Kibice, zawodnicy i sztab szkoleniowy Cerradu Czarnych Radom mieli świadomość tego, że weryfikacja zajmowanego przez drużynę drugiego miejsca w tabeli PlusLigi i świetnego bilansu 7-2 przyjdzie w meczach z finalistami poprzedniego sezonu. Zarówno przeciwko PGE Skrze Bełchatów, jak i ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle Wojskowi nie potrafili zdobyć ani jednego punktu. Przegrali te spotkania odpowiednio w stosunku 1:3 i 0:3.
Bolesna była zwłaszcza konfrontacja z wicemistrzem Polski w ostatnią środę. - Trzeba mieć świadomość, z jakim rywalem graliśmy, ale nie ma co ukrywać, że nadzieje przed meczem były zupełnie inne - przyznał Robert Prygiel. - Wynik nie może być satysfakcjonujący i jest rozczarowujący, ale przede wszystkim liczba własnych błędów daje do myślenia. Jeśli mamy ich 28, to jest za dużo - podkreślił trener.
- Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale na treningach potrafimy robić pięć-sześć, czasami osiem procent błędów na piłkach wysokich i odrzuconych od siatki. Pomijając wynik, jest mi przykro, że tak niska jest jakość naszej gry. Przeciwnik dostaje zepsute zagrywki i nasze bezpośrednie, nieudane ataki, co w sumie składa się na wygranego przez niego jednego seta - zwrócił uwagę Prygiel.
- Szczerze mówiąc, spodziewałem się, że będzie inna reakcja drużyny, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, żeby zespołowi brakowało ambicji, bo grał i walczył cały czas, pomimo niekorzystnego rezultatu. Byliśmy zespołem, nie widziałem, żeby ktoś się nie starał. Myślałem, że poziom naszej gry i determinacja będą dużo większe - zaznaczył trener Czarnych.
ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"
O ile w starciu w Bełchatowie radomianie podjęli walkę, wygrywając pierwszego seta i sprawiając trudności przeciwnikowi zwłaszcza w dwóch kolejnych, o tyle w pojedynku z ZAKSĄ opór z ich strony nastąpił jedynie w premierowej odsłonie. - Nie wiem, czy to nie jest spowodowane tym, że ze zbyt dużym respektem podchodzimy do drużyn zdecydowanie wyżej od nas rozstawianych, z większym potencjałem sportowym. Przekonamy się o tym w niedzielę w Gdańsku, gdzie jest drużyna na naszym poziomie i zobaczymy, jak zespół zareaguje - zapowiedział Prygiel.
- Nigdy nie robimy stypy po porażce i wesela po zwycięstwie, bo nie mamy na to czasu. Nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. Oczywiście założenia były takie, aby postawić się ZAKSIE i urwać jakiś punkt, ale zabrakło nam argumentów sportowych - zakończył szkoleniowiec Wojskowych. Jego zespół zagra z Treflem w niedzielę o godz. 14:45.