Trefl Gdańsk, choć wobec problemów finansowych niepewny był startu w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi, odniósł w niej duży sukces, kończąc sezon na trzecim miejscu, a po drodze wygrywając Puchar Polski. - Aspiracje mieliśmy w półfinałach nieco większe, ale brąz PlusLigi smakuje tak samo dobrze, jak i zwycięstwo w pucharze, bo to duże sukcesy dla każdego z nas i dla całego klubu, choć ten pierwszy wymagał zdecydowanie więcej wysiłku - cieszył się po ostatnim meczu z Indykpolem AZ-emS Olsztyn Piotr Nowakowski.
- Myślę, że mimo pewnych petrubacji możemy ocenić ten sezon na piątkę z plusem. Oczywiście jest to też udziałem kibiców, którzy swoim wsparciem nieśli nas do zwycięstwa. My z kolei daliśmy z siebie to, co mamy najlepszego - podsumował zadowolony zawodnik, którego drużyna brązowy medal zdobyła, wygrywając z olsztynianami 3:2 na wyjeździe i 3:1 we własnej hali.
Dla samego środkowego indywidualnie również był to udany rok. Trzykrotnie zdobył statuetkę MVP, raczej nie zawodził i był ważnym elementem drużyny. Przyznał, że jest zadowolony z takiej współpracy z klubem. - Z trenerem Anastasim znamy się już dłuższy czas i wiedziałem mniej więcej, jak będzie wyglądała ta współpraca. Nie zawiodłem się w najmniejszym stopniu - chwalił szkoleniowca.
- Grania nie było też zbyt wiele i nie byłem za mocno wyeksploatowany. Czuję, jakbym się trochę odrodził po kontuzji i słabym sezonie w Asseco Resovii Rzeszów, kiedy nie grałem najlepiej. Naprawdę cieszę się, że mogłem się odbudowywać w moim chyba już ulubionym mieście, a na pewno w mojej ulubionej hali - opowiadał z brązowym medalem na szyi.
Przyszłość klubowa Nowakowskiego nie jest jeszcze znana, ale wszystko wskazuje na to, że nie dojdzie do zmiany barw. - Mam nadzieję, że będę miał okazję nadal reprezentować barwy Trefla Gdańsk. Zależy to trochę ode mnie, a trochę od klubu, który, mam nadzieję, też stanie na wysokości zadania. Na razie trwają rozmowy, wstępnie jesteśmy dogadani, ale ostatecznych podpisów na umowie jeszcze nie ma. Myślę jednak, że się uda, bo po tak dobrym sezonie, chciałbym tu zostać. Nawet jeśli zespół będzie inny, to koncepcja klubu się nie zmieni, a trener Anastasi to wszystko poukłada - mówił optymistycznie środkowy.
Teraz czeka go sezon reprezentacyjny, znalazł się bowiem w szerokim składzie kadry na tegoroczną Ligę Narodów. Nie czuje się jednak w szeregach Biało-Czerwonych niezastąpiony. Na pozycji środkowego mamy naprawdę wielu dobrych zawodników, także młodych, jak Jakub Kochanowski, więc nie ma co się o nią martwić. Ja będę robił swoje, a jeśli trener będzie dla mnie widział miejsce na boisku, to będę zadowolony. Jeśli nie, też nie będę rozpaczał - przecież ja już swoje też z kadrą przeszedłem - tłumaczył.
Poza tym, nie jestem też taki młody, granie meczów przez kilka dni z rzędu może być dla mnie wyzwaniem, co odczułem już przy okazji naszych ćwierćfinałów z Jastrzębskim Węglem - dodał siatkarz. Przyznał również, że z ligowym medalem na szyi ma o wiele więcej chęci do grania - Gdybyśmy zakończyli ten sezon na miejscu czwartym, byłoby mi znacznie trudniej znaleźć motywację do dalszej wytężonej pracy - powiedział szczerze po zakończonym sezonie.
ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku