Słynna Włoszka jednak trafi do Brazylii. Wszystko przez... politykę

Materiały prasowe / CEV / Valentina Diouf
Materiały prasowe / CEV / Valentina Diouf

Atakująca Valentina Diouf miała przenieść się do Chin, ostatecznie ma ona wybrać kierunek brazylijski. Wszystko przez najsłynniejszą obecnie transseksualną siatkarkę, Tiffany Abreu.

Pożegnanie Valentiny Diouf z Unetem E-Work Busto Arsizio po sezonie 2017/2018 było przesądzone. Już kilka tygodni przed końcem rozgrywek we Włoszech spekulowano, że była reprezentantka Włoch ma przygotowaną ofertę z klubu chińskiej ekstraklasy. Włoszka senegalskiego pochodzenia zdążyła już pożegnać się z kibicami przez profil na Instagramie i wziąć udział w specjalnym obozie siatkarski dla dzieci w Ugandzie, ale brakowało dalszych wieści o jej przyszłości.

Tym bardziej mogą zaskakiwać doniesienia z brazylijskiego portalu Melhor do Volei. Według niego kierunek chiński okazał się dla Diouf niewypałem, bo ze strony potencjalnych pracodawców zabrakło konkretów, te zaś pojawiły się w ofercie Sesi Volei Bauru. Mierząca 202 cm wzrostu zawodniczka i klub brazylijskiej Superligi mieli podjąć negocjacje, które zmierzają do korzystnego dla obu stron finału.

Dlaczego klub z Bauru decyduje się na sprowadzenie Diouf, skoro ma w swoim składzie Tifanny Pereirę De Abreu, najsłynniejszą transseksualną siatkarkę, która przez moment dzierżyła rekord punktów w jednym spotkaniu Superligi? Wszystko przez to, że kontrowersyjna zawodniczka realizuje swoje pozasportowe plany, przez które może zawiesić sportową karierę. Abreu dołączyła do partii Brazylijski Ruch Demokratyczny (MDB) i ma poważne plany startowania w wyborach do Zgromadzenia Prawodawczego stanu Sao Paolo. Przypomnijmy, że Abreu pojawiała się coraz częściej w kontekście występów w żeńskiej kadrze Brazylii, ale ostatecznie atakująca Volei Bauru nie otrzymała powołania. Nie dopuściły do tego FIVB oraz brazylijska federacja siatkówki, domagając się ściślejszych przepisów co do gry osób transseksualnych w turniejach międzynarodowych.

ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski: Z Kanadą momentami było trudniej niż z Rosją

Źródło artykułu: