W poprzednim sezonie oba pojedynki między zespołem z Zawiercia a PGE Skrą kończyły się w trzech setach. Najpierw ze zwycięstwa cieszyli się bełchatowianie, a potem, po niespodziewanie krótkim spotkaniu, radość była po stronie zawiercian. Pierwsze spotkanie tych zespołów w sezonie 2018/2019 także pokazało, jak trudno mistrzom Polski gra się w Zawierciu.
Warto zaznaczyć, że w meczu ze Skrą nie wystąpił jeszcze nowy zawodnik Aluronu Virtu Warty, Alexandre Ferreira. Portugalski przyjmujący, który ma zastąpić kontuzjowanego Oliega Achrema, będzie gotowy do gry dopiero za kilka tygodni.
O losach pierwszej odsłony rywalizacji decydowała zagrywka. Od początku seta zawiercianie mocnym serwisem skutecznie odrzucili rywala od siatki. W tym elemencie prym wiedli Grzegorz Bociek i Marcin Waliński, dzięki czemu gospodarze wyszli na prowadzenie 16:9. Bełchatowianie byli bezradni wobec bardzo ofensywnej gry podopiecznych trenera Marka Lebedewa i przegrali tę partię 20:25.
Niewiele zmieniło się także w kolejnym secie. Aluron Virtu Warta Zawiercie swobodnie prezentował się w polu serwisowym i imponował w cierpliwej grze w systemie blok - obrona. Do tego skrzętnie wykorzystywał swoje szanse w ataku. Gracze PGE Skry popełniali przy tym sporo błędów własnych i ponownie zostali całkowicie zdominowani przez dobrze dysponowanego rywala. Gospodarze wygrali drugą odsłonę meczu 25:20 i w tym momencie mieli już cenny punkt na swoim koncie.
W trzecim secie było zdecydowanie więcej wyrównanej walki. PGE Skra Bełchatów tym razem nie pozwoliła odskoczyć rywalowi. W jej szeregach prym wiódł Milad Ebadipour, który dał zespołowi sygnał do pogoni za Aluronem. Mistrzowie Polski dwukrotnie mieli 4-punktową przewagę (12:8, 22:18), jednak zawiercianie byli głodni kompletu punktów. W końcówce zdołali wyrównać stan rywalizacji 23:23. Ostatecznie grę na przewagi wygrali jednak bełchatowianie 27:25.
Czwarta partia rozpoczęła się od mocnej wymiany ciosów i gry niemal punkt za punkt (10:10). Jako pierwsza na prowadzenie wyszła żołto-czarna drużyna, która, wydawało się, otrząsnęła się już po pierwszych dwóch setach. Odrzucające serwisy prezentował Mariusz Wlazły, a gospodarze zaczęli częściej mylić się w ataku. W końcówce zawiercianie zagrali jednak twardo na siatce, a w bloku punktował Michał Masny. Aluron Virtu Warta zdobył punkty serią, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie 23:19. Ostatecznie wygrał tego seta 25:21 i cały mecz 3:1.
Dla graczy z Bełchatowa był to ostatni sprawdzian przed udziałem w Klubowych Mistrzostwach Świata, które rozpoczną już w najbliższy poniedziałek, 26 listopada, w Płocku. Ich pierwszym rywalem będzie Cucine Lube Civitanova. Zawiercianie kolejny mecz rozegrają dopiero 8 grudnia w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie zmierzą się z ZAKSĄ.
Aluron Virtu Warta Zawiercie - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:20, 25:20, 25:27, 25:21)
Zawiercie: Masny, Bociek, Rejno, Gawryszewski, Waliński, Semeniuk, Koga (libero) oraz Malinowski, Żuk.
Bełchatów: Łomacz, Wlazły, Kłos, Kochanowski, Szalpuk, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Katić, Droszyński, Teppan.
MVP: Marcin Waliński (Aluron Virtu Warta Zawiercie)
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Polski boks jest w kryzysie. My musimy go reanimować
Widać by Czytaj całość