Liga Narodów. Christian Fromm: Wiedzieliśmy, że sportowo jesteśmy lepsi

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Christian Fromm
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Christian Fromm

Lider reprezentacji Niemiec przyznaje, że na początku piątkowego meczu z Chinami jego zespół miał problemy z wejściem w odpowiedni rytm. Z czasem potwierdził jednak swoją siłę i wygrał 3:1.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszym dniu łódzkich zmagań w Lidze Narodów prowadzona przez Raula Lozano reprezentacja Chin napędziła strachu faworyzowanym Niemcom, zaskakująco wygrywając pierwszego seta. - Wiedzieliśmy, że reprezentacja Chin potrafi grać w siatkówkę. Zależało nam na zwycięstwie, a od początku ciążyła na nas duża presja, bo postrzegani byliśmy jako faworyt. Powinniśmy przycisnąć od pierwszych akcji, ale mieliśmy pewne problemy i potrzebowaliśmy czasu, żeby znaleźć nasz rytm - przyznał Christian Fromm.

Najlepszy tego dnia reprezentant Niemiec, podobnie jak jego koledzy z drużyny, był zaskoczony początkowymi trudnościami, jakie napotkał jego zespół. - Spodziewaliśmy się trochę innego składu wyjściowego rywala, ale najgorsze okazały się nasze proste, niewymuszone błędy, których było zdecydowanie za dużo. W końcu udało nam się odpowiednio skoncentrować, wprowadzić w nasze poczynania niezbędną dyscyplinę. Dzięki temu mogliśmy wywierać coraz większą presję na przeciwniku i w końcu złamać jego opór - wyjaśnił doświadczony przyjmujący.

Niemcy zdawali sobie sprawę, że prowadzony przez Lozano zespół, niezależnie od posiadanych umiejętności, może być groźny. Szkoleniowiec ten przykłada bowiem dużą wagę do realizacji zadań taktycznych i nie pozwala swoim podopiecznym na nawet moment dekoncentracji. - Wiedzieliśmy, że Chińczycy będą dobrze zorganizowani, że zagrają spójnym, uporządkowanym systemem. Mieliśmy też jednak świadomość, że mamy większy potencjał sportowy, więcej opcji, większą moc i to potwierdziliśmy w dalszej części spotkania - zauważył Fromm.

Drugi piątkowy mecz według oficjalnych statystyk obejrzało na żywo w łódzkiej Atlas Arenie około trzy tysiące widzów. Lider reprezentacji Niemiec miał nadzieję na większą widownię, ale był pod wrażaniem zaangażowania obecnych na meczu fanów.

- Atmosfera w polskich halach zazwyczaj jest niesamowita. W piątek liczyłem jednak, że kibiców będzie trochę więcej, zwłaszcza że graliśmy na tak wielkim obiekcie, który miejscami wyglądał na trochę pusty. Obecni na meczu fani zaprezentowali się jednak wspaniale. Wspierali obie drużyny, świetnie się bawili, współtworzyli to widowisko. Uwielbiam to w Polsce. Dlatego bardzo się cieszę, że przyszły sezon spędzę w tym kraju - podkreślił nowy skrzydłowy Jastrzębskiego Węgla.

Niemcy, choć są aktualnymi wicemistrzami Europy i brązowymi medalistami Mistrzostw Świata, dopiero w czwartej kolejce Ligi Narodów odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo. Wcześniej mierzyli się jednak z takimi potęgami, jak: Włochy, Brazylia i Serbia. Od początku rozgrywek rzuceni zostali więc na głęboką wodę.

- Mam nadzieję, że to dla nas przełomowy mecz. W pierwszym turnieju mieliśmy bardzo trudnych rywali. Brakowało czasu, żeby odnaleźć się jako zespół na boisku i grze - uporządkować wszystko. Problem w tym, że w sobotę i niedzielę czekają nas kolejne arcytrudne mecze, z Francją i Polską. Wierzę, że będziemy w stanie nawiązać z nimi rywalizację, co pokazaliśmy na mistrzostwach Europy przed rokiem. Musimy znaleźć odpowiednie pokłady energii, żeby się im postawić - stwierdził zdobywca 19 punktów w meczu z Chinami.

- Widziałem, że w reprezentacji Francji brakuje kilku zawodników, ale to bardzo dobry zespół, z wieloma bardzo dobrymi siatkarzami. Potrafią grać siatkówkę na najwyższym poziomie. Będziemy w stanie powalczyć z nimi tylko, jeśli wzniesiemy się na wyżyny naszych możliwości - dodał w kontekście kolejnego meczu reprezentacji Niemiec.

ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon pierwszy raz w szatni reprezentacji Polski. Zobacz, jak wyglądała jego wizyta

Źródło artykułu: