Poważne oskarżenia w kierunku Simona i Civitanovy. "Szantaż, przekręt, brak etyki"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Robertlandy Simon
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Robertlandy Simon

Brazylijska Sada Cruzeiro wciąż walczy o swoje po tym, jak jej środkowy Robertlandy Simon przedwcześnie zerwał umowę i związał się z Cucine Lube Civitanova. Kolejne oświadczenie klubu z Kraju Kawy zawiera szokujące szczegóły.

W całe prowincji Macerata obchodzono hucznie Simon Day, czyli oficjalne powitanie Robertlandego Simona w ekipie Cucine Lube Civitanova. Kubański środkowy udzielił wielu wywiadów, zaprezentował się kibicom i cieszył się z dołączenia do zespołu, w którym występować będzie jego rodak (z brazylijskim paszportem) Joandry Leal. Tymczasem były klub Simona Sada Cruzeiro wystosowała już drugie oświadczenie w sprawie przedwczesnego zakończenia umowy przez wybitnego zawodnika.

- Sada Cruzeiro uważa, że ​​postępowanie z udziałem Robertlandy'ego Simona jest oburzające i zaprzecza dobrym praktykom, które obowiązują w sporcie. Klub jest również zaskoczony lekkomyślnością Lube Civitanova oraz ich brakiem poszanowania dla zasad etyki w relacjach na szczeblu międzynarodowym- pisali przedstawiciele Sady w pierwszym komunikacie. 6 sierpnia nadszedł czas na drugie oświadczenie, sporządzone tuż po złożeniu przez utytułowany klub brazylijskiej Superligi oficjalnie skargi do działu prawnego FIVB.

Pismo zawiera bardzo szczegółowe zarzuty wobec Civitanovy i ich nowego środkowego, w tym "zastosowanie niewłaściwych metod uzyskania zgody gracza na transfer". Były klub Simona podkreślił, że poświęcił wiele czasu i środków, by Kubańczyk doszedł do pełnej sprawności i wrócił do grona światowych gwiazd. Kolana Robertlandy'ego Simon po dwuletnim pobycie w Korei Południowej były w fatalnym stanie i nie było pewne, że 31-latek wróci do grania na najwyższym poziomie. Trzyletni kontrakt, który miał obowiązywać do 31 maja 2019 roku, był inwestycją w Simona, która zaczęła się spłacać w drugim roku obowiązywania umowy.

Kubański środkowy kończył sezon 2017/2018 jako mistrz Brazylii, Ameryki Południowej i brązowy medalista klubowych mistrzostw świata. I w chwili swoich największych triumfów, od lat, postanowił opuścić Brazylię, choć miał deklarować władzom Sady, że zostanie w tym kraju ze względu na żonę, dziecko i chęć starania się o obywatelstwo. - Zarząd był zdeterminowany dać graczowi podwyżkę, choć ten z racji swojego kontraktu otrzymywał jedną z najwyższych kwot w siatkówce - zaznaczono w komunikacie. Simon odrzucił tę propozycję, nalegał na zakończenie umowy bez konsekwencji i miał zagrozić, że w przeciwnym razie nie będzie w pełni angażował się w przygotowania do kolejnego sezonu.

Brazylijskiemu klubowi pozostało walczyć o 400 tysięcy dolarów, należnych z tytułu kary umownej za niewypełnienie kontraktu do końca. Cucine Lube Civitanova nie poczuwała się do płacenia jakiejkolwiek sumy. - Odmawiamy podporządkowania się regułom narzuconym przez Civitanovę, która omotała siatkarza i uczyniła z niego przedmiot farsy wymyślonej tylko po to, by uniknąć płacenia kary - grzmiał klub z Brazylii, a to tylko jedno z łagodniejszych zdań pod adresem Włochów. Sada w piśmie do FIVB miała postawić jasno zarzuty szantażu, łamania wszelkich regulaminów etycznych i stosowania zakulisowych gier, "typowych dla włoskiej siatkówki".

Jednym z ciekawszych wątków historii przedstawionej przez klub z Belo Horizonte jest maltański prawnik, który miał reprezentować Simona w spornej sprawie. - Używał gróźb i zastraszał nasz klub, sugerując, że zwróci przeciwko nam media w Brazylii i na całym świecie, udowadniając swój zupełny brak szacunku dla etyki zawodowej. 31 lipca, podczas spotkania Simona z przedstawicielami klubu w Belo Horizonte prawnik siatkarza powtórzył swoje nierealistyczne żądania - jest napisane w oświadczeniu Sady. Jakby tego było mało, prawnik z Malty szczerze przyznawał podczas spotkania, że najbardziej zależy mu na wysokiej prowizji od włoskiego klubu za pomyślne załatwienie sporu.

Mistrzowie Superligi czekają teraz na odpowiedź ze strony FIVB i uznanie swoich racji w wyjątkowym sporze. Jednak praktyka pokazuje, że światowa konfederacja nie ma zwyczaju interweniować w sprawach kontrowersji kontraktowych. Pokazał to przykład Kevina Tillie i Johna Gordona Perrina, którzy mimo podpisanym umów z Jastrzębskim Węglem i Asseco Resovią Rzeszów zdecydowali się na przenosiny do chińskiej ekstraklasy. Nie pomogły wtedy apele całego polskiego środowiska siatkarskiego i poruszenie problemu na forum międzynarodowym.

ZOBACZ WIDEO "To dobrze, że dużo mówi". Wilfredo Leon chwali Vitala Heynena

Źródło artykułu: