Vital Heynen zapowiadał przed pierwszym oficjalnym meczem w roli selekcjonera Polaków, że będzie korzystał z możliwości rotacji do woli. Miał do tego prawo, w końcu drużyna delegowana przez niego na bój z Kanadą ledwo mieściła się w szeregu po swojej stronie parkietu. Przed meczem w Spodku zapowiadano, że w wyjściowej szóstce pojawi się czterech debiutantów i tak faktycznie było. Schulz, Nowakowski, Kochanowski, Kwolek, Szalpuk, Żurek i Drzyzga - w takim zestawieniu polscy siatkarze jeszcze się nie pokazali.
Mecz miał niczym nie różnić się od zeszłorocznego starcia z Iranem w tej samej hali, poza jednym wyjątkiem. W razie wyniku 3:0 dla którejkolwiek ze stron rywalizacji miano rozegrać jeszcze jednego seta (co zdarzyło się choćby w Węgierskiej Górce podczas sparingu siatkarek). Mazurek Dąbrowskiego wybrzmiał jak należy, choć w wielu sektorach Spodka nietrudno było wypatrzeć puste miejsca i całe rzędy.
A na parkiecie kanadyjscy środkowi dbali o utrzymanie przewagi swojej ekipy, zaś Polacy docierali się ze sobą nawzajem z każda kolejną akcją. W oczy rzucał się pierwszy wyraźny ślad heynenowski w grze Biało-Czerwonych, czyli mądre obrony pozwalające na przyspieszoną (i czasem pomyślną) kontrę. Ale z drugiej strony gospodarze marnowali wiele serwisów i nie wywierali w tym elemencie presji (10:12), co pozwalało TJ-owi Sandersowi na swobodne rozdzielanie piłek. To była jedna z rzeczy, o którą wyraźne i głośne pretensje miał Heynen podczas przerw. Nie pomogły zmiany, cwaniackie zagrania Artura Szalpuka i blok-auty Bartosza Kwolka. Goście zadbali o swoją skuteczność na skrzydłach i bez większych komplikacji wygrali seta do 20.
Niewiele zmieniło się w drugiej partii. Wyluzowani Graham Vigrass i Brad Gunter spokojnie omijali blok polskiej kadry, co zmusiło jej belgijskiego szkoleniowca do kolejnej przerwy na żądanie. Po bloku Szalpuka i asie Kwolka wydawało się, że przytłumieni Polacy wejdą w seta raz jeszcze (9:9, 12:12), ale szybko okazało się, że pozostaje im wyszarpywanie punktów zamiast dominowania. Duet Vigrass-Vandoorn wygrywał każdą konfrontację na siatce, a naszym rodakom trudno było znaleźć punkt zaczepienia pozwalający na odrobienie strat. Potrzeba było do tego bloku wracającego do gry Bartłomieja Lemańskiego i błędów gości w ataku (21:21). I wtedy coś zaskoczyło: bloki Jakuba Kochanowskiego i Kwolka w najważniejszych momentach partii sprawiły, że została ona ku radości Spodka uratowana.
Zgodnie z zapowiedziami Vital Heynen znowu zamieszał składem i trzeciego seta z wyjściowej szóstki rozpoczął jedynie Jakub Kochanowski. Akcje Macieja Muzaja i Aleksandra Śliwki podrywały kibiców, ale wynik przez niedokładność gospodarzy był na korzyść siatkarzy zza oceanu (5:8). Stephen Maar szukał skutecznie dziur w bloku Biało-Czerwonych, Jason DeRocco obijał bez pardonu palce i dłonie blokujących, a Polakom musiały wystarczyć przebłyski Michała Kubiaka. Do tego przy stanie 19:17 dla Kanady Lemańskiemu i Muzajowi zdarzyły się niepomyślne starcia z siatką i blokiem rywali. Zryw Polaków w szalenie trudnej sytuacji sprawił, że obronili oni trzy piłki setowe, ale przy czwartej próbie Vigrass nie pozwolił sobie na pomyłkę.
Skuteczność siatkarzy Heynena w trzecim secie wyniosła marne 36 procent i widać było od początku kolejnej odsłony, że bardzo im zależy na poprawieniu swoich osiągów. Rywale odpowiadali mocno i celnie za sprawą Guntera, ale czasem zatrzymywali się na bloku Śliwki (8:6). Chwilę później polskiemu przyjęciu zabrakło dokładności i wynik z korzystnego stał się niekorzystny, głównie przez świetną obronę rywali. Na szczęście efekt przyniosły motywacje Heynena podczas przerwy przy wyniku 15:12 dla Kanady i miejscowi zdobyli cztery punkty z rzędu, przy okazji łapiąc kontakt z przeciwnikiem i ożywiając na dobre kibiców.
Od tego momentu oglądaliśmy naprawdę niezłą siatkówkę i wściekłą pogoń Polaków za uciekającymi siatkarzami Antigi. Kubiak jak rasowy kapitan ratował biało-czerwoną kadrę z opresji, ale to było za mało. Błąd w przyjęciu sprawił, że Brad Gunter po raz drugi skończył swoją akcję i tym samym zakończył mecz.
Polska - Kanada 1:3 (20:25, 25:23, 23:25, 25:27)
Polska: Schulz, Nowakowski J., Kochanowski, Kwolek, Szalpuk, Drzyzga, Żurek (libero) oraz Kaczmarek, Janusz, Lemański, Łomacz, Muzaj, Kubiak, Piechocki (libero), Komenda, Kurek.
Kanada: Sanders, Maar, DeRocco, Vandoorn, Vigrass, Gunter, Bann (libero) oraz Marschall, Van Berkel.
ZOBACZ WIDEO VfL Wolfsburg bliżej pozostania w elicie. Efektowna bramka Brekalo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Niepotrzebnie stracilismy czas wczesniej, na ten klubowy wynalazek, jakim byl FeFe.
Trzeba to Heynenowi nalezy sie, by dac mu czas i mu Czytaj całość
Brawo gwiazdy.
PLS idzie na dno.
Aż żal patrzeć