W zaległym spotkaniu grupy A Belgia nieco męczyła się w pierwszym secie starcia z Izraelem i oddała rywalowi zdecydowanie więcej punktów niż powinna, ale po pomyślnym początku spotkania siatkarki Gert Vande Broeka wróciły na właściwe tory i spokojnie dograły spotkanie na swoją korzyść. O punkty dbały przede wszystkim Britt Herbots i Kaja Grobelna (17 i 13 pkt), występujące we włoskim Unet E-Work Busto Arsizio. Kadra Izraela, trenowana przez dobrze znanego kibicom polskiej ekstraklasy siatkarek Włocha Giuseppe Cuccariniego, nie straciła szans na awans do turnieju rozgrywanego w Polsce, Turcji, Węgrzech i na Słowacji, ale pokonanie za trzy punkty drużyny Słowenii (trenowanej przez Alessandro Chiappiniego) będzie dla nich ogromnym wyzwaniem.
Starcie pewnej miejsce w ME Grecji z Norwegią było tak jednostronne, że trener Guillermo Naranjo Hernandez po dwóch wygranych setach zdecydował się nie przemęczać swoich podstawowych zawodniczek i delegował na parkiet rezerwowe. W gronie tych, którym Hiszpan dał odpocząć, była siatkarka Enei PTPS-u Piła Olga Strantzali, autorka 12 punktów (44 proc. skuteczności, 1 blok i 3 asy serwisowe). Dużo ciekawiej było w Tartu, gdzie siatkarki Estonii wykonały przedostatni krok do pierwszego w historii kraju występu w mistrzostwach Europy siatkarek. Zespół Andreiego Ojametsu pokonał Szwedki 3:1, a ich wygraną fetowało 2500 kibiców, co jest rekordowym osiągnięciem tej dyscypliny w Estonii.
- Pierwszy set był fatalny, dawno nie widziałem tak słabej gry. Ale powiedziałem swoim siatkarkom, że może grać znacznie lepiej i dzięki zmianom doprowadziliśmy sprawy do szczęśliwego końca - mówił szczery do bólu i niesamowicie szczęśliwy selekcjoner Estonek. Jego zawodniczki potrzebowały czasu, żeby wejść na swój właściwy poziom, ale Kertu Laak (21 pkt) umiała wznieść swój zespół na wyżyny możliwości. Po stronie Szwedek wyraźnie brakowało Isabelle Haak, która opuściła ostatnie dwa mecze eliminacje ME przez obowiązki klubowe. Nie potrafiła jej zastąpić choćby siatkarka Energi MKS-u Kalisz, Rebecka Lazić (13 pkt, 24 proc. skuteczności, 2 bloki i 3 asy serwisowe) ani Hanna Helvig.
Reprezentantki Estonii mają szansę pójść śladem rodzimej kadry siatkarzy i awansować na mistrzostwa Europy, ale wszystko zależy od wyniku ich ostatniego meczu kwalifikacji z Finlandią i spotkania Czeszek ze Szwecją. Jeśli Estonki wygrają, na pewno wyprzedzą Czechy w tabeli grupy E, w przeciwnym razie muszą pilnować punktu przewagi nad ekipą Zdenka Pommera.
Grupa A:
Belgia - Izrael 3:0 (25:23, 25:13, 25:14)
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty | |
---|---|---|---|---|
1. | Belgia | 5-0 | 12:0 | 15 |
2. | Słowenia | 3-2 | 9:6 | 9 |
3. | Izrael | 2-3 | 6:9 | 6 |
4. | Islandia | 0-5 | 0:15 | 0 |
Grupa C:
Grecja - Norwegia 3:0 (25:20, 25:13, 25:22)
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty | |
---|---|---|---|---|
1. | Grecja | 5-0 | 15:0 | 15 |
2. | Ukraina | 3-2 | 9:6 | 9 |
3. | Czarnogóra | 2-3 | 6:10 | 6 |
4. | Norwegia | 0-5 | 1:15 | 0 |
Grupa E:
Estonia - Szwecja 3:1 (19:25, 25:23, 25:17, 25:23)
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty | |
---|---|---|---|---|
1. | Finlandia | 4-1 | 14:8 | 11 |
2. | Estonia | 3-2 | 11:10 | 9 |
3. | Czechy | 2-3 | 12:11 | 8 |
4. | Szwecja | 1-4 | 6:14 | 2 |
Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"