Polacy w Lidze Narodów pokonali Rosjan w pierwszym turnieju, który rozgrywany był w Krakowie. Mecz z Lille niczym jednak nie przypominał starcia z Tauron Areny. Wówczas Biało-Czerwoni zwyciężyli 3:0, a teraz doznali porażki (1:3).
- Do Francji przyjechali w mocniejszym składzie, praktycznie w pełnym, zagrali dużo lepiej niż w Krakowie. Źle weszliśmy w ten mecz i Rosjanie trochę nam uciekli, i mogli grać luźniej. Zagrywka im wychodziła i dlatego budowali przewagę - podsumował Grzegorz Łomacz.
Rosjanie zablokowali rywali aż 12 razy, zanotowali dziewięć asów serwisowych, Polacy zatrzymali ich ataki pięciokrotnie i tylko trzy razy zdobyli punkt zagrywką. - Nie zaskoczyli nas niczym, grali praktycznie to, co mieliśmy przygotowane, tylko jakościowo prezentowali się bardzo dobrze - wyjaśnił rozgrywający.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Milik relaksuje się po MŚ. Z partnerką na greckiej wyspie
Rywale znów mogli być zaskoczeni tym, jaki skład do gry oddelegował Vital Heynen. - My cały czas zmieniamy tę szóstkę i to było widać w tym meczu, że trener szukał optymalnego składu. Szkoda, że się nie udało - dodał Łomacz.
Turniej finałowy Ligi Narodów rozgrywany jest na Stade Pierre-Mauroy, gdzie normalnie występują piłkarze. Zwykle siatkówka rozgrywana jest w halach. - Aż tak nie było czuć, na pewno na PGE Narodowym było inaczej, tutaj jest tylko pół tego boiska, wszystko jest odseparowane. Na pewno przyjemnie się grało, nie było to wielkie wyzwanie - podkreślił rozgrywający.
W czwartek Biało-Czerwoni zmierzą się z reprezentacją USA. - Będzie to cięższy mecz niż ten z Rosjanami, ale nie położymy się, będziemy walczyć na maksa i zobaczymy, na ile to starczy. Każdy mecz to nowa historia, tak do tego podejdziemy, by wyjść, zagrać jak najlepiej i zwyciężyć - podsumował.
Spotkanie z USA rozpocznie się o godz. 18.
Dominika Pawlik z Lille
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)