Kulisy wyprawy polskich siatkarzy na Rysy. Michał Kubiak: Był taki moment, że trochę się bałem

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Kubiak
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Michał Kubiak

- Był jeden moment, że trochę się bałem. Żaden głos nie mówił jednak: co ty tu robisz? - tak wyprawę polskich siatkarzy na Rysy wspomina Michał Kubiak. - Ja byłem zaskoczony, że mamy tak piękne góry. Mało się o tym mówi - wspomina Bartosz Kwolek.

Kilka tygodni temu, w czasie zgrupowania Biało-Czerwonych w Zakopanem przed mistrzostwami świata we Włoszech i w Bułgarii, selekcjoner kadry Vital Heynen skorzystał z bliskości Tatr i dwukrotnie wspiął się na Rysy. Podrażnił tym ambicję części swoich zawodników - kilka dni po jego drugim wejściu w wędrówkę na najwyższy szczyt Polski wyruszyła grupa pod przewodnictwem Kubiaka.

- Wyszło to tak z głupia frant. Mieliśmy jakiś luźniejszy dzień, więc zapytałem trenera, czy bierze w ogóle pod uwagę, żeby chętni zawodnicy tam poszli, skoro on był już dwa razy. Na początku się nie zgodził, powiedział, że nie ma takiej opcji. Jednak wieczorem tego samego dnia przyszedł do nas, stwierdził, że to przemyślał i że to nie jest taki głupi pomysł - relacjonuje kulisy wyprawy kapitan reprezentacji Polski.

- Poszło nas pięciu albo sześciu. Niektórzy byli już wcześniej, niektórym się nie chciało, inni woleli potrenować na hali. Dla mnie sprawdzenie samego siebie w sytuacji kryzysowej było ważniejsze niż wykonaniu pięćdziesięciu przyjęć z maszyny. Chciałem się przekonać, czy dam radę, czy jeszcze jest we mnie ten ogień, który wcześniej pozwalał mi osiągać życiowe cele - opowiada Kubiak w rozmowie z WP SportoweFakty.

Cała eskapada trwała około dziesięciu godzin. Na szczyt dotarli wszyscy, oprócz kierownika reprezentacji. Na szczycie siatkarze zastali dość duży tłok i wzbudzili małą sensację. Spotkali wielu kibiców, którzy chcieli zrobić sobie z nimi zdjęcie. Sami również dokumentowali swoje wejście. - W trakcie wspinaczki staraliśmy się unikać spotkań na ścieżce, bo od polskiej strony szlak na Rysy jest dość stromy i każdy obawiał się o swoje zdrowie. Natomiast na samej górze fotografowaliśmy się z naszymi fanami - wspomina 30-letni siatkarz Panasonic Panthers.

Zapytany o kryzysy w trakcie wspinaczki Kubiak odpowiedział, że takie mu się nie przydarzyły. - Nie pojawiał się żaden głos, który mówiłby: co ty tu robisz? Był jednak taki moment, że trochę się bałem. Nie było łańcucha, a półka, po której szliśmy była trochę wąska. Dopóki nie złapałem łańcucha byłem trochę przestraszony. Dobrze, że przez mgłę nie widziałem co jest na dole. Jestem dumny z tego, że wszyscy, poza naszym kierownikiem, weszliśmy na górę - zaznacza lider polskiej drużyny.

W wyprawie poza Kubiakiem wzięli udział także m.in. Bartosz Kwolek, Artur Szalpuk, Aleksander Śliwka i Grzegorz Łomacz. Kwolek powiedział nam, że tym co go zaskoczyło, była uroda polskich Tatr. - Idąc na górę byłem zaskoczony, że widoki są takie piękne. Mało się słyszy o urodzie naszych gór. Momentami myślałem, że nie będę już szedł na górę, tylko usiądę sobie, popatrzę, nacieszę oczy i zejdę na dół. A po kolejnych stu metrach widziałem coś jeszcze piękniejszego - wspomina tatrzańską wędrówkę mistrz świata juniorów z 2017 roku.

Kubiak podkreśla, że każde wspólnie osiągnięcie celu jest ważne i pomaga scalić drużynę. - Mała rzecz, a cieszy. Moim zdaniem my, Polacy, musimy nauczyć się cieszyć z małych rzeczy, bo tego nie potrafimy. Tak jak nie potrafimy się cieszyć z tego, co osiągamy własnym wysiłkiem. Zamiast tego wolimy doszukiwać się we wszystkim złych stron, a nie tak powinno być - mówi kapitan reprezentacji.

12 września Polacy zaczną swój udział w siatkarskich mistrzostwach świata 2018. W pierwszym spotkaniu ich przeciwnikami będą Kubańczycy. W dniu inauguracyjnego meczu Biało-Czerwonych zapraszamy do przeczytania obszernego wywiadu z Michałem Kubiakiem.

ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: Postępy w zagrywce cieszą najbardziej

Źródło artykułu: