Sześć dni, które zmienią życie Bruna Kreboka. "To coś niesamowitego"

Facebook / Bruno Krebok - jego jedyną szansą na normalne życie jest operacja w USA.
Facebook / Bruno Krebok - jego jedyną szansą na normalne życie jest operacja w USA.

Sześć dni wystarczyło, by rodzina Kreboków zebrała 900 tysięcy złotych na operację nóżek małego Bruna. - Trudno uwierzyć, że to tak się potoczyło - mówi Jakub Krebok.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszystko zaczęło się od posta na Facebooku, w którym Jakub Krebok poinformował, że jego 9-miesięczny synek Bruno potrzebuje pomocy. Groziła mu amputacja nóżek, a alternatywą była operacja w Stanach Zjednoczonych. Jej koszt to 900 tysięcy złotych. - Musimy się zmierzyć z zebraniem pieniędzy, przejściem długiej i skomplikowanej operacji, wydłużaniem nóżek, a na koniec z rehabilitacją i nauką chodzenia. Jeżeli to wszystko się uda Bruno zacznie normalne życie bez lekarzy i cierpienia. Zresztą nie ma innej opcji - pisał Krebok. Malec urodził się z obustronnym brakiem kości strzałkowych, a w stopach nie ma wszystkich palców.

Wtedy nie spodziewał się, że odpowiedź na apel będzie tak duża. Wszystko potoczyło się niczym lawina. W akcję pomocy wnukowi Wiktora Kreboka zaangażowało się siatkarskie środowisko. Z pomocą przyszedł m.in. Radosław Anioł, dyrektor zarządzający Chemika Police. W tym klubie w przeszłości pracował Jakub Krebok. - Nazwisko zobowiązuje. Radek i jego żona Kasia to dwoje Aniołów. Oboje dużo nam pomogli. Do tego mój post na Facebooku, od którego wszystko się zaczęło, został udostępniony 60 tysięcy razy - mówi nam Krebok.

Siatkarskie kluby, trenerzy i sami sportowcy przekazywali gadżety na aukcje. Część z nich osiągała ceny idące w tysiące złotych. - To coś niesamowitego, że od wtorku ludzie potrafili się tak zmobilizować. Pomogło nam 25 tysięcy osób, które wpłaciły pieniądze i dzięki nim uzbieraliśmy w tak krótkim okresie czasu niezbędne środki. To nie tylko kibice pomogli, bo też inne osoby, które były wzruszone tą sytuacją i chcieli pomóc. Wpłaty było różne. Ludzie pisali nam, że nie mogą więcej wpłacić, bo mają tylko 5 złotych. Trudno uwierzyć, że to tak mogło się potoczyć - dodał ojciec małego Bruna.

Zebranie 900 tysięcy złotych to jednak najłatwiejsze, co czeka chłopczyka. Teraz czeka go długie leczenie, podzielone na kilka etapów. Najpierw jego stopy będą ustawiane do kąta 90 stopni, wyprostowane zostaną piszczele, które obecnie są w kształcie łuku. Następnie Bruno będzie miał założony zależny od komputera zewnętrzny stabilizator. To urządzenie w kształcie cylindra, które służy bardzo powolnemu wydłużaniu kości. W czasie jednego etapu nogę można wydłużyć do 5 centymetrów.

Najmłodszy z klanu Kreboków operację przejdzie za kilka miesięcy. - Możemy zdecydować kiedy jest operacja. W grę wchodzi w termin od października tego roku do kwietnia 2020. Chcieliśmy to zrobić w grudniu 2019 roku, może w styczniu następnego. Na Florydzie wtedy jest trochę chłodniej, bo z tego co wiemy, nie da się tam wytrzymać w lecie. Mamy wycenione szczegóły operacji. Teraz przygotowujemy się do mieszkania w Stanach Zjednoczonych przez pół roku. To będą kolejne rzeczy do załatwienia. Musimy sprawdzić, gdzie będziemy mieszkać i dowiedzieć się, jak to będzie wyglądać na miejscu - mówi ojciec chłopczyka.

Komentarze (0)