dwa srebrne medale PlusLigi. Już przed rokiem miał odejść z drużyny.
- Nie jest to żadną tajemnicą, że miałem się pożegnać z klubem już rok temu - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Przedłużyłem kontrakt o rok w momencie, gdy się dowiedziałem, że następuje zmiana trenera - czeski rozgrywający nawiązuje do zatrudnienia Roberto Serniottiego.
Przed kilkoma miesiącami na ławkę trenerską Resovii powrócił jednak Andrzej Kowal. - Gdy w trakcie sezonu klub zdecydował się na zmianę powrotną w grudniu, to poprosiłem prezesa Górskiego o rozwiązanie kontraktu, żebym mógł grać gdzieś indziej. Miałem taką opcję odejścia, tylko klub się na to nie zgodził. Gdy Andrzej Kowal podpisał w trakcie sezonu kontrakt na kolejne dwa lata, to myślę, że zarówno ze strony klubu, jak i mojej, nie było już więcej chęci do dalszej współpracy - nie ukrywa Tichacek.
- Myślę, że sporo ludzi zauważyło, że relacje między mną, a Andrzejem Kowalem nie były najlepsze i nie funkcjonowały tak jak powinny. Myślę, że nie ma sensu bardziej tego drążyć i dyskutować na ten temat. Może tych siedem lat to był za długi okres i ta nasza współpraca się już po prostu przejadła. Może trzeba było to skończyć po najlepszych dwóch sezonach i nie czekać na to, że będzie aż tak źle - szczerze wyjaśnia doświadczony siatkarz.
ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku