W Stoczni Szczecin wszystko wyjaśni się w przyszłym tygodniu. "Może to być przykre dla całej Polski"

Newspix / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Łukasz Żygadło (z lewej) i Bartosz Kurek (z prawej)
Newspix / Jakub Piasecki / Na zdjęciu: Łukasz Żygadło (z lewej) i Bartosz Kurek (z prawej)

Stocznia Szczecin przegrała w sobotę na wyjeździe z GKS-em Katowice 1:3 w ramach 9. kolejki PlusLigi. Głównym tematem rozmów z zawodnikami po meczu nie była jednak niespodziewana porażka, a sytuacja finansowa klubu.

Szczecinianie walczyli na równi z gospodarzami w pierwszych dwóch partiach, ale przegrywali w końcówkach. W trzecim secie Stocznia doszła do słowa, ale w końcówce meczu dominowali już miejscowi. Po potyczce można było usłyszeć wiele głosów, że ekipa z województwa zachodniopomorskiego miała myśli gdzie indziej.

- Nie daliśmy radę pokonać katowiczan, bo po prostu zagrali dobrą siatkówkę. Spodziewaliśmy się trudnego pojedynku. Wyjazdowe mecze takie są. Już w Zawierciu spotkaliśmy się z dużą agresją sportową na boisku. GKS też to pokazał w sobotę. My natomiast nie rozegraliśmy tego tak, jak chcieliśmy. Trzeci set był niezły, ale to nie wystarczyło, żeby nawet zdobyć punkty - powiedział Łukasz Żygadło.

Wiadomo, że Stocznia Szczecin walczy z ogromnymi długami. Zespół zalega swoim siatkarzom kilka pensji. - Na komentarze odnośnie sytuacji klubu przyjdzie czas. To jednak nikomu z nas nie pomaga. Nie ułatwia nam to w koncentracji na graniu. Całość została stworzona w krótkim czasie w Szczecinie. Teraz robione jest wszystko, by to przetrwało i funkcjonowało tak, jak powinno. Wydaję mi się, że jeśli to nie będzie działać, to będzie to przykre dla miasta, regionu i całej Polski. O tym projekcie mówiło się wszędzie na świecie. Ja nigdy nie odpuszczam i wierzę, że to się uda zrealizować - dodał rozgrywający.

Z klubu odejść może już chociażby Bartosz Kurek, który ma oferty z innych lig. Żygadło nie chciał zdradzić w sobotę mediom, czy otrzymał już zapytania z zagranicznych klubów. - Wiele rzeczy się mówi. Jedne rzeczy są prawdziwe, a inne nie. Niektóre informacje są specjalnie puszczane. Nie mogę komentować tej sprawy. Coś więcej będziemy mogli powiedzieć w przyszłym tygodniu - oznajmił doświadczony siatkarz.

W czwartek Stocznia ma rozegrać zaległe spotkanie z Treflem Gdańsk. Trudno jednak powiedzieć w tym momencie, czy to wydarzenie dojdzie do skutku. - Nie wiem, jakie są plany na kolejne dni. Wracamy do Szczecina i będziemy trenować. Jesteśmy profesjonalistami i mamy swoje kontrakty. Musimy respektować te umowy tak samo, jak musi to robić pracodawca. Wszystko się okaże w następnym tygodniu. Jaka jest atmosfera w zespole? Może nie będę odpowiadał, bo to samo się nasuwa na myśl. Nie jest nam łatwo. Ja się jednak nie poddaję i wierzę, że wszystko będzie w porządku - zakończył Żygadło.

ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"

Komentarze (13)
kapan
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dlaczego bedzie to przykre dla calek Polski ? 
kapan
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
polaczenie glupoty i amatorstaw, najpierw sie podpisuje umowe ze sponsorem a potem z zawodnikam, a nie odwrotnie, goscie zagrali w ruletke i przegrali, nie wiem tylko jak Stojczew mogl byc tak Czytaj całość
Piotr Trzeciak
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jeszcze niedawno czuć było butę szczecinian.Lekcja pokory przychodzi bardzo szybko.Rura mięknie bardzo szybko. 
avatar
SzadolCapone
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
przegrywaja bo nie ma hajsu a nie bo sa gorsi;) 
avatar
Bartex
25.11.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dobrze rozmowa, tylko zawodnicy tez nie będą czekać w nieskończoność.
Mecz z Gdańskiem dojdzie do skutku bo jednak większe konsekwencje są z poddania meczu bez walki (kary itd) niż wyjśc i prz
Czytaj całość