Grot Budowlani Łódź pod ścianą w finale LSK. "Nadal mamy do wygrania trzy mecze"

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Anna Bączyńska (z numerem 20)
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Anna Bączyńska (z numerem 20)

Dwa zacięte finały Ligi Siatkówki Kobiet za nami. W obu ŁKS Commercecon Łódź pokonał Grot Budowlanych Łódź w pięciu setach i jest o krok od złotego medalu. - To jeszcze nie koniec - przestrzega przyjmująca niebiesko-biało-czerwonych Anna Bączyńska.

W odróżnieniu od pierwszego ze spotkań tym razem to Grot Budowlane dwukrotnie doprowadzały do remisu przy niekorzystnym stanie. W czwartej partii udało im się nawet obronić piłkę meczową i przedłużyć spotkanie o piątą partię. W niej jednak po raz drugi z rzędu rywalki im uciekły i zwyciężyły, tym razem 15:10 (więcej o meczu).

- To były dwa mecze godne finału - uważa Anna Bączyńska. - Rywalizacja toczy się na naprawdę wysokim poziomie. Myślę, że w decydujących momentach wiele w głowach nam nie siedzi. To po prostu znów nasze minimalne błędy przeważają. Jest ich w ciągu całego spotkania mało, ale jednak się pojawiają i to w najważniejszych momentach. To one decydują o wyniku w tym finale - dodała.

Ogromną pomocą dla Grot Budowlanych Łódź w tym spotkaniu była Jovana Brakocević-Canzian. Serbska atakująca zdobyła aż 38 punktów, ale brakowało jej wsparcia na drugim skrzydle, za które odpowiadała właśnie Bączyńska wspólnie z Julią Twardowską.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Porażka Juventusu w Lidze Mistrzów. "Nie można obwiniać tylko Cristiano Ronaldo"

- Moim zdaniem w ogóle zaczęłyśmy mecz trochę "z boku". Ciałem byłyśmy na boisku, a mentalnie w pierwszym secie nie wyszłyśmy na nie, przez co od razu trzeba było gonić wynik. Mamy na szczęście po swojej stronie Jovanę, która może ciągnąć grę, ale myślę, że w tym spotkaniu jej nie pomogłyśmy tak, jak w poprzednich fazach, czy nawet w pierwszym z meczów finałowych - przyznała przyjmująca łódzkiej drużyny.

Czytaj też: Łódzkie Wiewióry o krok od mistrzostwa. "Naszą siłą jest zespołowość"

Po spotkaniu trener Błażej Krzyształowicz od razu zabrał zespół do szatni. Jakie słowa tam padły? Tego oczywiście się nie dowiemy, ale dzięki naszej rozmówczyni udało nam się ustalić, że była to pogadanka "bardziej psychologiczna niż taktyczna".

- Trener powiedział nam, żebyśmy wykorzystały wolny dzień, który otrzymałyśmy po spotkaniu na totalny reset i odpoczynek. To przecież jeszcze nie koniec. Mam nadzieję, że trzy spotkania nadal są przed nami. W sumie nic się nie zmieniło, nadal mamy do wygrania trzy mecze. Z tą "tylko" różnicą, że dziesięć setów już mamy w nogach - żartowała Bączyńska.

Trzecie ze starć finałowych odbędzie się w Łódź Sport Arenie im. Józefa Żylińskiego w poniedziałek o 20:30. Jeśli wygrają je siatkarki ŁKS-u Commercecon, sięgną po mistrzostwo Polski. Jeżeli zaś lepsze okażą się Grot Budowlane, wówczas rywalizacja przedłuży się o co najmniej jedno spotkanie, zaplanowane na czwartek, 2 maja.

Komentarze (0)