Natalia Mędrzyk: Możemy grać szybko i dobrze, ale potrzebujemy czasu

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Natalia Mędrzyk
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Natalia Mędrzyk

Kadra polskich siatkarek zamierza pokazać swoje nowe, ciekawsze dla oka oblicze podczas Siatkarskiej Ligi Narodów. - Nie mamy wiele czasu na zgrywanie się, ale nie ma innej drogi - uznała przyjmująca Natalia Mędrzyk.

- W tej chwili siła mentalna jest ważniejsza od tej fizycznej. Byłyśmy gotowe na to, że nie będzie odpoczynku i regeneracji tuż po sezonie, ale trzeba jakoś wytrzymać te półtora miesiąca. Czas na relaks przyjdzie potem - przyznała Natalia Mędrzyk, która o odpoczynku od siatkówki może jedynie pomarzyć. Podobnie jak cała powołana przez Jacka Nawrockiego reprezentacja Polski kobiet, która od 30 kwietnia przygotowuje się w Szczyrku do nadchodzącej Ligi Narodów Kobiet. Jakby mało było wysiłku, tuż po dwóch sparingach z Czeszkami w Węgierskiej Górce, Biało-Czerwone czeka wylot do amerykańskiego Lincoln, odległego od Polski o ponad 8 tysięcy kilometrów.

- Czekające nas podróże z pewnością będą męczące. Osobiście nie mam doświadczenia z lotami trwającymi ponad dziesięć godzin, to będzie dla mnie coś nowego. Ale są sposoby na jet lagi i mam nadzieję, że poradzimy sobie z nimi. A przede wszystkim, że coś podczas tych wojaży ugramy. Nie mamy zbyt wiele czasu na zgrywanie się, rok temu nasza gra długo się zazębiała i dopiero podczas turnieju w Montreux wyglądała ona wyraźnie lepiej. Ale nie ma innej drogi, trzeba pokazać wszystko, co się potrafi - skwitowała siatkarka Chemika Police.

Ostatni sezon był dla Mędrzyk i jej klubu szalenie wymagający, ale tym lepiej smakował w Policach tytuł mistrzyń Polski, wywalczony po dwukrotnym pokonaniu ŁKS-u Commerceconu Łódź. Była siatkarka klubów z Dąbrowy Górniczej i Wrocławia w ciągu rozgrywek wielokrotnie udowadniała, że czołowy klub Ligi Siatkówki Kobiet może na nią liczyć, o czym świadczy siedmiokrotne nagrodzenie nagrodami MVP.

- Przechodząc do Chemika, miałam pewne obawy związane z tym, że trafiam do klubu, w którym po prostu trzeba wygrywać. Sezon był dla mnie pewnego rodzaju sprawdzianem, ale koniec końców okazało się, że wytrzymaliśmy presję i jakoś sobie poradziłam. Nie zawsze było najlepiej, ale wynik końcowy jak najbardziej nas zadowala. To moje pierwsze mistrzostwo Polski, smakuje ono wyjątkowo. Zaczynałam swoją karierę od mniejszych klubów, a moja droga do tych najlepszych drużyn w Polsce była powolna, ale nic bym nie zmieniła w swojej karierze. Zdecydowałam się na Chemika w najlepszym dla siebie momencie, bo mogłam w nim rozegrać pełny sezon, a nie czekać na swoją szansę w rezerwie - oceniła ostatnie miesiące skrzydłowa polskiej kadry.

Natalia Mędrzyk straciła poprzedni sezon kadrowy z powodu kontuzji stopy, dlatego tym mocniej reprezentacja Polski liczy na jej umiejętności w nadchodzących, wymagających tygodniach. - To się okaże, czy będę kluczową zawodniczką, czy nie. Potrzeba nam nieco czasu. Dobrze by było, gdyby kibice nie rzucili nas na pożarcie po pierwszych meczach. Wciąż się docieramy, próbujemy trochę szybszego grania, dlatego trudno będzie uniknąć błędów. Myślę, że z upływem czasu będziemy w stanie grać naprawdę dobrą siatkówkę, bo cała drużyna jest w stanie grać szybciej niż do tej pory - uznała skrzydłowa.

Szybka i bezkompromisowa gra kojarzy się z Imoco Volley Conegliano, którego podstawową rozgrywającą była Joanna Wołosz, wielka nieobecna roku 2018 w kadrze Polek. - Temat nieobecności Asi nie pojawia się tutaj zbyt często. Jest jak jest, wiemy, że trzeba udźwignąć tę sytuację i przez to rozgrywające mają nałożoną większa presję. Ale jestem pewna, że sobie z nią poradzą. Poza tym myślę, że cała nasza drużyna wyniesie z tego turnieju sporą lekcję. Już samo to, że spotkamy się w najlepszymi drużynami świata, da naszej kadrze mały plusik na przyszłość - stwierdziła z nieśmiałym uśmiechem Mędrzyk.

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Źródło artykułu: