Niedzielny mecz z ekipą z Trójmiasta będzie dla siatkarzy Marcelo Fronckowiaka szóstym pojedynkiem przed własną publicznością. Cuprum Lubin podejmowało już Chemika Bydgoszcz, Cerrad Czarnych Radom, Stocznię Szczecin, PGE Skrę Bełchatów i ONICO Warszawa, ale atut własnego boiska w żadnym starciu Miedziowym jeszcze nie pomógł. Zespół z Dolnego Śląska cierpliwie czeka na pierwszą wygraną we własnych murach i ma nadzieję, że w ten weekend karta w końcu się odwróci.
W stolicy polskiej miedzi zjawi się jednak kolejny, niewygodny przeciwnik, więc o przełamanie łatwo nie będzie. Trefl Gdańsk plasuje się obecnie na dziesiątej lokacie i ma na swoim koncie tylko dwa "oczka" więcej niż lubinianie, a trzeba przyznać, że możliwości graczy Andrei Anastasiego są o wiele większe. W drużynie Lwów oczywiście trochę się pozmieniało, ale nikogo nie zadowala, i nie będzie z pewnością zadowalać, miejsce w dolnej części ligowej stawki.
Aktualny bilans zawodników gdańskiego klubu to trzy zwycięstwa (w tym dwa po tie-breakach) i cztery porażki. Drużyna ze stolicy województwa pomorskiego pokonała GKS Katowice, Indykpol AZS Olsztyn, Chemika Bydgoszcz i urwała jeden punkt aktualnym mistrzom kraju.
Ze wspomnianą GieKSą zwyciężyło także Cuprum, które znalazło też w tym sezonie sposób na MKS Będzin. I na tym dobre informacje dopływające z lubińskiego obozu się na razie kończą. To, czego najbardziej potrzebuje teraz mocno przebudowany lubiński team, to jak najwięcej meczów o stawkę, ciężka praca na treningach i... przede wszystkim cierpliwość.
Niedziela w PlusLidze:
Cuprum Lubin - Trefl Gdańsk / 25.11, godz. 14:45
ZOBACZ WIDEO: Izu Ugonoh: To była najbardziej kuriozalna sytuacja w karierze. Bardzo się wkurzyłem