Chemik Bydgoszcz dał sobie wytrącić argumenty z rąk, ale nie poddaje się. "Walczymy o jak najwięcej"

Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze BKS Visła Bydgoszcz
Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze BKS Visła Bydgoszcz

GKS Katowice dzięki świetnej postawie w bloku i zagrywce pokonał 3:1 Chemika Bydgoszcz w spotkaniu 21. kolejki PlusLigi. Statystyk Kamil Kwieciński wyczerpująco ocenił, w czym jego zespół ustępował siatkarzom Piotra Gruszki.

Kiedy Chemik Bydgoszcz wyszarpał pierwszego seta w starciu z GKS-em Katowice, wygrywając w nim 25:22, wydawało się, że w katowickich Szopienicach może tego dnia dojść do siatkarskiej walki na noże i podziału punktu. Okazało się jednak, że siatkarze Piotra Gruszki wytrącili rywalom wszelkie argumenty z rąk za sprawą swojego serwisu, w którym punktowali siedmiokrotnie oraz bloku (aż 16 pkt).

Bez komentarza w sprawie Tomasza D. od Waldemara Wspaniałego. "Niech działają służby"

- Zagraliśmy dobrze pierwszego seta w pierwszej akcji, także dzięki przyjęciu. Przeciwnik mylił się, zwłaszcza na zagrywce, ale potem zdecydowanie poprawił się w tym elemencie. Nic dziwnego, w końcu byli w swojej hali i mogli tutaj "odpalić". Przez to uciekło nam nieco przyjęcie, natomiast największa różnica między drużynami tkwiła w efektywności kontrataku - ocenił statystyk Chemika Bydgoszcz Kamil Kwieciński w pomeczowej rozmowie z naszym portalem.

Piotr Gruszka po raz drugi z rzędu desygnował do wyjściowej szóstki Bartosza Krzyśka. Okazało się, że Chemik Bydgoszcz w przeciwieństwie do Cerrad Czarnych Radom, którzy polegli w Katowicach 0:3, jest gotowy na zmiennika Karola Butryna i w drugiej partii podstawowy atakujący GieKSy pojawił się na stałe w polu gry. - Jeżeli chodzi o GKS, to nie aż tak dużego znaczenia, czy w pierwszej szóstce wychodzi Karol Butryn czy Bartosz Krzysiek. Wydaje mi się, że naszym największym mankamentem w tym meczu była organizacja gry na kontrze, w której powinniśmy sobie poradzić zdecydowanie lepiej. Do tego GKS bardzo dobrze spisywał się w asekuracji i utrzymywał piłkę w grze, a nam brakowało skutecznego bloku - ocenił członek sztabu szkoleniowego bydgoskiego klubu.

ZOBACZ WIDEO W reprezentacji nie będzie na stałe numeru 1. "Przed każdą serią spotkań wybierzemy bramkarza"

Zespół Jakuba Bednaruka nie wywiózł z Katowic punktów, co nie oznacza, że wszystko w jego postawie nadawało się do skrytykowania. - Bywały momenty, kiedy dobrze funkcjonowała nasza zagrywka, aczkolwiek jeżeli o przyjętą taktykę serwisu, to nie została ona w pełni zrealizowana. Dobrze czytaliśmy grę przeciwnika, nasi środkowi nieźle spisywali się na siatce. Michał Szalacha musi dojść do pełni zdrowia, zresztą luty był dla nas ciężki przez epidemię, jaka przeszła przez nasze szeregi i sprawiła, że trzech zawodników było wyłączonych z treningów. Natomiast w styczniu mieliśmy kilka urazów, które trochę rozregulowały nam grę - tłumaczył Kwieciński.

Bydgoszczanie zagrają dwa kolejne spotkania na swoim terenie, ale trudno im będzie zdobyć punkty i podskoczyć w tabeli na miejsce wyższe niż jedenaste, obecnie zajmowane. Klub znad Brdy zagra kolejno z Jastrzębskim Węglem i Asseco Resovią Rzeszów, która zaczyna wracać na właściwe tory. - Gramy u siebie, a we własnym obiekcie dobrze zagrywamy i tego będziemy próbować. Pierwszy mecz z Jastrzębiu-Zdroju był spotkaniem, które z różnych powodów odbyło się tak naprawdę poza boiskiem, ale mamy nadzieję, że to już się nie powtórzy. Powalczymy o jak najwięcej dla siebie - stwierdził były statystyk Enei PTPS-u Piła, który wcześniej potwierdził, że sytuacja w klubie jest lepsza niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Memoriał Wagnera: Polacy poznali drugiego rywala. Przyjedzie wielka Brazylia

Komentarze (0)