Obecne rozgrywki układają się fatalnie dla Asseco Resovii. Rzeszowianie nie biorą udziału w europejskich pucharach, nie dostali się do ćwierćfinału Pucharu Polski, a w PlusLidze ponieśli 11 porażek w 16 meczach.
- Cały czas widać, że drużyna nie ma pewności siebie i nie zachowuje spokoju. W porównaniu do ostatnich meczów przed przerwą świąteczną gramy bardziej nerwowo. W Klubowych Mistrzostwach Świata potrafiliśmy grać jak równy z równym z niesamowitymi drużynami. W Nowym Roku to się niestety zmieniło. Na pewno presja mocno poszła w górę i była już na tym najwyższym poziomie. Możliwe, że za bardzo chcieliśmy wygrywać, a mecze nie potoczyły się po naszej myśli - stwierdził Cretu w rozmowie z portalem plusliga.pl.
- Nie mogę nikogo winić, bo mieliśmy trudne momenty i swoje problemy. Nie mogliśmy liczyć na regularne treningi z udziałem wszystkich zawodników. Praktycznie w każdym tygodniu kogoś nam brakowało na zajęciach. Ciężko jest tak pracować. Dopiero w ostatnich dniach miałem do dyspozycji cały zespół - kontynuował.
Co czeka polskich siatkarzy w 2019 roku? "Najważniejsze będą kwalifikacje do igrzysk"
Gheorghe Cretu w dalszym ciągu nie wie, jak będzie wyglądała jego trenerska przyszłość. - Wszystko zależy od decyzji i koncepcji naszego głównego sponsora, czyli Adama Górala. Na pewno w zespole dojdzie do zmian i to jest nieuniknione. Jestem w kontakcie z prezesem Góralem, rozmawiamy, ale to on jest osobą, która musi podjąć ostateczną decyzję co do tego, kto ma ponieść odpowiedzialność za budowę drużyny - powiedział Rumun.
- Jeśli ja mam być odpowiedzialny za zespół, to muszę mieć wpływ na transfery. Mogę odpowiadać swoją głową za zawodników, których ściągam do zespołu. Mam swój pomysł na drużynę. To nie jest tak, że opieram się tylko na statystykach, czy ogólnej ocenie. Jeśli mam kogoś sprowadzić, to muszę wiedzieć dokładnie, co ten zawodnik jest w stanie dać drużynie, jakie ma podejście do pracy i co sobą reprezentuje. Jak to będzie wyglądało w Asseco Resovii i jaką strategię na przyszłość obierze klub, trzeba pytać prezesa Ignaczaka i prezesa Górala - zakomunikował Cretu na zakończenie.