Siatkarze Asseco Resovii ostrzą sobie pazurki na rywalizację w fazie play-off. Chociaż podopieczni Gheorghe'a Cretu byli skazywani już na porażkę, to w ostatnich meczach pokazali charakter i rozpoczęli szaleńczą szarżę w kierunku najlepszej "szóstki" PlusLigi.
- Drugą rundę też zaczęliśmy kiepsko, od trzech porażek z rzędu po 0:3. Myślę, że wreszcie ta nasza ciężka praca i szczególnie praca trenera Cretu, który daje z siebie maksa, zaczyna działać i ja oraz sądzę, że cała drużyna, jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni, bo jest to fachowiec najwyższej klasy. Jestem dumny, że mogę z nim pracować i staram się wyciągnąć z tego jak najwięcej. Myślę, że to jest główny czynnik który spowodował, że zaczęła procentować ta nasza dobra gra. Po prostu potrzebowaliśmy przełamania i takiego rytmu meczowego - przyznał Mateusz Masłowski.
Rzeszowianie mają jeszcze sporo do udowodnienia. Kolejne zwycięstwa dodają im jednak pewności siebie i wpływają na nastroje wewnątrz klubu. - Jeśli drużyna by przegrywała tak jak my przegrywaliśmy i byłaby w niej dobra atmosfera, to znaczy, że ludzie, którzy są w tej drużynie są nieodpowiedni. Nie może być dobrej atmosfery w takim momencie, ponieważ każdy ma swoje ambicje, chce wygrywać i to jest normalne, wychodzą frustracje. Może w innych drużynach czasem nie widać, że nie ma dobrej atmosfery, ale wygrywają. Sztuką jest, aby wejść na boisko i tam pokazać to co się potrafi. Wchodzi się, robi się swoją robotę i fajnie, że wreszcie i u nas to zaczęło funkcjonować - podkreślił libero.
Czytaj także -> Bezcenne punkty Asseco Resovii Rzeszów. Możdżonek: Jestem dumny z postawy zespołu
ZOBACZ WIDEO Wszołek alternatywą dla Grosickiego? "Nikomu nie zamykam drogi do kadry"
Przemiana Asseco Resovii może napawać optymizmem kibiców. Ostatnie cztery spotkania pozwoliły Pasom dopisać do tabeli cenne dwanaście "oczek" i zbliżyć się do najlepszej "szóstki". - Tak jak wychodzi z tabeli, mamy szansę dalej na bycie w tych play-offach. Będziemy na pewno walczyć o to, bo to jest naszym celem, a później mamy swoje marzenia. Moglibyśmy stworzyć naprawdę fajną historię, od zera do bohatera, jednak to jest bardzo daleka droga bo dopiero się zbliżamy do tej szóstki - zauważył zawodnik rzeszowskiego zespołu.
W środowym spotkaniu z Treflem, zespół prowadzony przez Georghe'a Cretu od początku narzucił przeciwnikom swój styl gry. Pewność siebie oraz dominacja niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła pozwoliła im gładko wygrać dwa pierwsze sety. - Kontynuowaliśmy swoją dobrą grę. Drużyna z Gdańska zaczęła grać dużo lepiej w tym trzecim i czwartym secie, więc musieliśmy też wejść na wyższy poziom. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będziemy kontynuować naszą passę bo znaleźliśmy "to coś" co nam pomaga wygrywać - mówił Masłowski.
Demony powróciły w trzeciej odsłonie. Gra Trefla wyraźnie poprawiła się, zaś kąśliwe zagrywki Szymona Jakubiszaka ostro dały się we znaki gospodarzom, którzy ostatecznie przegrali partię do 19. W czwartym secie, górą byli jednak rzeszowianie. - Na pewno było to rozluźnienie, z którym boryka się każdy zespół. Tak w siatkówce niestety jest. Ten drugi zespół nie ma już zazwyczaj nic do stracenia i albo im wszystko wychodzi i właśnie tak wygrał Trefl, albo im nie wychodzi i wtedy drużyna dobija przeciwnika - przyznał libero i kontynuował - Tym razem my trochę zeszliśmy z tonu, a z kolei gdańszczanie zaczęli grać bardzo dobrze i skutecznie w zagrywce, w obronie. Mieliśmy problem ze skończeniem swojej piłki co odzwierciedliło się w wyniku. Fajnie, że w czwartym secie zespół z Gdańska dalej grał dobrze, a my potrafiliśmy ten swój poziom podnieść, utrzymaliśmy go i wygraliśmy.
Czytaj także -> Fala krytyki na sędziów po meczu w Jastrzębiu-Zdroju. "Kibice dali wyraz temu, jak to wyglądało"
Kolejne ligowe spotkanie, podopieczni Georghe'a Cretu rozegrają już w niedzielę. Tym razem na ich drodze stanie Indykpol AZS, który w pierwszej rundzie rozgrywek pokonał Asseco Resovię 3:2. Kto tym razem będzie cieszył się ze zwycięstwa? - Będziemy dalej robić to, co robimy. Czy przegrywaliśmy, czy wygrywaliśmy to nasza praca się nie zmienia. Cały czas wygląda tak samo. Trenujemy na maksa, poświęcamy i podporządkowujemy całe swoje życie by wygrywać te mecze i dalej będziemy tak działać - zakończył Mateusz Masłowski.