MŚ 2018: sto procent Averilla. Amerykanie z czwartą wygraną

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: atakuje Taylor Averill
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: atakuje Taylor Averill

Bez większych powikłań powiodło się kolejne spotkanie reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Amerykanie na otwarcie niedzielnych zmagań w grupie C na mistrzostwach świata pokonali Kamerun w trzech setach.

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykanie z dużą rozwagą podchodzą do każdego spotkania, nawet ze zdecydowanie niżej notowanym Kamerunem. Jankesi na mundialu jeszcze nie przegrali, ale stracili już punkt m.in. z Australią podczas drugiego dnia turnieju. Z kolei zespół trenera Mayama Reniofa Blaise'a w piątek zdołał urwać Kangurom tylko jednego seta.

Trzeci zespół tegorocznej Ligi Narodów przystąpił do niedzielnego starcia w niemal takim samym zestawieniu jak podczas zwycięskiego (3:1) meczu z Rosją dzień wcześniej. Jedyna zmiana nastąpiła na środku. Za Maxwella Holta w szóstce wybiegł Jeffrey Jendryk Ii.

Trudno było spodziewać się efektownego widowiska, czego szybko dowiódł pierwszy set. Ekipa USA przeważała od początku, ale nie grała porywająco. Nikomu poza Aaron Russellem, który wyraźnie męczył się w ataku nie można było nic zarzucić. Jednak różnica poziomów pomiędzy tymi zespołami jest na tyle duża, że nawet przeciętnie grający Amerykanie prezentowali się lepiej od ambitnych Kameruńczyków i wygrali seta otwarcia 25:18.

Druga partia rozpoczęła się dość niespodziewanie od prowadzenia brązowych medalistów mistrzostw Afryki 8:5. To w dużej mierze zasługa Davida Feughouo, który dawał z siebie wszystko w każdym elemencie. Siatkarze spod Gwieździstego Sztandaru zachowali jednak spokój i stopniowo zaczęli odrabiać straty wzmacniając m.in. siłę zagrywki. Na drugiej przerwie technicznej reprezentacja Stanów Zjednoczonych prowadziła już 16:13, a potem bezpiecznie dowiozła wynik do końca (25:20).

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Kontrowersyjne decyzje sędziego w spotkaniu Polaków. "W takim meczu jeszcze nie brałem udziału"

Ponieważ w samym drugim secie zespół trenera Blaise'a wpuścił aż sześć asów serwisowych, stopniowo pojawiali się na boisku zmiennicy. Bana Hassana i Jean Pierre Ndongo pojawili się jeszcze pod koniec poprzedniej części gry, a trzecią od początku zaczęli - poza wymienioną dwójką - jeszcze Cyrille Ongolo Mayam oraz Yvan Arthur Kody Bitjaa.

Dla przebiegu gry nie miało to jednak większego znaczenia. Amerykanie kontynuowali swoje dzieło aż do szczęśliwego końca. Warto podkreślić, że środkowy Taylor Averill może po meczu pochwalić się statystyką 100 procent skuteczności w ataku. Reprezentant USA skończył wszystkie z czterech ataków i dołożył do tego również cztery asy serwisowe.

Gdy trener John Speraw zobaczył, że jego drużyna objęła pewne prowadzenie (16:9), pozwolił wejść na boisko kilku siatkarzom z kwadratu - Kawice Shojiemu, Benjaminowi Patchowi oraz Jake'owi  Langloisowi. Amerykanie pozwolili zdobyć rywalom w trzecim secie zaledwie czternaście punktów.

Na pożegnanie z turniejem Kameruńczycy zagrają w poniedziałek z Rosją. Amerykanie w tym czasie będą odpoczywać i przygotowywać się do wtorkowego starcia z reprezentacją Tunezji.

Kamerun - USA 0:3 (18:25, 20:25, 14:25)

Kamerun: Mbutngam, Dolegombai, Engohe, Feughouo, Hile, Engala, Kamto (libero) oraz Hassana, Ndongo, Mayam, Bitjaa.

USA: Christenson, Russell, Jendryk, Sander, Anderson, Averill, E. Shoji (libero) oraz K. Shoji, Patch, Langlois

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. USA 5 5-0 15:5 13
2. Serbia 5 4-1 14:7 12
3. Rosja 5 3-2 12:6 10
4. Australia 5 2-3 9:11 7
5. Kamerun 5 1-4 4:12 3
6. Tunezja 5 0-5 2:15 0
Komentarze (0)