Trwa przeciąganie liny w sprawie Magdaleny Stysiak. "Nie stać nas na stratę takiej zawodniczki"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: atakuje Magdalena Stysiak (jeszcze w barwach Chemika Police)
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: atakuje Magdalena Stysiak (jeszcze w barwach Chemika Police)

Wciąż nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Magdalenę Stysiak, do niedawna siatkarkę Chemika Police. Agent zawodniczki i prezes klubu przedstawiają swoje racje, a przeciągający się spór martwi trenera kadry, Jacka Nawrockiego.

Jednym z głównych wątków ostatniego wydania magazynu "#7Strefa" stacji Polsat Sport był dalszy ciąg awantury o Magdalenę Stysiak. Atakująca juniorskiej kadry Polski po ukończeniu w grudniu zeszłego roku 18. roku życia przestała wypełniać kontrakt, którym była związana z Chemikiem Police. Broniący mistrzostwa Polski klub argumentował, że młoda siatkarka nie miała prawa tego zrobić i żądał od PLS wymierzenia surowych kar, tj. zawieszenia na 24 miesiące i nakazu zapłaty 200 tysięcy złotych. Menadżer zawodniczki Roberto Mogentale ripostował, że umowa Stysiak z Chemikiem straciła ważność po uzyskaniu przez jego podopieczną pełnoletniości i utalentowana siatkarka miała prawo do samodzielnego decydowania o swojej przyszłości.

Polska Liga Siatkówki rozstrzygnęła sprawę pozornie na korzyść Stysiak, bo odmówiła jej ukarania, ale tak naprawdę wciąż nie wiadomo, jaki status ma była siatkarka Chemika Police i czy będzie mogła oficjalnie dołączyć do Grot Budowlanych Łódź, z którymi trenuje. Obie strony otrzymały uzasadnienie tej decyzji, a policka strona sporu szybko oświadczyła, że będzie dochodziła sprawiedliwości w kolejnych instancjach, także w sądzie powszechnym.

- Pokazała się w lidze, w Lidze Mistrzyń i nagle doszła do wniosku, że jak ma osiemnaście lat, to będzie sama decydowała. Ale to nie tak działa. Problem polega na tym, że wiele klubów ma takie umowy zawarte z zawodniczkami. Czasem podpisani są rodzice, czasami tylko sama siatkarka. I co z tymi umowami? To niebezpieczny casus dla wszystkich klubów, żeńskich i męskich. Proszę sobie wyobrazić, że sponsor inwestuje pieniądze w młodzież, w zawodników perspektywicznych i nagle taki zawodnik mówi: "Fajnie było, nauczyliście mnie, wypromowaliście, ale idę gdzie indziej". Słabo to wygląda. A wracając jeszcze do umowy pani Stysiak, to klub Chemik Police wciąż jej płaci i stoi na stanowisku, że umowa z nią jest ważna - przekonywał Paweł Frankowski, prezes Chemika Police, w rozmowie dla magazynu "#7Strefa".

Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"

- Według nas Magda jest w tym momencie wolną zawodniczką. Czekamy tylko na decyzję PZPS, by potwierdził transfer. Ona ma nowy klub, trenuje z Grot Budowlanymi Łódź, ale nie ma jeszcze z nim umowy. Podpisze ją po decyzjach końcowych. Nasze stanowisko jest konkretne, ona jest wolną zawodniczką - tak z kolei twierdził Włoch Mogentale. Pytany o sprawę Stysiak Jacek Nawrocki zauważył, że wymuszona przerwa w grze nie służy ani zawodniczce, ani interesowi prowadzonej przez niego reprezentacji siatkarek. - Dla mnie najważniejsze jest to, żeby Magda zaczęła w końcu grać, obojętnie gdzie. Ta zawodniczka nie może mieć przerwy, i nie chodzi tylko o brak ogrania. Potrzeba też bardzo ostrożnego, rozsądnego prowadzenia jej od strony motorycznej. To, co w tej chwili się dzieje, na pewno jej nie służy. Polskiej siatkówki nie stać na stratę takiej zawodniczki, jaką jest Magda - tłumaczył selekcjoner polskiej kadry.

Źródło artykułu: