Niedzielny mecz w Twardogórze był prawdziwym w tego słowa znaczeniu rollercoasterem. Wrocławianki przegrywały już 1:2, ale wytrzymały do samego końca, wygrały czwartą partię i kropkę nad "i" postawiły w tie-breaku.
W premierowej odsłonie gospodynie bardzo dobrze zagrywały, nieźle w ataku radziła sobie również Aleksandra Rasińska. Kaliszanki nie potrafiły odeprzeć jej ataków i przegrały pierwszą partię.
W dwóch kolejnych odsłonach rozegrała się Rebeka Lazić, swoje na środku siatki dołożyła Alicia Ogoms, która do zespołu dołączyła już w trakcie sezonu. Drużyna Jacka Pasińskiego wykorzystała błędy i niemoc rywalek, dzięki czemu wyszła na prowadzenie.
Wydawało się, że MKS złapał wiatr w żagle, ale w czwartej partii wrocławianki uruchomiły zagrywkę, która zadecydowała o doprowadzeniu do tie-breaka. W tej części spotkania zespół Marka Solarewicza był bezkonkurencyjny. Kaliszanki rzuciły się jeszcze w pogoń, ale strata z początku seta była już nie do odrobienia.
#VolleyWrocław - Energa MKS Kalisz 3:2 (25:22, 17:25, 20:25, 25:19, 15:12)
VolleyWrocław: Piśla, Gancarz, Rasińska, Soter, Murek, Gajewska, Kuziak (libero) oraz Irzemska.
MKS: Ogoms, Janicka, Budzoń, Lazic, Miros, Kecman, Kulig (libero) oraz Wawrzyniak, Dybek, Strózik, Cygan, Brzezińska.
ZOBACZ WIDEO Parma walczy o puchary! Dwa zabójcze ciosy i kolejny komplet punktów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]