Słowa Kurka i Lewandowskiego ucinają wszelkie dyskusje ." Nigdy nie będę im zazdrościł"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Bartosz Kurek (Stocznia Szczecin)
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Bartosz Kurek (Stocznia Szczecin)

Bartosz Kurek i Robert Lewandowski pogodzili wszystkich, którzy toczyli spór na temat popularności oraz zarobków piłkarzy i siatkarzy. Przynajmniej do czasu kolejnego sukcesu tych drugich.

W tym artykule dowiesz się o:

Po siatkarskich mistrzostwach świata tyle samo mówiło się o piłkarzach, co o reprezentacji Vitala Heynena. Ci pierwsi znów skradli przedstawicielom innej dyscypliny część medialnego show. Wszystko za sprawą tych, którzy po raz kolejny zaczęli porównywać jednych do drugich, wypominać zarobki, kłócić się o to, kto jest bardziej medialny i doceniany. Tymczasem ci najbardziej zainteresowani udowadniają, że dyskusji na ten temat być nie powinno.

- Nie interesuje mnie ta dyskusja! Gram w siatkówkę. Czuję się doceniany. Zarabiam na odpowiednim poziomie. Nie potrzebuję do szczęścia rywalizacji o sławę z piłkarzami. Szczerze życzę im jak najlepiej i kibicuję im tak samo, jak oni kibicowali nam. Teraz grają mecze Ligi Narodów i też będę oglądał i kibicował - powiedział w rozmowie z WP Sportowefakty Bartosz Kurek, MVP mistrzostw świata.

Agencja Komunikacji Marketingowej Abanana wyliczyła, że od 9 do 30 września, czyli podczas mistrzostw świata, na temat jednego z liderów kadry w social mediach w Polsce pojawiło się ponad 113 tys. wzmianek. - Wpisy o naszym bohaterze polubiło ponad 397 tys. osób, skomentowało ponad 31 tys., a ponad 22 tys. je udostępniło. Z informacją o Kurku użytkownicy internetu mieli styczność ponad 16 mln razy, co przełożyło się na ekwiwalent reklamowy w wysokości ponad 3,7 mln zł. Najwięcej oczywiście w dniu finału - podał portal signs.pl.

W tym samym czasie Robert Lewandowski nie mógł się pochwalić żadnym sukcesem sportowym. Nie przeszkodziło mu to jednak wygenerować ponad 181 tys. wzmianek, wpisy o nim uzyskały 4,2 mln polubień i ponad 75 tys. komentarzy oraz ponad 25 tys. udostępnień. Agencja Abanana wyliczyła, że Bartosz Kurek wygrał z Lewandowskim wyraźnie w dniu finału mistrzostw świata. Na temat piłkarza pojawiło się wtedy ponad 9 tys. wzmianek, o Kurku -ponad 23 tys.

[b]ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Stephane Antiga nie jest szczery. Straciłem przez niego 1,5 roku [4/5]

[/b]
Obaj sportowcy podkreślają, że mają wielki dystans do wszelkich dyskusji na temat tego jaka dyscyplina jest ulubionym sportem Polaków oraz kto ile powinien w związku z tym zarabiać. - Zrobiliśmy świetną rzecz, odnieśliśmy wielki sukces, który zamiast zjednoczyć nas w radości, celebracji, podzielił nas. Na co dzień nie mam wśród znajomych żadnego profesjonalnego piłkarza - powiedział Bartosz Kurek. - Natomiast po finale otrzymałem, na przykład na Instagramie, wiele gratulacji od naszych piłkarzy. To było coś niesamowitego. Oglądali nas najlepsi lekkoatleci, piłkarze, przedstawiciele innych dyscyplin... Po zwycięstwie cały świat polskiego sportu mi i chłopakom złożył szczere gratulacje. I to był jeden z najpiękniejszych momentów, jakie sobie można wyobrazić. Bo pomyślałem sobie: wow, jesteśmy razem.

Razem z siatkarzami w chwili ich triumfu był również Robert Lewandowski, który publicznie składał im gratulacje za zdobycie złotego medalu. - Kiedy w poniedziałek po finale mistrzostw świata w siatkówce wszedłem do szatni, nikt nie wiedział nawet, że taki mecz się odbył. Z jednej strony mnie to zabolało, bo Polska wygrała z Brazylią, z drugiej - pokazało, że u nas może być szał, a w Niemczech nie ma nawet wzmianki w prasie - powiedział w rozmowie z WP Sportowefakty. - A kiedy reprezentacja Niemiec w piłce nożnej nie wyszła z grupy na mundialu, mówiło się o tym na całym świecie. Chcę podkreślić, że szanuję wszystkich sportowców, zawsze ich wspieram i chciałbym, żeby zarabiali jak najwięcej. Nigdy nie będę im zazdrościł, a jeśli ktoś uważa, że ma za mało, to życzę mu, aby miał więcej. Ale nie w ten sposób, że zabierze się komuś, kto ma, i podzieli po równo, bo to nie jest komuna - stwierdził piłkarz.

Podobna dyskusja przetoczyła się niedawno przez rosyjskie media i portale społecznościowe. W roli głównej również wystąpili siatkarze i piłkarze, a "sprawcą" całego zamieszania był sam Władimir Putin. Prezydent Rosji uznał, że ósme miejsce na mundialu wystarcza, aby rosyjscy piłkarze otrzymali najwyższe odznaczenia sportowe. Cały zespół został zaproszony na Kreml, gdzie Putin wręczył piłkarzom tytuły Zasłużonego Mistrza Sportu, a Stanisław Czerczesow dostał wyróżnienie, o którym może jedynie pomarzyć większość trenerów, którzy wychowali mistrzów świata i mistrzów olimpijskich.

Jako pierwsze i najgłośniej oburzyło się środowisko siatkarskie. - W naszym kraju panuje jakiś dziwny stosunek do osiągnięć sportowców. Jedni, aby uzyskać tytuł Zasłużonego Mistrza Sportu muszą wygrać mistrzostwo świata lub wywalczyć medal igrzysk olimpijskich, innym wystarczy awans do ćwierćfinału. Przykro mi, że ten tytuł traci na wartości - napisała na swoim instagramowym profilu Jekaterina Gamowa. I lawina komentarzy ruszyła.

Nie wszyscy stanęli po stronie legendarnej siatkarki. Były trener reprezentacji rosyjskich siatkarzy Giennadij Szypulin powiedział, że "można grać w szachy, czy warcaby, można też w siatkówkę, ale i tak to piłka nożna jest i będzie numerem jeden". Z koleżanką zgodził się za to Dmitrij Muserski. - Całkowicie popieram Jekaterinę! Odznaka Zasłużonego Mistrza Sportu jest przyznawana w Rosji za zajęcie miejsc 1-3 na igrzyskach olimpijskich i za 1. miejsce na mistrzostwach świata, ale nie za odpadnięcie w ćwierćfinale. Piłkarze nie są temu winni, grali dobrze, ale wszystko ma swoją cenę. Tytuł nie daje żadnych przywilejów, stanowi jednak najcenniejszą nagrodę i jestem pewien, że każdy sportowiec w Rosji marzy o nim. Nie można przyznawać go za 8. miejsce, bo w ten sposób traci on swoją wartość - oświadczył słynny środkowy.

Gdzieś na drugim planie przepychanki słowne prowadzili sportowcy i trenerzy z innych dyscyplin. Też była mowa o pieniądzach, wypominano "niezasłużone" zarobki, umniejszano sukcesy. Dyskusja nie wniosła nic, o czym warto wspominać. Może w ten sposób niektórzy leczyli kompleksy, drudzy wykorzystali szansę, by przypomnieć o sobie w mediach. Na koniec i tak wszystkich pogodzili...hokeiści. Jeden z największych rosyjskich portali sportowych Sport Express przeprowadził ankietę pt. "Jaka dyscyplina sportowa w Rosji jest najbardziej popularna?". Wzięło w niej udział kilkadziesiąt tysięcy internautów. Ponad połowę głosów zebrał hokej.

Źródło artykułu: