Aluron Virtu Warta Zawiercie ma nowego rozgrywającego

WP SportoweFakty / Olga Król / Arshdeep Dosanjh
WP SportoweFakty / Olga Król / Arshdeep Dosanjh

Pochodzący z Australii Arash Dosanjh został nowym rozgrywającym Aluronu Virtu Warty. Klub z Zawiercia zawarł z siatkarzem dwuletni kontrakt.

Po tym, jak z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie rozstał się Grzegorz Pająk, klub zaczął szukać nowego zawodnika na pozycję rozgrywającego. Wybór padł na Arshdeepa Dosanjha. Zawodnik ma 22 lata, mierzy 203 cm, obecnie przebywa wraz z reprezentacją Australii pod okiem Marka Lebedewa.

Nabytek Jurajskich Rycerzy od czterech sezonów występuje w Europie. Najpierw, przez trzy lata, grał w fińskim Team Lakappaa, by później przejść do Chenois Genève VB, z którym uplasował się na czwartym miejscu ligi szwajcarskiej. - Arash to młody, ambitny rozgrywający. Pomimo młodego wieku ma bardzo duże doświadczenie jako pierwszy rozgrywający - mówi o podopiecznym szkoleniowiec Kangurów, a od przyszłego sezonu pierwszy trener także zespołu z Zawiercia.

- Chce się rozwijać, dlatego zdecydował się na zmianę ligi. Udowodnił w kadrze Australii, że może rywalizować ze starszymi od siebie rozgrywającymi. PlusLiga będzie dla niego sporą nauką, jak i szansą na podniesienie swoich umiejętności - podkreśla Lebedew. - Arash ma bardzo dobry zmysł do rozgrywania. Również dzięki swojemu wzrostowi i dobrej koordynacji ruchowej ma bardzo dobry blok - kontynuuje Dominik Kwapisiewicz, drugi szkoleniowiec Aluronu Virtu Warty, przebywający teraz z kadrą Australii.

- Jak na rozgrywającego, często decyduje się na zakończenie akcji atakiem. Do tego dobrze spisuje się w obronie. Oprócz typowych siatkarskich cech mogę powiedzieć, że Arash jest wiecznie uśmiechniętym i aktywnym, dobrym duchem swojego zespołu - dodaje Kwapisiewicz.

Co ciekawe, w piątek, w pierwszym meczu Ligi Narodów, Dosanjh będzie miał okazję zmierzyć się ze swoim nowym klubowym kolegą, Taichiro Kogą. O godz. 17 Australia zagra bowiem z Japonią.

ZOBACZ WIDEO Wielkie nadzieje kadry siatkarzy mówią o Heynenie. "W godzinę zadał mi 4 tysiące pytań"

Komentarze (0)