Spotkanie w Bełchatowie było o tyle istotne, że wynik tego spotkania mógł być przełomowy dla obu ekip. Szczególnie dla Asseco Resovii Rzeszów, która w pięciu kolejkach nie była w stanie wygrać żadnego meczu.
Początek środowej potyczki pokazał, że żadnej z ekip nie trzeba specjalnie mobilizować. Jednak to bełchatowianie dość szybko objęli prowadzenie. Jak z nut grał Milad Ebadipour, udowadniając po raz kolejny swoją wysoką dyspozycję. Resovia snuła się po boisku, zupełnie nie mając pomysłu na nawiązanie walki i skuteczne przejęcie inicjatywy.
Dopiero zagrywka okazała się bronią, którą można było odwrócić losy seta, seria Davida Smitha sprawiła, że rzeszowianie nie tylko odrobili stratę i doprowadzili do wyrównania, ale także od razu mieli okazję na skończenie partii. Doszło do gry na przewagi, wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie, było dużo walki i ostatecznie zwycięsko wyszli z niej gospodarze.
Po zmianie stron bełchatowianie starali się szybko odskoczyć, jednak kiedy im się to już udało, zagrywkę uruchomił tym razem Thibault Rossard. Znów wszystko się wyrównało. Bełchatowianie zaczęli popełniać błędy, niemal bezbłędni do tej pory Kochanowski i Ebadipour. Przy stanie 17:17 ich gra po prostu stanęła, a Resovia korzystała z tego garściami. W końcówce starali się jeszcze walczyć, obronili trzy setbole, ale przy czwartym Irańczyk wyrzucił zagrywkę poza boisko.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Kurkowi kamień spadł z serca. Smak złota MŚ jest nie do opisania [1/5]
Bełchatowianie nie wyciągnęli wniosków po przegranej partii, której połowę dominowali. Mieli problemy z przebiciem się przez blok i z ustawieniem własnego. Ich gra zupełnie się nie kleiła. Rzeszowscy skrzydłowi dzielili i rządzili. Dopiero wejście Piotra Orczyka dało pozytywny impuls gospodarzom.
Nagle bełchatowianie zaczęli grać tak, jak przez półtora seta. W wyrównanej, kolejnej końcówce, znów lepsi byli gospodarze. Z tym Resovia wciąż ma problemy.
W czwartej partii inicjatywa od samego początku należała do gospodarzy. Kibice mogli oglądać widowiskowe akcje z obu, stron i znacznie mniej błędów. Rzeszowianie nie byli jednak w stanie doprowadzić do tie-breaka.
PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (32:30, 21:25, 26:24, 25:21)
PGE Skra: Łomacz, Wlazły, Kłos, Kochanowski, Ebadipour, Szalpuk, Piechocki (libero) oraz Teppan, Katić, Fiel, Orczyk.
Resovia: Redwitz, Schulz, Rossard, Mika, Możdżonek, Smith, Masłowski (libero) oraz Dryja, Lemański.
MVP: Mariusz Wlazły (PGE Skra).