Andrea Anastasi o nowym sezonie Trefla Gdańsk i pracy z Belgami: Czasem trzeba zrobić krok w tył

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Andrea Anastasi
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Andrea Anastasi

Trener Aanastasi nowy sezon rozpocznie z zupełnie nowym Treflem Gdańsk. W dodatku nie będzie z drużyną w trakcie przygotowań - równolegle prowadzi bowiem reprezentację Belgii. W wywiadzie dla naszego portalu opowie o łączeniu tych dwóch funkcji.

Agata Wasielewska, Wp SportoweFakty: Z jakimi celami nowy sezon rozpocznie Trefl Gdańsk?

Andrea Anastasi, szkoleniowiec Trefla Gdańsk i reprezentacji Belgii: Po zeszłorocznych problemach (które właściwie miał nie tylko Trefl Gdańsk) udało nam się zagrać naprawdę niesamowity sezon: zdobyliśmy medal, Puchar Polski i awansowaliśmy do Ligi Mistrzów. Niestety, problemy nie znikają od razu i jeśli nie masz dużego sponsora, czasem musisz zrobić krok do tyłu. My z pokorą go zrobiliśmy. Mamy świadomość, że będzie trudno, zwłaszcza na początku. Na ten moment nie jesteśmy w stanie rywalizować z topowymi drużynami, a takich będzie pewnie pięć, bo Stocznia Szczecin bardzo się wzmocniła.

[b]

W prowadzonym przez pana zespole też zmieniło się wiele. Aż siedmiu graczy jest nowych. Można już określić, jaki charakter będzie miał zespół?
[/b]
Tak, to zupełnie nowa drużyna, ale w nią wierzymy. Chcemy oprzeć się na młodych zawodnikach, którzy potrzebują gry, aby się rozwijać. To bardziej sensowne niż tworzyć nawet trochę lepszy zespół, ale bez żadnych perspektyw.

Czy to znaczy, że częściej zobaczymy na boisku takich siatkarzy jak Patryk Niemiec czy Szymon Jakubiszak?

Zdecydowanie, to jest nasz plan. Młodsi gracze dostaną swoje szanse i muszą je wykorzystać.

Jak dużym wzmocnieniem mogą być Marcin Janusz i Maciej Muzaj, którzy zdobyli już przecież pewne doświadczenie i w lidze, i na arenach międzynarodowych, choćby w Lidze Mistrzów?

Dużym. Zakontraktowanie ich to dobry wybór. Grali razem w reprezentacjach młodzieżowych, mają po 24 lata i wciąż są dość młodzi, z dużym potencjałem. Chcemy sprawić, że naprawdę zabłysną. Marcin Janusz, kiedy już dostał okazję do gry, przez większość poprzedniego sezonu grał przecież naprawdę dobrze, a Muzaj to fantastyczny zawodnik. Jestem bardzo zadowolony, że będą w tym roku częścią drużyny.

Nie obawia się pan, że gra na dwóch frontach - w PlusLidze i Lidze Mistrzów - to może być za wiele dla takiego zespołu jak Trefl?

- Niestety może to być trudne. Ale należy pamiętać, że formuła Ligi Mistrzów będzie w tym sezonie zmieniona. Przede wszystkim, naprawdę tylko najlepsze drużyny dotrą do finałów - do tej pory jedna z nich nie musiała grać w fazie play-off, bo organizowała Final Four, jak na przykład Berlin trzy lata temu. Z kolei największym wyzwaniem w tych rozgrywkach będzie gra z zespołami z Rosji i Włoch - to najlepsze obecnie ligi na świecie. Możemy jednak dzięki temu się rozwijać i cieszyć grą, dlatego osobiście cieszę się, że mamy taką możliwość.

Jak dużym utrudnieniem jest fakt, że nie może pan być z zespołem w czasie całego niemal sezonu przygotowawczego ze względu na obowiązki związane z prowadzeniem reprezentacji Belgii?

Och, chciałbym być tu przez cały czas. Ale znam klub i ludzi w nim pracujących na tyle dobrze, że ufam im i wiem, że wspólnie poradzimy sobie z moją nieobecnością. Byłoby to niemożliwe, gdybym był nowym trenerem, ale na tym etapie współpracy nie jest to aż tak duży problem. Omówiliśmy z resztą sztabu cały sezon przygotowawczy i wszystko powinno pójść dobrze. Mogę spokojnie jechać pracować do Belgii.

Zwykle, gdy obejmował pan jakąś drużynę, to ona nagle robiła ogromny progres - tak było z Treflem, tak było też z reprezentacją Polski. Czy to znaczy, że podczas nadchodzących mistrzostw świata mamy obawiać się Belgii?

Taką mam nadzieję. Belgowie nie są drużyną z czołówki, nie gra choćby w Lidze Narodów, ale w poprzednim sezonie prezentowała się naprawdę świetnie. Bardzo cieszę się na pracę z tą reprezentacją, bo jestem jej ciekaw. Sam zastanawiam się, co mogę dla nich zrobić.

Myśli pan, że medal jest w waszym zasięgu?

Będzie to bardzo trudne. W grupie mamy przecież między innymi Włochy, Argentynę, Słowenię i Japonię. Dlatego nie stawiam sobie konkretnego celu. Chcę, żebyśmy na tym turnieju grali dobrze i po prostu czerpali z gry radość. Rzadko mam okazję pracować w takiej atmosferze - we Włoszech i w Polsce zawsze oczekiwania są większe, każdy turniej grany jest pod presją. Teraz jest trochę inaczej. Chcemy się cieszyć z tego, że gramy w mistrzostwach świata.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 87. Andrzej i Bartek Bargielowie o historycznym zjeździe na nartach z K2 [cały odcinek]

Komentarze (0)