Michał Gogol po niedoszłym meczu Stoczni Szczecin. "To nie są żarty"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gogol
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gogol

- Trzeba do sprawy podejść poważnie. Wiele osób straciło finansowo, wizerunkowo i czasowo - mówi trener Michał Gogol po odwołanym meczu Stoczni Szczecin z Treflem Gdańsk.

W stolicy Pomorza Zachodniego praktycznie nie doszło do inauguracji sezonu. O godzinie 14:52 siatkarze Stoczni Szczecin i Trefla Gdańsk rozpoczęli mecz 1. kolejki PlusLigi, ale po zaledwie 10 minutach i takiej samej liczbie akcji zakończyli pojedynek. Powodem była awaria oświetlenia w Netto Arenie. Trzy godziny oczekiwania na rozwiązanie problemu okazały się straconym czasem. Do konfrontacji o panowanie na Pomorzu dojdzie w nowym terminie.

- Po godzinie można było uznać, że meczu nie będzie. Siatkarze byli rozluźnieni, nie było już bojowego nastawienia. Pojedynek po ewentualnym wznowieniu nie byłby na wysokim poziomie. Pamiętam to z doświadczenia. Kiedy pracowałem w Resovii nasza drużyna kontynuowała przerwany mecz i później nie było to piękne widowisko - mówi trener Michał Gogol.

Starcie wzmocnionej kadrowo Stoczni chciało zobaczyć na żywo pięć tysięcy osób. 10 minut walki ich apetytów nie zaspokoiło. - Wszyscy chcieli grać i szkoda, że nie mogli z przyczyn od nich niezależnych - dodaje szkoleniowiec szczecinian.

- W gąszczu negatywów widzę dwie pozytywne sprawy. Zachowaliśmy świeżość na pojedynek z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, który mamy w środę. Po drugie nie odkryliśmy jeszcze wszystkich kart przed przeciwnikami. W pełnym składzie wystąpiliśmy w tylko jednym meczu w okresie przygotowań i wszyscy jeszcze nie wiedzą, jak mają z nami grać - wylicza Gogol nieliczne pozytywy po falstarcie.

Jedyną nową informacją, jaką posiada od niedzieli najbliższy przeciwnik Stoczni jest skład jej szóstki. W poprzednim sezonie wicemistrz Polski zwyciężył w Szczecinie dopiero w tie-breaku. Także tym razem zderzenie drużyn może być interesujące. O ile nic nie stanie na przeszkodzie i dojdzie do niego w pechowej Netto Arenie.

- Trzeba ochłonąć, a sprawą oświetlenia niech zajmie się ktoś, kto się na tym zna. Niedzielne wydarzenie było na skalę całej Polski, sporo kibiców o nim usłyszało. Dlatego trzeba podejść do tematu poważnie i profesjonalnie. To nie są żarty. Wiele osób straciło finansowo, wizerunkowo i czasowo. Nie wyobrażam sobie, że w środę będzie ponownie jakiś problem techniczny - podkreśla Gogol.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Stephane Antiga nie jest szczery. Straciłem przez niego 1,5 roku

Komentarze (0)