Piotr Nowakowski narzeka na challenge w Lidze Mistrzów. "Takie opinie są krzywdzące"

WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Piotr Nowakowski
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Piotr Nowakowski

Czy luz jest kluczem do gry w Lidze Mistrzów? Jak wideoweryfikacja brana w trakcie akcji wpływa na zespół? Czy możemy mówić o "bełchatowskiej klątwie" Trefla Gdańsk? Na te pytania odpowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Piotr Nowakowski.

[b]

[/b]Gdańskie Lwy przegrały w pierwszym spotkaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów z PGE Skrą w Bełchatowie 1:3, choć prowadziły już 1:0 i 13:11 w drugiej odsłonie. Doszło nawet też do gry na przewagi, w której zarówno jeden, jak i drugi zespół miał po kilka piłek setowych. Ostatecznie mistrzowie Polski wygrali 35:33, a kolejne dwie partie do 19 i 24, dzięki czemu dopisali sobie trzy punkty do tabeli, zaś gdańszczanie pozostali z niczym.
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Trener Andrea Anastasi przed startem Ligi Mistrzów mówił, że "nie myśli o wyniku, a o dobrej siatkówce. Tymczasem okazało się, że mało brakowało, a w Bełchatowie wywalczylibyście co najmniej punkt.

Piotr Nowakowski, środkowy Trefla Gdańsk: Może to jest metoda, byśmy wychodzili na boisko z luzem? Trener mówił przed meczem, byśmy cieszyli się grą, ale nie napinali się zbyt mocno, bo sama gra w Lidze Mistrzów jest nagrodą za poprzedni sezon.

Długo stawialiście opór mistrzom Polski.

Mecz nie wyglądał źle w naszym wykonaniu oprócz paru błędów, których nie udało nam się wyplenić z naszego systemu. Było naprawdę dobrze, dwa sety przegrane, ale na przewagi. Całkiem niezłe widowisko, postawiliśmy się i... brawo my!

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

To spotkanie także pokazało, jak istotny był challenge. Po ataku Rubena Schotta w drugim secie wideoweryfikacja pokazała atak po bloku i zamiast 25:23 dla PGE Skry, walczyliście na przewagi.

Cóż, jest taka opcja, by skorzystać z wideoweryfikacji i trzeba to robić. Były tylko niejasności, czy można to robić w danym momencie czy nie. My też raz mogliśmy zostać oszukani.

Chodzi o sytuację z Davidem Fielem?

Tak. Okazało się, że "nagle", w powietrzu zatrzymał nogę, film się urwał i... nie wiem, pewnie tak sobie stał jedną nogą tuż nad parkietem.

I trzeba było przerwać akcję, by wziąć challenge.

To nas mocno zdeprymowało, bo wystarczyło puścić trochę dalej akcję, i byśmy wiedzieli, czy był błąd. A tak zostaliśmy w niepewności. Mam nadzieję, że kamery to wychwyciły i sędziowie oraz supervisorzy zobaczą tę akcje i dostaną punkt mniej w ocenie za ten mecz. Takie opinie są krzywdzące.

Mierzyliście się z PGE Skrą Bełchatów trzy razy w tym sezonie (kolejno w PlusLidze, Superpucharze Polski i Lidze Mistrzów) i przegraliście wszystkie spotkania. Było 2:3, 0:3, teraz 1:3...

...to teraz będzie w naszą stronę. Przynajmniej dwa mecze jeszcze przed nami. W Lidze Mistrzów na przykład moglibyśmy wygrać 3:2, a w lidze... powiedzmy 3:1.

Możemy mówić o "bełchatowskiej klątwie"?

Nie czujemy żadnej klątwy. Mamy trochę zmieniony skład względem ubiegłego sezonu, gdzie ta walka była nieco bardziej wyrównana. W tym bełchatowianie są lepsi, nie ma co ukrywać, ich skład jest ustabilizowany. U nas zmieniło się 4-5 zawodników, którzy występowali w pierwszej szóstce. Brakuje choćby Artura Szalpuka, który gra w Bełchatowie, a także Damiana Schulza czy Mateusza Miki, ale... gramy jak umiemy. Póki co nie jest źle.

W grupie Ligi Mistrzów zmierzycie się jeszcze z Berlin Recycling Volleys i Greenyardedm Naaseik. To nie jest najwyższa europejska półka, można pokusić się o ciekawy rezultat w tabeli.

Nie jest tak, że się "położymy" i nie będziemy walczyć. Obie drużyny są w naszym zasięgu, choć corocznie grają w LM i są bardziej doświadczeni w tych rozgrywkach. Nie znam składów na pamięć, ale kojarzę są tam zawodnicy ograni w Europie. To nie będzie takie proste. Liczę, że - podobnie jak we wtorek w Bełchatowie - będziemy wychodzić zrelaksowani, wyluzowani i będziemy bawić się siatkówką.

Komentarze (0)