Stoczni Szczecin już nie ma, ale zawodnicy nie mogą rozwiązać kontraktów
Stocznia Szczecin oficjalnie w czwartek poinformowała o wycofaniu się z rozgrywek Plusligi. W związku z tym zawodnicy oraz sztab powinni być wolni, tak jednak się nie stało, bo nie mogą zabrać z klubu swoich dokumentów.
Tak się nie stało. Jako pierwszy pod koniec listopada pokład opuścił Bartosz Kurek, a później kolejni siatkarze. Ostatecznie do samego końca w Stoczni pozostali Bartłomiej Kluth, Marcin Wika, Simon van de Voorde, Janusz Gałązka, Adrian Mihułka oraz sztab szkoleniowy (oprócz Radostina Stojczewa oraz Dario Simoniego).
W czwartek prezes Jakub Markiewicz poinformował o wycofaniu klubu z rozgrywek. Jest to równoznaczne z tym, że zawodnicy są wolni, ich umowy dotyczyły bowiem gry w Pluslidze.
Jak udało nam się dowiedzieć, zawodnicy mają konkretne propozycje i przynajmniej jeden z transferów miałby zostać dopięty w tym tygodniu. Na razie jest to niemożliwe, bo siatkarze nie mogą zabrać swoich dokumentów (karty zawodnika) oraz złożyć oficjalnego wypowiedzenia. Przepisy nie pozwalają na podpisanie dwóch umów jednocześnie.
ZOBACZ WIDEO: Konsekwencja Stocha kluczem do wielkich sukcesów. Dziennikarze zwrócili uwagę na jeden szczegółZawodnicy nie mogą się skontaktować z (już prawie) byłym pracodawcą, który nie wywiązał się z umowy, nie wypłacając im należnego wynagrodzenia. Tym samym w zawieszeniu są nie tylko sami siatkarze, ale i kluby, które chcą ich zakontraktować.
O tym problemie napisał na Twitterze menadżer Jakub Malke, choć jego agencja w Stoczni nie miała żadnych zawodników.
Na razie nikt klubu nie znajdzie. Drzwi w klubie zamknięte prezes ponoć (nie próbowałem) nie odbiera wiec nie ma kto umow rozwiązać https://t.co/m0PQwBLhfZ
— jakub malke (@JakubMalke) 13 grudnia 2018