Oczywiście pamiętamy o mistrzostwie Europy z 2015 roku, ale tę drużynę stać na dużo więcej. Nie udało się zgarnąć medalu przed dwoma laty na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, przed rokiem dość niespodziewanie pożegnali się z europejskim czempionatem już w play-offach przed ćwierćfinałami.
Drużyna Trójkolorowych ma w swoim dorobku tylko jeden krążek z mistrzostw świata. W 2002 ekipa z Antigą, Granvorką i Kiefferem stanęła na najniższym stopniu podium. Przed obecną drużyną otwiera się realna szansa na dokonanie kolejnej historycznej rzeczy.
Francuzów możemy w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera oglądać już po raz trzeci. W 2013 roku w Toruniu zajęli trzecie miejsce po wygranej z Iranem (3:0) oraz porażkach z Japonią (1:3) i Polską (2:3). Przed rokiem zaś zwyciężyli w pięciu partiach z Polską i Rosją oraz ulegli Kanadzie (0:3).
- Korzystne jest to, że Memoriał Wagnera rozgrywany jest przed ważnymi turniejami w sezonie. Jak widać, my też próbujemy z tego skorzystać, bo występujemy już tu drugi rok z rzędu. Wiemy, że wszyscy jeszcze są na etapie przygotowywania swojej formy, ale sprawdzenie się na tle najlepszych na świecie zawsze pomaga - zaznaczył Antoine Brizard.
ZOBACZ WIDEO Aleksander Śliwka: Chcemy się bić z Francuzami i Rosjanami
Co ciekawe, wiele spośród czołowych postaci francuskiej ekipy gra lub grało w Polsce. Jednym tchem można wymienić takich graczy, jak Benjamin Toniutti, Kevin Tillie, Julien Lyneel, cytowany Antoine Brizard czy nawet Barthelemy Chinenyeze, który na część poprzedniego sezonu ligowego zasilił Asseco Resovię Rzeszów. Wpływ na to miał m.in. trener Laurent Tillie.
- Ciągle powtarzałem swoim zawodnikom: wyjedźcie za granicę przed mistrzostwami świata w 2014 roku. Miałem wówczas w składzie pięciu siatkarzy, którzy w ogóle w swoich klubach praktycznie nie grali, a teraz zrobili ogromny postęp. Kiedy zawodnik jedzie za granicę, z wieloma rzeczami musi radzić sobie sam. Musi słuchać, uczyć się, radzić sobie z presją, musi otworzyć się na innych - mówił w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Jak to dokładnie wygląda? - We Francji francuscy zawodnicy bardziej przejęci są swoim domem, rodziną, dziećmi i przez to nie mogą się skupić na sporcie. A gdy wyjadą poza Francję, stają się profesjonalistami i zaczynają rozumieć pewne zasady. Dotrze do nich to, że jeśli nie będą grać dobrze, klub się ich pozbędzie. We Francji siatkarz zarobi 30-40 tysięcy euro na sezon. Za granicą dostanie cztery albo pięć razy tyle. Wtedy właśnie zaczyna rozumieć, że nie należy dbać siebie i umieć odpoczywać. To właśnie jest profesjonalizm - tłumaczy Tillie.
Oczywiście nie można też zapominać o absolutnie wyjątkowej pod każdym względem postaci w ekipie Trójkolorowych. Earvin Ngapeth to człowiek, który w najwyższej formie z piłką do siatkówki jest w stanie zrobić wszystko, a przy tym mieć dużo zabawy. Jego transfer z Azimutu Modena do Zenitu Kazań był jednym z hitów letniego okienka transferowego, a w międzyczasie zdążył... nagrać teledysk do swojej kolejnej piosenki.
W reprezentacji Francji występuje również jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy libero na świecie. Jenia Grebennikov to z pewnością postać, na której wzorować mogą się najmłodsi adepci gry w siatkówkę, zwłaszcza jeśli chodzi o przyjęcie i obronę. A poza boiskiem na jego twarzy często pojawia się uśmiech, którym zaraża wszystkich wokół.
Sympatykom siatkówki nie trzeba przypominać o tym, że we francuskiej drużynie panuje wyjątkowo dobra atmosfera. Zespół ma również pewną tradycję. Przed każdym oficjalnym spotkaniem drużyny stają do wspólnego zdjęcia pod siatką. Francuzi zawsze wykorzystują tę okazję do wykonania czegoś zabawnego i niekonwencjonalnego. Dzięki temu każde takie zdjęcie jest wyjątkowe. Przykład? Proszę bardzo. W piątkowy wieczór w Krakowie Les Bleus zaprezentowali gest Dele Allego.
Uwielbiam tych gości#Wagner2018
— Maciek Świniarski (@SwiniarskiM) August 24, 2018
fot. K.Bartnik / MPAimages pic.twitter.com/sflXEsV7Jg