Liga Narodów: czas rozstrzygnięć. Lille może nie zasnąć

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: wejście reprezentacji Francji
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: wejście reprezentacji Francji
zdjęcie autora artykułu

Pięciodniowy maraton meczowy na Stade Pierre-Maruoy w Lille dobiega końca. W niedzielę poznamy zwycięzcę pierwszego turnieju Ligi Narodów siatkarzy. Niesiona żywiołowym dopingiem reprezentacja Francji w finale powalczy z drużyną Rosji.

Jednak zanim rozpocznie się gra o złoto, na placu gry zaprezentują się Amerykanie i Brazylijczycy w meczu o trzecie miejsce. Obie drużyny z pewnością odczuwać jeszcze będą ból po sobotnich półfinałach.

Ci pierwsi będą odczuwać ból wewnętrzny i niedosyt po niesamowicie emocjonującym spotkaniu z Francuzami. Doprowadzili w nim do tie-breaka ze stanu 0:2. Podnieśli się z sytuacji beznadziejnej, gdy pierwsze dwie partie przegrali do 17 i 18. Drużyna Johna Sperawa zdołała się podnieść, a następnie wygrać kolejne dwa sety do 23 i 24. W piątej partii nie znalazła jednak już sposobu na fantastycznego Stephena Boyera. W efekcie po ponad dwóch godzinach walki zeszła z boiska pokonana.

Ból fizyczny, na przykład pleców lub nawet miejsca, gdzie tracą one swą szlachetną nazwę, mają prawo odczuwać Brazylijczycy. O ile w ogóle porażka do 17, 18 (tu kończy się element podobieństwa względem meczu Francja - USA) i 14 w ogóle zdążyła zaboleć. Canarinhos zostali kompletnie rozbici, w niczym nie przypominali drużyny z pierwszych swoich dwóch dni turnieju.

Choć wiemy, jak różnie drużyny podchodzą do spotkań o trzecie miejsce, na pocieszenie warto przypomnieć mecz Brazylia - USA z fazy interkontynentalnej w Goianie. Ekipa Renana Dal Zotto wygrała 3:2, choć pierwsze dwie odsłony przegrała. A w tie-breaku zwyciężyła 20:18.

W Lille wszyscy jednak nastawiają się na finał. Po pierwsze ze względu na niesamowitą atmosferę, która panuje na trybunach podczas meczów z udziałem reprezentacji Francji. Choć na starcia siatkarzy nie przychodzi kilkanaście tysięcy ludzi (na półfinałach było ich niecałe 7,5 tysiąca), animatorzy dbają o to, by odbiór widowiska był znakomity.

Do tego klimatu dopasowuje się zespół prowadzony przez trenera Laurenta Tillie, który - jak sam przyznał - zaczął rozumieć, jak to się stało, że publiczność poniosła Polaków do mistrzostwa świata w 2014 roku. Choć francuski szkoleniowiec z pewnością ma prawo mieć zastrzeżenia do swojego zespołu za postawę w półfinale i wypuszczenie prowadzenia z rąk.

Choć Liga Narodów to nowe rozgrywki, nie unikniemy porównań do Ligi Światowej. Tam ostatnią drużyną, która obroniła złoto cyklu była Brazylia w latach 2009-2010. Francuzi stoją przed szansą na trzecie zwycięstwo w rozgrywkach na przestrzeni czterech lat.

Tymczasem Rosjanie pewnym krokiem zmierzają po swoje. W Final Six stracili jak na razie tylko jednego seta - uwaga - z reprezentacją Polski. To zespół, w którym nie znajdziemy wyraźnego lidera. Siergiej Szlapnikow zbudował bardzo zrównoważoną ekipę i jak na razie to przynosi efekt. Jak sprawdzi się ta myśl w starciu z francuską fantazją? Przekonamy się późnym wieczorem.

Liga Narodów

Mecz o 3. miejsce:  USA - Brazylia (17:00)

Finał:  Francja - Rosja (20:45)

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Belgijski system szkolenia przynosi efekty. Czy powinniśmy kopiować ich rozwiązania?

Źródło artykułu:
Komentarze (0)