Joanna Wołosz wróci do kadry. "Będą państwo zadowoleni"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Joanna Wołosz i Jacek Nawrocki (z lewej)
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Joanna Wołosz i Jacek Nawrocki (z lewej)

- Rozmawialiśmy z trenerem Nawrockim. Wracam do gry w kadrze. Mogę powiedzieć: "do zobaczenia w Łodzi" - mówi Joanna Wołosz, rozgrywająca Imoco Volley Conegliano. Zawodniczka potwierdziła, że znów zobaczymy ją w reprezentacji Polski.

To bardzo ważna informacja w kontekście zbliżających się mistrzostw Europy, które odbędą się w naszym kraju na przełomie sierpnia i września. Polki zmierzą się w grupie z Włoszkami, Belgijkami, Ukrainkami, Portugalkami i Słowenkami, a Joanna Wołosz wróci do gry w biało-czerwonych barwach po rocznej przerwie.

- Zgadza się, rozmawialiśmy z trenerem Nawrockim i - że tak sparafrazuję - "Myślę, że będą państwo zadowoleni". W tym roku wracam. Była już o tym mowa w zeszłym roku. Mogę więc powiedzieć: "do zobaczenia" - powiedziała Joanna Wołosz.

A zanim dojdzie do europejskiego czempionatu, kadrę trenera Jacka Nawrockiego czekają kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio. Tu - jak sama przyznaje zawodniczka Imoco Volley Conegliano - będzie trudno, bo w grupie z Polkami znalazły się też Serbki.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

- To jest zawsze fajna sprawa grać z rywalkami na takim poziomie. Ale to trudna grupa. Dwa lata temu, podczas kwalifikacji do mistrzostw świata, mówiłam, że z Serbkami w obecnej formie na 10 meczów może jeden się wygra. Na ten moment to najlepsza drużyna na świecie i wydaje mi się, że nikt nie ma co do tego wątpliwości, potwierdziły to przecież na mundialu w zeszłym roku - podkreśliła Wołosz.

A jej klub we wtorek bez większych kłopotów pokonał w grupie D Ligi Mistrzyń ŁKS Commercecon Łódź. Z punktu widzenia ekipy z Serie A nie był to jednak "kolejny dzień w biurze".

- Przyjechałyśmy z nożem na gardle, musiałyśmy to spotkanie wygrać, najlepiej 3:0, bo mamy już jedną porażkę na koncie. Nastawiałyśmy się poważnie, nie lekceważyłyśmy dziewczyn z Łodzi, bo tam naprawdę ma kto grać. Jak się trochę odpuści, łapią rytm i byłoby naprawdę trudniej. Początki setów były trudniej, ale później wrzucałyśmy kolejne biegi - oceniła polska rozgrywająca.

Dla ekipy z Conegliano było to bardzo istotne zwycięstwo. Po dwóch kolejkach wszystkie zespoły w grupie miały po jednym wygranym i jednym przegranym meczu na koncie.

- Tu już nie ma miejsca na błędy. Mecz w Schwerinie był zimnym prysznicem, miałyśmy kaca moralnego. Fajnie, że wyszłyśmy z tego dołka fizyczno-mentalnego. Teraz nie chcemy odpuszczać żadnego meczu. Od okresu świąteczno-noworocznego gramy nieźle. Zbliżają się kolejne cele, za dwa tygodnie mamy walkę o Puchar Włoch, a u nas na każdy mecz trzeba być przygotowanym w stu procentach. W lidze włoskiej nie można grać na 50-70 procent, bo inne zespoły to wykorzystują. Przegrałyśmy w tym sezonie z Brescią i to był dla nas taki trochę policzek. Wydaje mi się, że jesteśmy bardziej dojrzałym zespołem niż przed rokiem i wiemy, jak się do tego przygotowywać, już nie robimy nic na "wariata" - powiedziała Wołosz.

Jej zdaniem w tym meczu widać było jeden z głównych walorów drużyny z Conegliano - gotowość w każdym wariancie ofensywnym nawet przy nie najlepszym przyjęciu zagrywki.

- W ŁKS-ie ma kto atakować z wysokich piłek. Dziewczyny z Łodzi chciały nas odrzucić od siatki, przede wszystkim w przyjęciu. Ale my w tym elemencie zagrałyśmy bardzo dobrze. Grało się przyjemnie, wszystkie opcje były gotowe, ale to jest nasza charakterystyka, każda z zawodniczek zawsze jest gotowa do ataku - ujawniła.

To był bardzo krótki pobyt w Polsce Joanny Wołosz. Wraz z zespołem spędziła w ojczyźnie zaledwie kilkadziesiąt godzin. W tym czasie jednak zdążyła odebrać sporo wiadomości od znajomych z kraju.

- Było tego dużo przed meczem, ale wszystkich musiałam odciąć, bo nie przyjechałam na wakacje. Z rodzicami widziałam się tylko po spotkaniu i to dosłownie minutę. Jesteśmy profesjonalistkami, wszystko jest zorganizowane tak, że naprawdę nie ma na nic czasu.

Imoco Volley Conegliano jest trzeci w tabeli Serie A ze stratą trzech punktów do prowadzącego Igora Gorgonzola Novara. Pantery mają jednak o jedno spotkanie rozegrane mniej. W Champions League z kolei ekipa trenera Daniele Santarellego zajmuje drugą pozycję w tabeli, dwa punkty za Savino Del Bene Scandicci.

Źródło artykułu: