- Jeśli Bartek wygra mi na mistrzostwach jeden ważny mecz, będę z niego zadowolony - mówił Heynen jeszcze przed startem włosko-bułgarskiego turnieju. Belg wiedział, że tylko z tym graczem na pozycji atakującego mamy szansę osiągnąć coś dużego, na przykład awansować do najlepszej szóstki. Kurek możliwości ma niesamowite, na treningach pracuje jak wół, a gra jak siatkarski półbóg. Gorzej jest w meczach, bo naszego asa często zawodzi psychika. Jednak od czasu do czasu Kurek odpala i wtedy z rywali nie ma czego zbierać. W niedzielę odpalił, a Heynen mógł odznaczyć przy jego nazwisku "zadanie wykonane".
Nazajutrz po sobotnim laniu od Francuzów, w meczu dość dziwnym, ale przegranym bardzo wyraźnie, zdecydowanie więcej debatowaliśmy o Serbach niż o Polakach. Czy zagrają z pełnym zaangażowaniem, żeby kolejnym zwycięstwem budować atmosferę i przy okazji pozbyć się wnerwiającego kłótliwca Heynena, czy jednak pewni awansu do trzeciej fazy trochę odpuszczą Biało-Czerwonym i nie będą im utrudniać odniesienia zwycięstwa za trzy punkty?
Gdy zobaczyliśmy, jacy zawodnicy wybiegli w serbskim zespole na boisko od początku, było już jasne, że rywale spróbują zagrać o pełną pulę. Nie spodziewaliśmy się jednak, że mając w ręku wiele dobrych kart, tak szybko powiedzą "pas". To, że nie będą chcieli umierać za Paryż, było pewne. Całkowity brak energii i woli walki to jednak w przypadku Serbów ewenement.
Trzeba jednak zaznaczyć, że na to arcyrzadkie zjawisko mocno zapracowali Polacy. Od samego początku postawili but na szyi rywali i nie dali im złapać choćby jednego głębszego oddechu. Kurek już na początku rozbił ich zagrywką - cztery asy tylko w pierwszym secie mówią same za siebie. Później rękę też miał bardzo ciężką i skończył mecz z 21 punktami, 61-procentową skutecznością w ataku, 5 asami i 2 blokami. Zagrał taki mecz, o jakim marzył Heynen i cała siatkarska Polska. Oby we Włoszech zagrał na podobnym poziomie jeszcze czterokrotnie.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. MŚ 2018. Śliwka nie wierzy w teorie spiskowe. "To nie jest naród, który odpuszcza"
Starej, dobrej rosyjskiej filozofii "przywalić zagrywką i poprawić blokiem" hołdowaliśmy przez całe spotkanie. Bardzo dobrze zagrał postawiony na nogi (choć nie wiemy, czy już w pełni zdrowy) Michał Kubiak, który udowodnił, jak ważny jest dla tego zespołu. Widać było, jak odżył przy nim Artur Szalpuk - jako szeryf jeszcze sobie nie radzi, ale zastępcą szeryfa jest znakomitym. Paweł Zatorski odwalał brudną robotę lepiej od perfekcyjnej pani domu, a najmłodszy w zespole Jakub Kochanowski zamknął drogę do boiska wszystkim skrzydłowym rywali.
Serbski gwiazdor Aleksandar Atanasijević, który dwa dni wcześniej bezlitośnie rozbijał Francuzów, tym razem szybko zjechał do bazy, zniechęcony przez polski blok. Uros Kovacević, Nemanja Petrić, Neven Majstorović, Marko Ivović i Nikola Rosić zrobili w sumie jedenaście błędów w przyjęciu i nie wierzę, że robili je celowo. Nam udawało się wszystko, co miało się udać i hashtag ChytryPlanVitala, w niedzielę z lubością używany przez internetowych szyderców, przestał bawić, a zaczął wzbudzać uznanie.
Ciekawe jest to, że po meczu okrzykniętym przez niektóre media "małym polskim finałem", nasi gracze nie pokazywali w strefie mieszanej żadnych oznak radości. Wyglądali jak ludzie, którzy zrobili swoje i w takim tonie mówili o tym zwycięstwie.
- Graliśmy kolejną akcję, walczyliśmy o każdą piłkę, myśleliśmy tylko o tym, co przed nami. To był właściwy rytm, to było właściwe podejście. Nie wiem, skąd ta metamorfoza i nie wiem, jak zagramy w kolejnych meczach, jednak jeśli utrzymamy ten poziom, to możemy osiągnąć dużo na tych mistrzostwach - ocenił Heynen.
Pomijając sztampowe wypowiedzi po meczu wygranym 3:0, bohater Kurek na wstępie poinformował reporterów, że chce załatwić sprawę szybko, bo nie chce mu się gadać, Szalpuk przeprosił za to, że nie stanął przed nami po przegranych z Argentyną i Francją, a Fabian Drzyzga wyłożył kawę na ławę i stwierdził, że w losowaniu trzeciej fazy Włosi pomogą swojemu szczęściu i podgrzeją kulki.
Z kolei Serbowie zapewniali, że nie położyli się przed Polakami, żeby wpuścić ich do trzeciej fazy i wyeliminować z turnieju rozpędzających się Francuzów. - Na ten moment to było nasze sto procent. Motywacji nam nie brakowało, brakowało energii. Ten mecz chcieliśmy wygrać, ale nie udało się - powiedział Srećko Lisinac. - To było tak, jakby starać się wycisnąć cytrynę, która jest już wyciśnięta. Naciskasz najmocniej jak potrafisz, ale nic z niej nie wypływa - skomentował trener serbskiej ekipy Nikola Grbić.
Po tym meczu wielu było takich, którzy pisali o ustawce, pozorowaniu gry, kabarecie. To oburzające opinie, krzywdzące dla naszej drużyny, która stojąc pod ścianą, rozegrała najlepszy mecz w turnieju. Jak zawsze, zamiast cieszyć się tym co mamy, szukamy dziury w całym i szukamy argumentów na obronę tezy, że tak naprawdę jesteśmy nic nie warci. Wojciech Drzyzga, pierwszy złotousty siatkarskiego środowiska, tym razem dobrze podsumował malkontentów. "Jesteście smutnymi ludźmi" - powiedział w czasie transmisji na żywo na kanale "Prawda siatki".
Co nas obchodzi, na ile procent grała w tym meczu Serbia? Nieważne, czy to było sto, jak zapewnił nas Lisinac, czy może tylko tyle, ile uszczęśliwiających oktanów ma bułgarska rakija. Liczy się tylko to, że wygraliśmy ten mecz, pokazując godną podziwu determinację i dużą sportową siłę. Jeśli uda się je utrzymać, nasi siatkarze nie pojadą do Turynu tylko po to, żeby 29 września, dzień po zakończeniu swojego udziału w turnieju na trzeciej rundzie, obejrzeć sobie hitowy mecz Serie A Juventus - Napoli. Oni będą wtedy grać o finał.
Z Warny - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)