Podopieczni Johna Sperawa jak burza przeszli przez pierwszą rundę rozgrywek i w tegorocznych mistrzostwach świata nie zasmakowali jeszcze goryczy porażki. Reprezentanci USA do grupy G trafili razem z Kanadyjczykami, którzy awansowali z czwartego miejsca.
Już w pierwszych piłkach zarysowała się delikatna przewaga ekipy z USA. Micah Christenson zaskakiwał rywali niesztampowymi zagraniami, a w ofensywie brylował rozpędzony Matthew Anderson. Gdy w polu serwisowy zameldował się Taylor Sander, gra Kanadyjczyków niemal całkowicie posypała się. Problem ze skończeniem ataku miał Nicholas Hoag, zaś proste błędy siatkarzy z Kraju Liścia Klonowego były wodą na młyn dla przeciwników, którzy po chwili prowadzili 14:8. Po stronie reprezentacji USA bardzo dobrze funkcjonowały blok i obrona, co pozwalało na wyprowadzanie skutecznych kontr. Po efektownej "czapie" na Sharone Vernon-Evansie set był niemal rozstrzygnięty (22:14). Ostatecznie podopieczni Johna Sperawa triumfowali do 17.
O drugiej partii Kanadyjczycy na pewno będą chcieli zapomnieć. Ekipa z USA zarzuciła rywalom bardzo wysoko poprzeczkę i po chwili prowadziła już 6:0. Reprezentanci USA dominowali niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, a ich zagrywka dawała się ostro we znaki zawodnikom z Kanady. Słabym przyjęciem i niedokładnością przy konstruowaniu akcji odbierali sobie szansę na zmniejszanie strat punktowych. Potężny cios Davida Smitha dał dziesięciopunktowe prowadzenie faworytom tego spotkania (14:4). Grający dynamicznie, z dużym luzem podopieczni Johna Sperawa pewnie zmierzali po zwycięstwo w drugiej odsłonie. Ostatnie "oczko" potężnym atakiem zdobył Matthew Anderson.
Podrażnieni wyraźną porażką w poprzedniej partii Kanadyjczycy, do trzeciego seta przystąpili z nowym animuszem. Poprawili przyjęcie i zaczęli straszyć rywala zza linii 9. metra. Mocnymi atakami zaskakiwał Sharone Vernon-Evans, a kroku nie ustępował mu John Perrin. Mimo, że zawodnicy z USA starali się pracować blokiem, to zdecydowanie spadła ich skuteczność w ataku, a także przestali zaskakiwać Kanadyjczyków zagrywką. Napędzających się rywali próbował wybić z rytmu John Speraw prosząc o przerwę (13:18), jednak to nie zdekoncentrowało ekipy z Kanady, która z dużym spokojem dobrnęła do końca seta.
Po zmianie stron znów do głosu wrócili reprezentanci USA, którzy od razu przycisnęli przeciwników piorunującą zagrywką. Ciosy posyłane przez Aarona Russella i Maxwella Holta zza linii 9. metra sprawiły, że na tablicy pojawił się wynik 11:4. Kanadyjscy przyjmujący brali na siebie ciężar zdobywania punktów i dzielnie próbowali zniwelować straty, jednak często musieli zmagać się ze szczelnym blokiem. Końcówka to już popis umiejętności reprezentacji Stanów Zjednoczonych.
MŚ 2018, gr. G
USA - Kanada 3:1 (25:17, 25:14, 21:25, 25:17)
USA: Sander, Holt, Russell, Christenson, Mcdonnell, Anderson, Shoji E. (libero) or
az Smith.
Kanada: Blankenau, Perrin, Varnon-Evans, Hoag, Vigrass, Vandoorn, Marshall (libero) oraz Maar, Sclater, Szwarc, Berkel, Bann (libero).
Miejsce | Zespół | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | USA | 8 | 8-0 | 24:6 | 22 |
2. | Kanada | 8 | 5-3 | 18:14 | 13 |
3. | Bułgaria | 8 | 4-4 | 16:12 | 13 |
4. | Iran | 8 | 4-4 | 14:16 | 12 |
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Bułgarzy szukali zaczepki. Drzyzga: "Zrobiliśmy najpiękniejszą rzecz, jaką mogliśmy"