PlusLiga: niespodziewane zwycięstwo GKS-u, Stocznia wyjeżdża z Katowic bez punktów

Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice
Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: siatkarze GKS-u Katowice

GKS Katowice dość niespodziewanie pokonał Stocznię Szczecin 3:1 w spotkaniu 9. kolejki PlusLigi. Dzięki tej wygranej śląska drużyna przerwała złą passę.

W tym artykule dowiesz się o:

Szczecinianie przyjechali na Górny Śląsk w nie najlepszych nastrojach. Nie chodzi jednak o formę siatkarzy Stoczni, bo ta jest bardzo dobra, a o kondycję finansową klubu. Zespół z województwa zachodniopomorskiego popada w coraz większe długi, a nic nie wskazuje na to, że sytuacja poprawi się w najbliższym czasie. Odejść z drużyny może już chociażby Bartosz Kurek. Niebawem będą mogli to uczynić także inni zawodnicy. Mimo to trener, Michał Gogol miał w Katowicach do dyspozycji każdego ze swoich siatkarzy, którzy w dalszym ciągu mają nadzieję na to, że szczecińska ekipa otrzyma zastrzyk gotówki.

Morale podupadły także w ekipie GKS-u. Początek sezonu był dla Ślązaków całkiem udany. W trzech pierwszych kolejkach uzbierali bowiem 7 punktów i znajdowali się w czubie tabeli PlusLigi. Od tego momentu coś się zacięło w ekipie Piotra Gruszki. Katowiczanie w czterech ostatnich spotkaniach nie zdobyli ani jednego punktu meczowego i spadli na 11. miejsce w rozgrywkach. Katowiczanie przystępowali do sobotniego pojedynku z myślą, żeby przerwać złą passę, chociaż wiedzieli, że zadanie będzie bardzo trudne.

Gospodarze lepiej weszli w sobotnie spotkanie. Dobrze funkcjonował chociażby blok w ekipie Piotra Gruszki i Stocznia zaczęła się gubić. Świetnie w pierwszym secie wyglądali chociażby Rafał Sobański i Karol Butryn. Szczecinianie jednak szybko znowu grali na wysokim poziomie i zbliżyli się do GKS-u, przez co końcówkę mieliśmy bardzo wyrównaną. Goście większość ataków kierowali w stronę Bartosza Kurka, a on z kolei udanie wykonywał swoją robotę. Klub z Katowic wytrzymał jednak wojnę nerwów. Karol Butryn popisał się świetną kiwką przy piłce setowej i jego drużyna sięgnęła po wygraną w pierwszej partii.

W drugim secie Stocznia od razu zaczęła odskakiwać swoim rywalom. Goście nie mieli większych problemów z kończeniem ataków. Później ekipie Michała Gogola zdarzyło się popełniać sporo błędów i mieliśmy remis 12:12. Świetny moment gry zaliczał wtedy środkowy GKS-u, Bartłomiej Krulicki. Po stronie szczecinian rozkręcał się zaś Matej Kazijski i Nicholas Hoag, którzy obciążali Bartosza Kurka w ataku. Końcówka była ponownie niezwykle zacięta i kibice oglądali grę na przewagi. Chłodną głowę i mniej błędów popełniali katowiczanie i to oni dość niespodziewanie prowadzili już 2:0 w setach.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady

Szczecinianie rozpoczęli trzecią partię wyraźnie rozdrażnieni i niemal od razu odskoczyli swoim rywalom na kilka punktów. Goście byli zdecydowanie lepsi w każdym aspekcie gry w tej partii. Katowiczanie zaś nie byli już tak skuteczni jak wcześniej, a w dodatku popełniali mnóstwo prostych błędów. Piotr Gruszka zrobił więc kilka roszad w zestawieniu GKS-u, ale na nic się to nie zdało i Stocznia wygrała różnicą aż ośmiu "oczek".

W czwartym secie trener GKS-u powrócił do pierwotnego ustawienia i przyniosło to pożądane efekty. Katowiczanie znowu zaczęli grać na równi z swoimi rywalami. Przede wszystkim u nich dobrze funkcjonował ponownie blok, a ważne "oczka" dorzucali z zagrywki. Fenomenalnie w polu serwisowym spisywał się szczególnie Tomas Rousseaux, dzięki któremu gospodarze prowadzili już 15:8. Ślązacy później nie tylko utrzymywali przewagę, ale także ją powiększali. Błędy popełniały nawet filary Stoczni. Ostatecznie podopieczni Piotra Gruszki wygrali w tej partii aż 25:12.

GKS Katowice - Stocznia Szczecin 3:1 (25:23, 28:26, 17:25, 25:12)

GKS Katowice: Komenda, Sobański, Kohut, Butryn, Rousseaux, Krulicki, Mariański (libero) oraz Woch, Krzysiek, Quiroga, Fijałek, Ogórek (libero)

Stocznia Szczecin: Żygadło, Kaziyski, Gałązka, Kurek, Hoag, Van de Voorde, Mihułka (libero) oraz Rossard (libero), Kluth, Maziarz, Penczew

MVP: Karol Butryn (GKS) 

Źródło artykułu: