Kalendarz ligowy zdecydowanie nie rozpieszcza siatkarzy Trefla Gdańsk. Podopieczni Andrei Anastasiego od początku 2019 roku rozegrali zaledwie jeden mecz. 11 stycznia przegrali na wyjeździe z GKS-em Katowice. Od tamtej pory zespół utrzymywał rytm meczowy wyłącznie dzięki starciom w Lidze Mistrzów. Na mecz do Bydgoszczy zespół znad morza udał się więc z ogromnym apetytem na ligowe punkty. Niedzielny rywal to jednak zespół nieobliczalny. W optymalnym zestawieniu o sile podopiecznych Jakuba Bednaruka przekonały się już wyżej notowane zespoły.
Oba zespoły od początku meczu postawiły na grę skrzydłami. Przez dłuższy czas funkcjonowało to bardzo dobrze, choć żadna z ekip nie była w stanie wypracować przewagi. Dopiero kiedy w polu zagrywki pojawił się Maciej Muzaj, przyjezdni odskoczyli. Chemicy nie potrafili poradzić sobie z serwisem atakującego Trefla, a kiedy udało się wyprowadzić atak, zazwyczaj piłka lądowała poza polem gry (6:12). To najwyraźniej podbudowało podopiecznych Andrei Anastasiego, którzy imponowali skutecznością w ofensywie. Bardzo dobrze spisywał się Marcin Janusz, wykorzystując wszystkie możliwe strefy ataku. Chemikom z kolei brakowało siły rażenia. Niewidoczny był Nikola Kovacević, szybko opuścił boisko Bartłomiej Lipiński, zmieniony przez Jana Lesiuka. Brakowało gry środkiem, a osamotniony Bartosz Filipiak nie był w stanie sam przeciwstawić się gdańszczanom.
W drugim secie gospodarze wrócili do gry. Raphael Vinhedo Margarido zdecydowanie częściej angażował środkowych, przebudzili się także Bartłomiej Lipiński i Nikola Kovacević. To pozwoliło podopiecznym Jakuba Bednaruka toczyć grę cios za cios. Ekipa znad morza kilkakrotnie próbowała odskoczyć. Doskonale w ofensywie w spisywali się Maciej Muzaj i Nikola Mijailović. W kluczowych momentach uaktywniał się także Piotr Nowakowski. Miejscowi do końca walczyli o korzystny wynik. Doskonała obrona i prosta gra do skrzydłowych przyniosły oczekiwany efekt. W końcówce skutecznym blokiem popisał się Michał Szalacha, dwukrotnie dając Chemikom piłkę setową. Ostatnie słowo należało jednak do Trefla. Środkowy bydgoszczan nie poradził sobie bowiem w ataku.
Przeczytaj także: Piotr Nowakowski wrócił do gry po kilku tygodniach. "Czuję się świetnie!"
Siatkarze Chemika Bydgoszcz dobrze rozpoczęli trzecią odsłonę, jednak kilkupunktowe prowadzenie wypracowane na starcie, roztrwonili błyskawicznie, zupełnie nie radząc sobie z zagrywkami Rubena Schotta. Trener Jakub Bednaruk starał się coś zmienić w grze swojego zespołu. Od początku seta na placu gry pojawił się Jan Lesiuk, zmieniając Bartłomieja Lipińskiego, jednak na niewiele to się zdało i w połowie partii 22-latek powrócił do szóstki. Od tego momentu gra miejscowych nieco się poprawiła, choć nie na tyle, aby przejęli oni inicjatywę. Za sprawą skutecznego bloku udało się jednak odrobić straty i doprowadzić do gry punkt za punkt. W końcówce ponownie jednak przytrafił im się przestój, który kosztował zespół znad Brdy stratę trzech kolejnych punktów. Mimo ambitnej postawy i dopingu publiczności, Chemikom nie udało się odrobić strat.
Chemik Bydgoszcz - Trefl Gdańsk 0:3 (17:25, 24:26, 21:25)
Chemik: Lipiński, Margarido, Filipiak, Szalacha, Morozow, Kovacević, Kowalski (libero) oraz Lesiuk, Gryc.
Trefl: Nowakowski, Mijailović, Janusz, Schott, Niemiec, Muzaj, Olenderek (libero) oraz Jakubiszak, Hebda.
MVP: Maciej Muzaj (Trefl Gdańsk).
ZOBACZ WIDEO Brzęczek zachwycony formą Polaków. "Trzeba to przełożyć na reprezentację"