Po dobrym początku, wyrównanej walce na początku meczu, wydawało się, że Biało-Czerwoni zastosowali się do uwag Vitala Heynena i powalczą solidnie z Amerykanami. Tak się jednak nie stało, szczęście w końcówce sprawiło, że to USA zgarnęło seta na swoje konto i w dwóch kolejnych było im znacznie łatwiej.
Być może, gdyby nie zagrywka po taśmie przy setbolu Taylora Sandera, to wszystko ułożyłoby się inaczej. - Pierwszy set wlał w nasze serca trochę wiary. Wiedzieliśmy, że wygrana 3:0 byłaby bliska zapewnienia sobie awansu. Jednak na początku było nerwowo, Amerykanie nie odskoczyli na więcej niż dwa punkty. Tak bywa, kiedy gra mniej doświadczona drużyna, jak my, z bardziej doświadczoną. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przetrzymanie pierwszego seta sprawi, że USA będzie czuć presję. Ale gdy mocna drużyna wytrzyma premierowego seta, to ciśnienie schodzi i gra im się łatwiej. Tak też się stało - skomentował Paweł Zatorski.
Polacy podkreślają, że ich awans do Lille był miłą niespodzianką, a to wszystko za sprawą rotacji składem Vitala Heynena. Belg dał wolne bardziej doświadczonym reprezentantom, a ogrywał tych młodszych.
To podobało się najlepszemu polskiemu libero, który spojrzał na to z perspektywy zawodników. - Liga Narodów zawsze mogła być traktowana w taki sposób, szczególnie po ważnych imprezach jak igrzyska, kiedy skład musi być odmłodzony. U nas niby trwa to od kilku lat, ale Vital to pierwszy trener, który się odważył na takie ruchy. Porażki były nieuniknione. Myślę, że patrząc na nasze rotacje, mało kto się spodziewał, że awansujemy. Nie jesteśmy zadowoleni z dwóch porażek, bo chcieliśmy grać w półfinałach. Chcemy to jednak docenić, zaakceptować i wyciągnąć naukę - zapewnił.
Polacy sami nie wiedzieli, czego się spodziewać po trenerze Lille, czy znów podąży swoim planem i zacznie rotować, czy jednak wystawi teoretycznie najmocniejszy skład. - Nie mieliśmy pojęcia czy zagramy dwa razy w różnych zestawieniach. Trener jednak chciał wszystkim pozwolić poczuć parkiet. To cenne, bo poczynając od Bartosza Kwolka, Jakuba Kochanowskiego, Damiana Schulza, Artura Szalpuka czy Aleksandra Śliwki, poczuli co to jest gra w kadrze w meczu o coś. O to chodzi. Gdyby nie weszli na boisko, to sam przyjazd do Lille nic by im nie dał - zakończył Zatorski.
Biało-Czerwoni do treningów wrócą dopiero pod koniec lipca. Na razie mogą cieszyć się odpoczynkiem po ponad pięciu tygodniach podróży dookoła świata.
Dominika Pawlik z Lille
ZOBACZ WIDEO Piotr Świerczewski: Zakończenie współpracy z Adamem Nawałką to błąd
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)