Malwina Smarzek ma dobre przeczucie przed sezonem kadrowym. "Przeskoczyć samą siebie"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

Podstawowa atakująca naszej reprezentacji siatkarek wierzy w to, że doświadczenie zebrane we Włoszech pozwoli jej grać jeszcze lepiej z orzełkiem na piersi. - Wiele obiecujemy sobie także po powrocie Joanny Wołosz - mówi Malwina Smarzek.

[tag=7739]

Reprezentacja Polski kobiet[/tag] zaczyna swój sezon od występu w towarzyskim Montreux Volley Masters, by następnie włączyć się do walki o jak najlepsze miejsce w Lidze Narodów Kobiet. Najważniejszą imprezą tego roku dla zawodniczek pod wodzą Jacka Nawrockiego będą kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Tokio, podczas których nasze rodaczki zagrają z Portorykankami, Tajkami oraz Serbkami, aktualnymi mistrzyniami świata. Jeżeli do tego dołożyć mistrzostwa Europy, których współgospodarzem jest nasz kraj, rok 2019 zapowiada się na spore wyzwanie dla Polek, obecnie dobijających się z różnym skutkiem do grona najlepszych drużyn. Ale Malwina Smarzek nie traci zapału.

Jacek Nawrocki dokonał pierwszej selekcji. Znamy szeroką kadrę reprezentacji Polski na turniej w Montreux

 - Mam cichą nadzieję na naprawdę dobre występy i wierzę, że dzięki grze we Włoszech jeszcze bardziej pomogę naszej kadrze. Moje doświadczenie będzie zdecydowanie większe, niż w poprzednim sezonie i chciałabym "przeskoczyć" samą siebie z zeszłego roku. Wiele obiecujemy sobie także po powrocie Asi Wołosz do reprezentacji, to będzie dla nas ogromne wsparcie. Zrobiłyśmy naprawdę dobrą robotę w poprzednim sezonie i patrząc na to, kto może zagrać u nas w wyjściowej szóstce, jestem pozytywnie nastawiona. Poza tym jest kilka dziewczyn, które zaczęły niedawno występować w kadrze, a dzięki występom w klubach mogą wnieść sporą wartość w reprezentację, jak choćby Marysia Stenzel - mówiła "Mali" w rozmowie z naszym portalem.

"Widać zmianę w naszym podejściu"

Nie tylko Smarzek po sezonie spędzonym w Zanetti Bergamo może czuć się bardziej pewna siebie. Bardzo dobry rok za sobą ma także Agnieszka Kąkolewska (Pomi Casalmaggiore), która podobnie jak atakująca naszej kadry debiutowała we włoskiej ekstraklasie. Wracająca do kadry po rocznej przerwie Joanna Wołosz, naturalna liderka tej drużyny, będzie miała wokół siebie zawodniczki już ograne na wysokim poziomie, a także te, które wyróżniły się w ostatnim sezonie Ligi Siatkówki Kobiet i czekają na pokazanie swoich możliwości na arenie międzynarodowej. To nastraja optymistycznie przed wymagającym sezonem.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Słabszy moment Lewandowskiego i Piątka. "W gorszych chwilach obrywają najlepsi"

- Dzięki temu, że gram tam, gdzie gram, nie będę podchodzić do meczu z Serbkami ze zbytnią bojaźnią. Wiadomo, należy im się szacunek jako mistrzyniom świata, ale nie będę wychodziła z założenia, że będzie super, jeżeli wygramy jednego seta. To na pewno będzie inny mecz niż ten z kwalifikacji w Warszawie, gdzie po prostu zebrałyśmy lanie. Wcześniej nie widziałyśmy punktu zaczepienia w konfrontacjach z takimi zespołami jak Serbia, ale po ostatnim sezonie widać zmianę w naszym podejściu. Mam dobre przeczucie i niezależnie od tego, jak to wszystko się potoczy, zamierzam utrzymywać pozytywne nastawienie - mówiła Smarzek, uciekając myślami do sierpniowych kwalifikacji olimpijskich.

Czas na europejskie przełamanie

Wymagający przeciwnicy czekają na Polki także w grupie B tegorocznych mistrzostw Europy. Biało-Czerwone zmierzą się w Łodzi z Włochami, Belgią, Słowenią, Portugalią i Ukrainą. - Nie jest to najłatwiejsza grupa, bo nasi przeciwnicy to solidne, poukładane zespoły, z którymi ciężko się rywalizuje. Ale widzę w naszej grze progres, a poza tym bardzo chciałabym coś osiągnąć na mistrzostwach Europy. I nawet nie mówię o medalu, ale o pokazaniu, na co stać naszą drużynę w starciu z najlepszymi i wyzwolenie naszego potencjału - tłumaczyła była siatkarka Chemika Police.

- Wcześniej było nas stać na naprawdę ciekawą, skuteczną grę w mniej ważnych momentach, ale kiedy przychodziło do rywalizacji o dużą stawkę, na przykład w meczu z Turczynkami na ostatnich mistrzostwach Europy, wtedy okazywało się, że boimy się wygrać i marnowałyśmy cały wysiłek, choć rywal był na widelcu. Mam nadzieję, że teraz unikniemy takich zachowań i przełamiemy się - po naszej rozmówczyni słychać było, że naprawdę wierzy w lepszą jakość biało-czerwonej reprezentacji.

Prawe czy lewe? Odpowiedź jest prosta

W 2017 roku Smarzek występowała w większości meczów kadry na przyjęciu, co trener Nawrocki argumentował koniecznością zwiększania siły rażenia na lewym skrzydle. Rok później 22-latka była etatową atakującą polskiej reprezentacji i nie było większych dyskusji na temat zmiany jej pozycji. Obecnie ciekawych kandydatek do gry na prawym skrzydle w zespole Nawrockiego jest całkiem sporo, a do tego w minionym sezonie objawiła się gwiazda Magdaleny Stysiak, z powodzeniem występującej zarówno na ataku, jak i na przyjęciu. Jak trener kadry ułoży jej wyjściową szóstkę? To wie tylko sam Jacek Nawrocki, natomiast pytana o to Smarzek jasno deklaruje, w jakiej roli czuje się najlepiej.

- Trener wiedział, na jakiej pozycji będę grać w Bergamo i dobrze wie, że nie można zawodnika do niczego przekonywać na siłę. Ale absolutnie nie chciałabym cofać czasu i rezygnować z występów na przyjęciu w kadrze, bo wiem, jak bardzo mi to pomogło jako zawodniczce. W końcu dzięki temu występowałam w Chemiku Police w pierwszej szóstce, a do tego gra na "czwórce" daje bardzo dużo w przeglądzie całego boiska i jest to bardzo pomocne, gdy wraca się do atakowania z pierwszej czy drugiej strefy. Zdaję sobie sprawę, że toczyła się długa dyskusja na temat tego, kto gdzie powinien występować. Powiem tylko tyle: dzięki Bogu nie jestem trenerem i nie decyduję o tym! - śmiała się "Mali".

- Kiedy grałam na przyjęciu, musiałam czuć się naprawdę perfekcyjnie, by dobrze atakować z lewej strony i w pełni odżywałam dopiero wtedy, gdy znowu występowałam na pozycji atakującej. Nie będę wracała na lewe skrzydło sama z siebie, ale nie wykluczam, że w przyszłości podczas turnieju może się zdarzyć, że dobro drużyny będzie wymagało od mnie zmiany pozycji. I wtedy to zrobię, bo wszyscy idziemy w jednym kierunku, a siatkówka to przecież sport drużynowy - stwierdziła atakująca włoskiego klubu z Bergamo.

Przygotowania do sezonu w szczyrkowskim Centralnym Ośrodku Sportu rozpoczęły się już w połowie kwietnia i uczestniczyła w nich grupa zawodniczek, które zakończyły klubowy sezon 2018/2019. W majowym zgrupowaniu przed turniejem w Montreux, podczas którego Polki zagrają w fazie grupowej z Niemcami, Japonią i Chinami, mają brać udział 23-24 siatkarki. Po powrocie do Polski nasza żeńska kadra rozpocznie zmagania w Lidze Narodów, a udział w turnieju w Opolu (21-23 maja) wezmą także kadry Tajlandii, Niemiec i Włoch.

Jacek Nawrocki o powołaniach: Zebraliśmy to, co najlepsze w polskiej siatkówce