Siatkarze prowadzeni przez Emila Siewiorka pojechali na wyjazdowe spotkanie z i nikt nie dawał im większych szans na podjęcie równorzędnej rywalizacji. Ekipa z Trójmiasta kilka dni wcześniej wygrała z wielkim . Trudno było przypuszczać, że przegrają z outsiderem ligi. Tak się jednak stało i to zwyciężył po tie-breaku.
- Cieszy nas ta wygrana na koniec rozgrywek. Pokonaliśmy Trefla Gdańsk i muszę przyznać, że jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie był to dla nas łatwy sezon. Cieszę się, że zakończyliśmy go zwycięstwem. To buduje morale - przyznał 28-latek.
Zobacz także: Dwie twarze Trefla Gdańsk. "Wracamy do PlusLigi i jesteśmy inną drużyną"
Dla Artura Ratajczaka był to miły powrót do Trójmiasta. Mierzący 206 cm wzrostu środkowy był zawodnikiem Trefla w latach 2007-2012 oraz 2013-2016. To właśnie bezpośrednio z Gdańska przeniósł się do Będzina. Od trzeciego seta ich gra się poprawiła i dzięki temu wywieźli do domu dwa "oczka". - To prawda, że na początku nasza postawa nie była dobra. Pierwsze dwa sety przegraliśmy, ale nie chcieliśmy się poddawać. Walczyliśmy dalej, odzyskaliśmy swój rytm i wygraliśmy. Udało się nam wzmocnić też serwis. To miało wpływ - dodał.
Nasz rozmówca był jednym z najjaśniejszych punktów MKS-u Będzin w tym spotkaniu. Walczył i zdobywał cenne punkty. Później na wyższy poziom wskoczyli jego koledzy i skutecznie powalczyli o drugie zwycięstwo w PlusLidze. Najlepszym zawodnikiem meczu uznano Rafała Farynę. - Wygraliśmy jako zespół. Jestem zadowolony z postawy chłopaków. Wszyscy zagraliśmy dobrze i to cieszy mnie najbardziej - zakończył.
Zobacz także: Trefl Gdańsk zakończy rundę zasadniczą. "Naszym celem był rozwój zawodników"
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o mentalnym podejściu reprezentacji Polski. "Musimy zagrać dwa równe mecze"