Milad Ebadipour: Dla nas nie ma meczów nieważnych

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Milad Ebadipour
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Milad Ebadipour

Przed siatkarzami PGE Skry Bełchatów istny maraton. W ciągu tygodnia przyjdzie im rywalizować na trzech frontach - w PlusLidze, Lidze Mistrzów i Klubowych MŚ. O tym porozmawialiśmy z Miladem Ebadipourem, irańskim przyjmującym zespołu.

[b]

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Od początku sezonu gra pan dość równo, dzięki czemu PGE Skra Bełchatów może stabilizować formę. A o to nie jest łatwo na początku sezonu.
[/b]

Milad Ebadipour, przyjmujący PGE Skry Bełchatów: Polscy zawodnicy potrzebują więcej czasu, bo grali aż do samego końca turnieju. Ja też grałem w kadrze, ale wróciłem nieco wcześniej. Moim zdaniem wkrótce wszyscy dojdą do odpowiedniej formy. Zresztą już widać postępy w naszej grze - dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu. Wszystko dzieje się stopniowo. Pokazał to choćby sobotni mecz z ONICO Warszawa.

O zmęczenie nawet nie pytam, bo na pewno odpowiedź będzie brzmiała: "tak".

Każdy jest zmęczony. Ale ważne jest to, że się motywujemy do dalszej pracy i nie przechodzimy obok meczów. Czasem faktycznie przytrafi się porażka, ale w naszym przypadku nie ma spotkań nieważnych. W lidze zwycięstwa dają wysokie miejsce i komfort pod koniec fazy zasadniczej. W europejskich pucharach pozwalają przetrwać. Każdy daje z siebie wszystko, lecz może przytrafić się gorszy dzień.

To pana drugi sezon w polskiej lidze. Jak porównałby go pan z poprzednim? Teraz już rywale nastawiają się na pana choćby mocne zagrywki.

Tak to już jest w siatkówce. W tym sporcie cały czas trzeba być kreatywnym. Być może w zeszłym roku był mały element zaskoczenia, ale muszę cały czas się doskonalić. Jeśli poprzestałbym na tym, co osiągnąłem, cofałbym się względem rywali czy nawet moich kolegów z drużyny. Wszyscy pomagali mi od początku mojego pobytu w Bełchatowie, na każdym treningu.

Przed wami maraton - mecze w Lidze Mistrzów, PlusLidze i Klubowych Mistrzostwach Świata...

...czyli jest tak samo, jak w ubiegłym sezonie.

Jaki jest klucz do przetrwania tego okresu?

Nie wiem. Jestem zawodnikiem, nie mogę decydować za cały zespół. Od tego jest sztab. A nasi trenerzy mają dość duży komfort, bo jest wymienność na poszczególnych pozycjach. Każdy z nas jest w stanie wejść na boisko i walczyć na najwyższym poziomie. Tak została zbudowana ta drużyna. To dobry układ dla wszystkich, bo motywacja nie spada i wszyscy chcą mocno pracować.

Wiem, że to dopiero za tydzień, ale już chyba czas dowiedzieć się, jaki rezultat zadowoli was na klubowym mundialu? Turniej startuje już w poniedziałek.

Mamy bardzo trudną grupę i wszyscy jesteśmy świadomi, że będzie to turniej, w którym absolutnie trzeba grać w każdym meczu na ponad sto procent własnych możliwości. Nie jestem jasnowidzem, żeby ocenić, gdzie dotrzemy, ale mogę obiecać walkę. W sporcie tak jest, że czasem jeden mecz decyduje o tym, gdzie zachodzisz w turnieju.

Przyjedzie zespół z pana kraju, Khatam Ardakan. Co pan wie o nich?

Szczerze powiem, że nie wiem zbyt wielu rzeczy. To mistrzowie kraju, a zespół zbudowany jest z wielu moich kolegów z reprezentacji. Będzie to niebezpieczna drużyna dla zespołów z grupy B. Mam nadzieję, że będę musiał przyjrzeć się jej bliżej, bo to będzie znaczyło, że zarówno PGE Skra, jak i Khatam Ardakan wyszły z grupy. My koncentrujemy się na Zenicie Kazań, Fakiele Nowy Urengoj i Trentino Volley.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Piotr Żelazny: Graliśmy lagę na Lewandowskiego

Komentarze (0)