Memoriał Wagnera: z Rosją też zwycięstwo! Zastrzyk optymizmu przed siatkarskim mundialem

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

Polscy siatkarze zwycięzcami 16. edycji Memoriału Wagnera. W niedzielę nasz zespół po zaciętym meczu pokonał reprezentację Rosji 3:2. Do ideału daleko, ale pokonanie tak silnego rywala zawsze jest powodem do optymizmu i nadziei na dobry wynik na MŚ.

Z uznawaną za najlepszy w tej chwili zespół na świecie Rosją Polacy grali o zwycięstwo w memoriale i memoriał wygrali, za co należą im się duże brawa. Pokonanie najbardziej kultowego z naszych siatkarskich przeciwników, który słaby nie bywa nigdy, musi cieszyć niezależnie od okoliczności. W tym momencie daje też nadzieję na udany występ na mistrzostwach świata, które wkrótce rozpoczną się we Włoszech i w Bułgarii. Skoro teraz jesteśmy w stanie wygrać z uznawanymi za faworytów do medali Francuzami i Rosjanami, to za dwa tygodnie powinniśmy przynajmniej solidnie zaleźć im za skórę.

W niedzielę Biało-Czerwoni sprawili kibicom dużą frajdę, ale nadal nie sposób rozgryźć, jaką reprezentację Polski chce pokazać na mistrzostwach świata Vital Heynen, bo Belg wciąż robi co w jego mocy, żeby przed mistrzostwami świata ukryć swoje zamiary i dać przyszłym rywalom jak najmniej informacji o swoim zespole. Jeśli ktoś miał nadzieję, że po turnieju w Krakowie dowie się, jak na siatkarskim mundialu będzie wyglądać polska pierwsza szóstka, srodze się rozczarował. Na niektóre pytania, choćby o obsadę ataku, odpowiedzi nie zna chyba jeszcze sam selekcjoner.

Po wygranych spotkaniach z Kanadą i Francją, w których Biało-Czerwoni zagrali w podobnym zestawieniu, tym razem nastąpiło przemeblowanie. Od początku szansę dostali Dawid Konarski, Bartosz Kwolek, Artur Szalpuk i Fabian Drzyzga, który dopiero co został ojcem, dostał z tego powodu kilka dni wolnych, i dopiero co wrócił do ekipy.

Przebieg pierwszego seta nie był zaskoczeniem - to Rosjanie nadawali ton wydarzeniom i kontrolowali grę. Nasz wyjściowy skład nie przetrwał na boisku zbyt długo. Od połowy tej partii Heynen robił zmiany w stylu niemalże hokejowym, i może właśnie przez to jego zespół nie znalazł swojego rytmu. Michał Kubiak, Grzegorz Łomacz, Damian Schulz i Aleksander Śliwka nie odwrócili losów seta, w którym rywale grali równiej, skuteczniej (choć obie ekipy skutecznością nie imponowały - Rosjanie skończyli 39 procent ataków, Polacy 29), po prostu trochę lepiej w każdym elemencie. Przewagę wypracowaną przy stanie 19:15 dowieźli już do końca i wygrali do 21.

W secie numer dwa Polacy wrócili do wyjściowego składu i zaczęli od ustawienia, w którym serwował Kwolek, a jako że młody przyjmujący był dobrze dysponowany w serwisie, to nasz zespół wygrał pierwsze trzy akcje. Rosjanie natychmiast odrobili straty, później długo było po równo, ale w końcu to naszym siatkarzom udało się przełamać rywali. Kluczowym momentem był blok Piotra Nowakowskiego  na olbrzymim Dmitriju Muserskim, który dał Biało-Czerwonym prowadzenie 19:16. Chwilę później Schulz (od połowy tego seta już na stałe zmienił Konarskiego), dwa razy z rzędu ustrzelił serwisem Dmitrija Wołkowa i wynik był już bezpieczny. Rywale co prawda odrobili część strat, ale przy drugim setbolu Mateusz Bieniek mocno huknął ze środka i wygraliśmy 25:22.

Trzecia partia również była zdecydowanie bardziej zacięta od dwóch poprzednich. W tej wyrównanej walce znów na chwilę błysnął Nowakowski - po jego bloku na innym rosyjskim asie, Maksimie Michajłowie, Polacy odskoczyli na 18:16. Jednak tym razem "Sborna" szybko odpowiedziała, już do końca żadnej z ekip nie udało się uciec choćby na dwa punkty, ale gra na przewagi skończyła się szybko - Wołkow nie pomylił się w kontrataku i Rosjanie wygrali 26:24.

ZOBACZ WIDEO Bieniek na jedno pytanie nie chciał odpowiedzieć. "Jeszcze będę się musiał tłumaczyć"

Czwarta odsłona skończyła się nadspodziewanie szybko, bo już na jej początku w polu serwisowym stanął Nowakowski, a przy jego trudnej, szybującej zagrywce Polacy zdobyli jedenaście punktów z rzędu. Bieniek zamknął środek siatki, było kilka naszych kontr, kilka zepsutych przez Rosjan ataków i ze stanu 0:2 zrobiło się 11:2. Na takim poziomie dziewięciopunktową przewagę traci się raz na dwa cykle olimpijskie, więc tie-break można było uznać za pewny. Przy wysokim prowadzeniu Biało-Czerwonych rywale trochę odpuścili i zakończyli seta na zaledwie piętnastu zdobytych punktach.

Właśnie piętnaście punktów trzeba było zdobyć, żeby zwyciężyć w piątej partii i w całym memoriale Wagnera. Jako pierwsi do upragnionej granicy dotarli Polacy - już na początku wypracowali niewielką przewagę i już do końca spotkania skutecznie jej pilnowali. Pierwszego setbola pierwszym w tym meczu atakiem z "pipe'a" dał nam Szalpuk (14:10). W kolejnej akcji ten sam zawodnik przebił się przez rosyjski blok i było po meczu.

Polacy wygrali najbardziej prestiżowy z siatkarskich memoriałów, pokonali dwie bardzo mocne ekipy (Rosja i Francja) i jedną dobrą (Kanada). Trzeba rzecz jasna brać poprawkę na towarzyski charakter turnieju i fakt, że tuż przed mistrzostwami świata nie tylko Heynen nie chciał pokazać wszystkich kart, które trzyma w ręku, ale bez wątpienia te trzy zwycięstwa to niezły prognostyk przed turniejem, który dla nas zacznie się 12 września meczem z Kubą w Warnie.

Memoriał Huberta Jerzego Wagnera:

Polska - Rosja 3:2 (21:25, 25:22, 24:26, 25:15, 15:10)

Polska: Fabian Drzyzga (1), Dawid Konarski (6), Artur Szalpuk (25), Bartosz Kwolek (7), Mateusz Bieniek (14), Piotr Nowakowski (9), Paweł Zatorski (libero) oraz Damian Schulz (14), Grzegorz Łomacz (1), Michał Kubiak, Aleksander Śliwka (2), Jakub Kochanowski.

Rosja: Dmitrij Kowaliow, Maksim Michajłow (16), Dmitrij Wołkow (15), Aleksiej Rodiczew (11), Dmitrij Muserski (4), Iljas Kurkajew (10), Aleksander Sokołow (libero) oraz Aleksander Butko (2), Wiktor Poletajew (9), Ilja Własow (6), Siergiej Grankin.

Źródło artykułu: