Zgodnie z regulaminem turnieju - podobnie zresztą jak na większości meczów na najwyższym poziomie - w trakcie seta przewidziane są dwie przerwy techniczne trwające po 60 sekund. Pierwsza z nich następuje po ósmym punkcie zdobytym przez prowadzący zespół, a druga po szesnastym.
Inauguracyjne spotkanie grupy D sędziowali Vladimir Simonović z Serbii i Hernan Gonzalo Casamiquela z Argentyny. W prowadzonym przez nich meczu pierwsza przerwa techniczna w pierwszym secie się nie odbyła. Bułgarscy siatkarze prowadzili 8:6 i byli gotowi do zejścia z boiska, ale nie było do tego sygnału, a arbiter nakazał wykonać zagrywkę. Później jednak postanowiono nadrobić zaległości i zespoły zeszły na przerwę przy stanie 9:9. Wszystkie kolejne tego typu pauzy odbyły się już zgodnie z planem.
Sytuacja ta oczywiście od razu została zauważona przez dziennikarzy oraz kibiców.
Czyżby I przerwa techniczna miała miejsce przy stanie 9:9? Czy sędziowie nie policzyli przerw fińskiego szkoleniowca? Tak czy siak, istny kabaret...
— Karol Górka (@KGorka) September 9, 2018
We współczesnej siatkówce przerwy techniczne są również ważne z punktu widzenia transmisji telewizyjnych. Stacje często w tym czasie mają chwilę na to, by na przykład pokazać reklamy, co oczywiście generuje zyski dla nadawcy. Zdarzają się jednak zawody, w których rezygnuje się z przerw technicznych. Taka sytuacja będzie miała miejsce już drugi sezon z rzędu na przykład w PlusLidze.
To nie pierwszy organizacyjny zgrzyt związany z tegorocznym mundialem we Włoszech i Bułgarii. Już po losowaniu grup zmieniony został układ gier i zespołów w drugiej rundzie (więcej na ten temat), a na tydzień przed turniejem nie było wiadomo, czy zespoły mogą do każdego ze spotkań zgłaszać dwunastu czy czternastu zawodników (szczegóły pod linkiem).
Sam mecz wygrała reprezentacja Bułgarii, pokonując w Pałacu Kultury i Sportu w Warnie Finlandię w trzech setach.
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: Postępy w zagrywce cieszą najbardziej