Brazylia ma duże problemy z lotami podczas Ligi Narodów. Nie chodzi tylko o kilometry

Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Brazylii mężczyzn
Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Brazylii mężczyzn

Pierwsza edycja Siatkarskiej Ligi Narodów okazała się bardzo kłopotliwa dla męskiej i żeńskiej kadry Brazylii. Siatkarze narzekają na nieludzkie traktowanie, siatkarki zaś na nieuczciwe oszczędzanie własnej federacji na biletach.

Każdy uczestnik Ligi Narodów będzie miał te same, wymagające warunki: 15 meczów do rozegrania w pięć tygodni, a do tego konieczność przemierzenia tysięcy kilometrów po całym świecie i zmierzenia się z narastającym zmęczeniem grą oraz podróżami. Brazylia pod tym względem nie ma łatwo: swoje tegoroczne zmagania zacznie w serbskim Kraljevie, by tydzień później zagrać z Japonią, Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową w rodzimej Goianii. Zaraz potem zawodnicy Renana Dal Zotto polecą do rosyjskiej Ufy, następnie czeka ich podróż do Warny, a fazę grupową LN zakończą w australijskim Melbourne. Łącznie z wylotem i powrotem do Brazylii wychodzi ponad 60 tysięcy kilometrów podróży. To prawie półtora okrążenia Ziemi wdłuż równika.

Nic dziwnego, że mistrzowie olimpijscy z Rio de Janeiro żalą się na swój los. - Ten rok będzie wyjątkowo trudny, zwłaszcza dla drużyn z Ameryki Południowej. Będziemy musieli wykorzystać najmniejsze przerwy między turniejami na podróże. To trudne dla sportowców, nie wiem, czy ktokolwiek rozumie, że my też jesteśmy ludźmi. 20 godzin w samolocie, dojazd, trening, zagranie dobrego meczu, żeby utrzymać miejsce w rankingu... To przecież nieludzkie - zżymał się na światową konfederację siatkarską Murilo Endres, libero brazylijskiej kadry.

Wtórował mu trener Dal Zotto ("Stwarzanie ciągłych utrudnień i niedogodności tak zmęczonym ludziom jest naprawdę niezrozumiałe") i rozgrywający reprezentacji Brazylii William Arjona. Ten drugi starał się zachowywać spokój i hart ducha. - Takie warunki mamy i musimy je znieść. To nas tylko wzmocni. Mam nadzieję, że kiedy tylko piłka będzie wędrowała w górę, zapomnimy o tych wszystkich godzinach spędzonych w samolocie - motywował swoją drużynę Arjona za pośrednictwem mediów.

Swoje problemy z lotami ma też reprezentacja Brazylii kobiet, choć należałoby raczej napisać: to brazylijska federacja ma problem ze swoimi siatkarkami. CBV, która już w poprzednich latach była wstrząsana skandalami korupcyjnymi, znów ma fatalną prasę w kraju przez działania swojego obecnego szefa, Waltera Laranjeirosa. Jego niegospodarność (m.in. wykorzystywanie dla prywatnych celów puli biletów lotniczych dla sportowców i sprzedaż sprzętu od sponsorów do podmiotów niezwiązanych z federacją) sprawiła, że CBV ma być zadłużone na równowartość 7 milionów dolarów. To zmusiło związek do ratunkowych oszczędności i renegocjowania umów z przewoźnikami lotniczymi.

Kadra siatkarek dowiedziała się, że przez zamieszanie w związku będzie musiała polecieć do Ankary na drugi turniej Ligi Narodów Kobiet do Ankary w klasie ekonomicznej. Według dziennikarza Bruno Volocha reprezentantki miały zagrozić swojej federacji, że w takim razie do Turcji nie poleci żadna z nich i CBV musiała się ugiąć pod żądaniami. Ostatecznie utrzymano stare zasady, ale kosztem plażowiczów. Związek kierowany przez Laranjeirosa musiał zabrać pół miliona dolarów z budżetu programu rozwoju siatkówki plażowej w Brazylii, by spełnić żądania drużyny Jose Roberto Guimaraesa.

To nie koniec poważnych wątpliwości mediów w Brazylii na temat profesjonalizmu CBV. Federacja zafunduje swoich siatkarkom przelot w pierwszej klasie, ale tylko tym, które zdobyły medal igrzysk olimpijskich. To oznacza, że ze składu powołanego na SLN najlepsze warunki w samolotach będą miały Tandara Caixeta i Adenizia Da Silva, a reszta zespołu będzie umieszczona w zdecydowanie mniej wygodnej klasie ekonomicznej. Od razu nasuwa się pytanie, czy nierówne traktowanie zawodniczek tej samej drużyny nie przyczyni się do podziałów i niesnasek w kadrze Brazylijek.

ZOBACZ WIDEO Peszko broni swojej pozycji w reprezentacji. "Coś sobie ubzdurali na mój temat"

Komentarze (2)
Wiesia K.
24.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W brazylijskim związku przekręty są od wielu lat - aż dziwne że główny sponsor Banco do Brasil nie zakończył z nim współpracy - miliony dolarów są rozkradane. 
avatar
Kajlo PL
23.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hahahaha ... kabaret ... a miałem brazylijski związek piłki siatkowej za profesjonalistów ... mój błąd ... przepraszam ;-))