Niezależnie od wyniku niedzielnego spotkania reprezentacja Serbii miała zapewniony awans do trzeciej fazy grupowej mistrzostw świata. Z kolei dla Polaków był to mecz o być albo nie być na mundialu. Na rozstrzygnięcie czekali też Francuzi, którzy w przypadku wygranej Serbów, awansowaliby dalej.
Spotkanie zakończyło się jednak triumfem Polski 3:0. Postawa Serbów wywołała wiele kontrowersji. Co prawda nasi rywale zaczęli mecz w najmocniejszym składzie, ale później trener Nikola Grbić dokonał wielu zmian. Wszystkie słabości rywali wykorzystali Polacy, którzy odnieśli wysokie zwycięstwo.
Zdaniem niektórych ekspertów, po meczu z Serbią trudno ocenić potencjał Biało-Czerwonych. - Jeżeli ma się po drugiej stronie siatki przeciwnika, któremu nie zależy, to trudno w jakikolwiek sposób ocenić naszą postawę - powiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Zbigniew Zarzycki.
Mistrz świata z 1974 roku porównał starcie z Serbią, do meczu na piłkarskich mistrzostwach świata pomiędzy Polską i Japonią. - Japończycy czekali wtedy na końcowy gwizdek, podobnie jak Serbowie - przyznał były siatkarz. - W pierwszej partii Serbowie spróbowali, co da się ugrać w tym meczu. Zobaczyli, że nasi zawodnicy wznieśli się na wyżyny i chyba odpuścili - dodał.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Artur Szalpuk: W kolejnej fazie nie będziemy faworytem
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)