MŚ 2018: tak grają twardziele! Polacy znów ograli Serbów, Kurek dał show

3:0! Jakże inny był to mecz od tego, który kilka dni temu Polacy i Serbowie rozegrali w Warnie. Wynik jest jednak ten sam. Biało-Czerwonym do awansu do półfinału potrzebny jest jeden, jedyny set w spotkaniu z Włochami.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
siatkarze reprezentacji Polski Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Serbia na koniec drugiej fazy w Warnie, Serbia na początek trzeciej rundy w Turynie. Po trzydniowej przerwie od grania na mistrzostwach świata Polacy wyszli na boisko przeciwko drużynie, którą w meczu "o życie" zmietli z parkietu. Wtedy drużyna trenera Nikoli Grbicia była już pewna miejsca w najlepszej szóstce turnieju, teraz też znajdowała się w komfortowej sytuacji - do zapewnienia sobie awansu do półfinału potrzebowała tylko jednego seta.

Mimo to nikt nie spodziewał się powtórki z Bułgarii, gdzie Serbowie ani razu nie zbliżyli się do 20 punktów w secie. Ekipa z Bałkanów w czasie dwudniowej przerwy zregenerowała siły i odbudowała swoje morale, co pokazało efektowne zwycięstwo 3:0 z Włochami. A wcześniejsza przegrana z Biało-Czerwonymi mocno podrażniła ich ambicje i sprawiła, że bardzo chcieli udowodnić naszym siatkarzom, że nie są od nich gorsi.

W polskiej drużynie od poprzedniego meczu zmieniło się tyle, że do pełni zdrowia wrócił Michał Kubiak, kapitan i najważniejszy zawodnik. U Serbów kłopoty zdrowotne miał natomiast pierwszy rozgrywający Nikola Jovović, który czwartkowy trening opuścił utykając po zaledwie kilku minutach.

Sympatia zdecydowanej większości z około 7-8 tysięcy kibiców była po stronie serbskiej, co zresztą nie mogło dziwić, bo wygrana naszych przeciwników byłaby korzystna dla reprezentacji Włoch. Jednak już pierwszy ryk trybun pokazał, że ogłuszających, uwielbieńczych pisków, jakie towarzyszyły spotkaniu Italii, tym razem nie będzie.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Brazylijczyk został zapytany o polskich kibiców. Aż mu się oczy zaświeciły

Serbowie rozpoczęli mecz z Jovoviciem w wyjściowej szóstce, poza tym w porównaniu do poprzedniego starcia z zespołem Vitala Heynena Nemanję Petrić zastąpił na przyjęciu Uros Kovacević. Polacy wyszli w swoim "żelaznym" zestawieniu - Drzyzga, Kurek, Szalpuk, Kubiak, Nowakowski, Kochanowski i Zatorski.

Zgodnie z przewidywaniami, tym razem Biało-Czerwoni nie naciskali z całych sił od pierwszej piłki. Zaczęli raczej leniwie, psuli zagrywki, nie kończyli akcji w ataku, pewnym punktem zespołu był w tym początkowym etapie tylko Bartosz Kurek.

Rywale też nie forsowali tempa, ale bez presji ze strony Polaków w zagrywce wcale nie musieli tego robić. Po punktowej zagrywce Ivovicia i tak zeszli na drugą przerwę techniczną prowadząc 16:13.

Nasi siatkarze zaczęli odrabiać straty po podwójnej zmianie, gdy na boisku zameldowali się Damian Schulz i Grzegorz Łomacz. Doszli rywali na 21:21, ale po chwili popełnili prosty błąd w przyjęciu, Serbowie kapitalnie zagrali w obronie, a potrójny blok sforsował Ivović i przy wyniku 21:23 Heynen poprosił o czas. Ivoviciowi szybko oddaliśmy blokiem, asa w końcową linię dołożył Kubiak i od wyniku 25:24 to my mieliśmy kolejne setbole. Wykorzystaliśmy trzeciego z nich - gdy Artur Szalpuk z bardzo trudnej pozycji obił ręce rywali.

W drugiej partii nie poszliśmy za ciosem i znów oddaliśmy inicjatywę Serbom. To oni wywierali większą presję, efektywniej serwowali i mądrze rozgrywali swoje akcje. Już na początku odskoczyli na trzy punkty (3:6). Przez kilka minut utrzymywali tę różnicę, choć Kurek kończył w ataku niemal każdą piłkę. Później jednak i im zabrakło dokładności, a po efektownej "czapie" na Aleksandarze Atanasijeviciu zrobiło się 13:13. Od tego momentu byliśmy minimalnie z przodu, ale przeciąganie liny trwało do samego końca.

I znów to my okazaliśmy się minimalnie silniejsi. Przy wyniku 24:24 sędzia Paulo Turchi jakimś cudem nie zauważył dotknięcia bloku po ataku Szalpuka nawet wsparty wideoweryfikacją, ale po chwili bombę z zagrywki posłał Kurek i mieliśmy setbole. Przy trzecim udało się wybronić atak Drazena Luburicia , a w kontrataku piłkę wbił w boisko Kubiak i drugą odsłonę tak jak i pierwszą wygraliśmy 28:26.

W secie numer trzy nie musieliśmy od początku gonić rywali. To my dobrymi akcjami w kontrataku zbudowaliśmy niewielkie prowadzenie (6:4, 10:7). Sędzia Turchi nadal zachowywał się dziwnie, na pretensje Serbów o zbyt dużą ekspresję Kubiaka po udanych akcjach pokazał mu czerwoną kartkę, by po chwili w ten sam sposób ukarać Kovacevicia.

Przewaga Biało-Czerwonych zniknęła, gdy na boisko wrócili odstawieni na pewien czas do kwadratu dla rezerwowych Jovović i Atanasijević, a Serbowie uszczelnili blok. Dobrze grał rezerwowy Petar Krsmanović, który dwa razy zatrzymał Kurka, a raz na środku Mateusza Bieńka.

Twardą walkę znów oglądaliśmy do ostatniej piłki. Na "czapę" na prawym skrzydle na Atanasijeviciu i asa Bieńka (17:14) Serbowie odpowiedzieli trudnymi serwisami Kovacevicia i wyrównali na 18:18. Końcówka znów należała jednak do Polaków. Najpierw asa zagrał Kurek, potem zatrzymaliśmy blokiem Kovacevicia i mieliśmy trzy piłki setowe. Przy drugiej z nich Bieniek skończył atak ze środka na czystej siatce, wygraliśmy 25:22 i cały mecz 3:0!

Od półfinału mistrzostw świata dzieli nas jeden wygrany set z Włochami.

Mistrzostwa świata, grupa J, Turyn:

Polska - Serbia 3:0 (28:26, 28:26, 25:22)

Polska: Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Artur Szalpuk, Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Mateusz Bieniek, Grzegorz Łomacz, Damian Schulz, Dawid Konarski.

Serbia: Nikola Jovović, Marko Ivović, Uros Kovacević, Aleksandar Atanasijević, Srecko Lisinac, Marko Podrascanin oraz Nikola Rosić (libero) oraz Neven Majstorović (libero), Aleksandar Okolić, Drażen Lubirić, Nemanja Petrić, Ivan Kostić, Petar Krsmanović.

Czy reprezentacja Polski zdobędzie medal na tegorocznych mistrzostwach świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×