Wszystko dla igrzysk. Michał Matyja wraca na boisko na nowych zasadach

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michał Matyja i Piotr Janiak
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Michał Matyja i Piotr Janiak

Michał Matyja nie zawiesił butów na kołek, wciąż zamierza odnosić sukcesy w siatkówce na śniegu. Po zmianie zasad w dyscyplinie, pierwszy turniej w Rosji będzie prawdziwą zagadką.

Tym razem Michał Matyja postanowił odpuścić sezon plażowy, ale cały czas utrzymywał formę, by być gotowy aż rozpocznie się czas na snow volley.

- Było to związane z obowiązkami służbowymi, nie mogłem sobie pozwolić na obie aktywności, więc postanowiłem postawić tylko na siatkówkę na śniegu. Czuję się pewniej w tej dyscyplinie, która zresztą cały czas prężnie się rozwija i mam nadzieję, że decyzja okaże się strzałem w dziesiątkę. Na szczęście mogę tu liczyć na wyrozumiałość mojego pracodawcy, który pozwolił mi polecieć na turniej do Rosji - wyjaśnił były mistrz świata i Europy w tej dyscyplinie.

Do tej pory zasady wyglądały dokładnie tak samo, jak w siatkówce plażowej. Jedyną różnicą było podłoże, zamiast piasku - śnieg. Tym razem postanowiono jednak wprowadzić coś, co odróżni te dyscypliny.

Zawodnicy nie chcą jednak tego zaakceptować, bowiem do tej pory startowały duety, a teraz zdecydowano się na trzyosobowe zespoły. - Razem z innymi czołowymi siatkarzami interweniowaliśmy mailowo u federacji, ale nie przyniosło to zamierzonego skutku. Niestety władze są w tym wypadku nieco odklejone od rzeczywistości, z dziwnej dyscypliny zrobili coś jeszcze dziwniejszego. Nikt z nas na co dzień nie trenuje w zespołach trzyosobowych. Ciężko powiedzieć, w którą stronę to pójdzie i trudno mi sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać to technicznie, ale coś więcej będę mógł powiedzieć po pierwszym turnieju - podkreślił Matyja.

- Nie podoba mi się to i jestem przeciwnikiem, nadal będziemy oponować i domagać się zmiany i powrotu do duetów, nawet w trakcie sezonu. To droga dyscyplina, z której nie ma praktycznie żadnych zysków. Jeśli dla dwuosobowego zespołu trudno było o sponsora, to co dopiero dla trzech czy czterech zawodników, koszty znacznie wzrastają - wyjaśnił doświadczony siatkarz.

Pomimo braku sponsorów Matyja postanowił jednak ponownie spróbować swoich sił. - W tym sezonie będę występował z dobrze mi znanym Karolem Szczepanikiem. Brakowało w ekipie podobnego freaka do mnie, czyli człowieka, który tej dyscyplinie oddaje bardzo wiele od lat, czyli Piotrka Groszka. Na boisku byliśmy rywalami, a teraz łączymy siły. Będzie nam łatwiej niż dotychczas, gdy każdy grał na swój rachunek. Ja mam swoich zwolenników, Piotrek swoich i mam nadzieję, że dzięki temu wyjdzie z tego coś dobrego - podkreślił Matyja.

Jakie są najbliższe plany polskiego zespołu? - Lecimy do Rosji, bo organizatorzy pokrywają 95 proc. wydatków, pozostała nam tylko wiza. Zagramy na pewno tam, najprawdopodobniej z Karolem polecimy do Libanu, czekamy na potwierdzenie. Wystąpimy też we Włoszech i Austrii - wyliczył siatkarz.

FIVB chce, żeby w przyszłości snow volley był dyscypliną olimpijską, z tego powodu eksperymentuje i stara się ją uatrakcyjnić wbrew samym uczestnikom. - Rzeczywiście zmiany podyktowane są chęcią wprowadzenia siatkówki na śniegu na igrzyska. Już w tym sezonie będą przynajmniej trzy imprezy pod egidą FIVB z cyklu World Tour. Na najbliższych igrzyskach snow volley jeszcze się nie pojawi, ale może na kolejnych już tak - zakończył Matyja.

ZOBACZ WIDEO Czy Polska potrzebuje Wilfredo Leona? "To tak, jakby do kadry dołączył Ronaldo lub Messi"

Komentarze (0)