Nicolas Szerszeń: Infrastruktura w USA jest nie z tej ziemi

Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS / Na zdjęciu: Nicolas Szerszeń
Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS / Na zdjęciu: Nicolas Szerszeń

- Infrastruktura jest jak nie z tej ziemi, w naszym sztabie mieliśmy czterech trenerów. Dużo jest ludzi, aby studentom pomóc osiągnąć najwyższe cele - powiedział Nicolas Szerszeń, który zanim trafił do Asseco Resovii studiował w USA i grał w NCAA.

22-letni Nicolas Szerszeń urodził się we francuskim Poissy. Jego rodzice są Polakami, a on ma polskie i francuskie obywatelstwo. W rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o korzyściach i przeciwieństwach studiowania w Stanach Zjednoczonych oraz o rozpoczęciu przygody z siatkówką we Francji. Zaprowadziła go ona do USA, gdzie dwukrotnie wygrał ligę uniwersytecką NCAA, a w 2016 r. został wybrany najlepszym siatkarzem ligi. Po skończeniu uczelni trafił do Polski i miniony sezon spędził w Asseco Resovii Rzeszów.

Filip Korfanty, WP SportoweFakty: W jaki sposób rozwijał się pan siatkarsko we Francji?

Nicolas Szerszeń, przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów: Siatkówka to mój rodzinny sport. Można powiedzieć, że urodziłem się z piłką w ręce. Zawsze chciałem grać tak jak mój tata. A na uniwersytecie w siatkówkę grały również moja mama i siostra. Siostra grała także w reprezentacji Francji U-19 i U-21.

Zacząłem grać kiedy miałem sześć lat i rozpoczęło się od trenowania z moim ojcem. Dużo czasu poświęcałem na trening, dlatego dobrze rozwinąłem się w moim małym klubie niedaleko Paryża, gdzie mój tata był trenerem. Później trafiłem do młodzieżowej reprezentacji Francji, co umożliwiło mi grę na wyższym poziomie. Występy w turniejach na całym świecie, a zwłaszcza na mistrzostwach świata juniorów w Meksyku, były bardzo dobrym doświadczeniem i dużo się dzięki nim nauczyłem.

Występował pan w młodzieżowej reprezentacji Francji - pojawiały się myśli, żeby grać w seniorskiej kadrze tego kraju?

Zostałem powołany na zgrupowanie i wybrany do reprezentacji młodzieżowej na turniej w Szwajcarii, od tamtego czasu już zawsze w niej byłem. Kadra seniorów jest dla mnie celem, ale zawsze wahałem się między francuską i polską. Wychowywałem się we Francji i stąd moje występy w tamtejszej młodzieżowej reprezentacji, ale z perspektywy profesjonalnej siatkówki lepiej żebym mógł grać jako Polak.

W PlusLidze występował pan dotąd jako Francuz - kiedy nastąpi zmiana certyfikatu na polski i dlaczego tyle to trwa, pomimo posiadania od dawna polskiego obywatelstwa?

Po przyjeździe do Polski, żeby grać jako Polak muszę czekać dwa lata, ponieważ muszę być zameldowany w Polsce przez taki okres. Dopiero w grudniu tego roku będę mógł dostać polski certyfikat.

We francuskich młodzieżowych reprezentacjach zdarzało się panu pełnić również rolę atakującego.

Tak, a gdy byłem jeszcze młodszy, to grałem jako rozgrywający, ale też libero. W kadrze byłem atakującym, ale potem przeszedłem na pozycję przyjmującego i od tamtego czasu już zawsze grałem na przyjęciu.

Co było alternatywą po skończeniu francuskiego liceum, oprócz wyjazdu do USA?

Po skończeniu liceum miałem propozycję z drugiej i pierwszej ligi we Francji - Pro A i Pro B. Pomimo tego, zdecydowałem się na studia, ponieważ uważam, że jako sportowiec trzeba mieć jakiś plan B.

Pana siostra studiowała na uniwersytecie w Ohio, miało to wpływ na wybór akurat tej uczelni?

Na uniwersytet w USA próbowałem się przedostać przez agencję, ale z tego nie wynikło dużo dobrych propozycji. Dlatego poprosiłem moją siostrę, żeby się skontaktowała od razu z trenerem siatkarskiej drużyny Ohio State i wtedy wszystko się rozegrało szybko. Dostałem dobrą propozycję i już ani chwili się nie wahałem, bo siostra zawsze mówiła mi, że to wspaniały uniwersytet.

Jak wygląda rekrutacja na studia w USA?

Dla obcokrajowca nie jest łatwo się dostać na uniwersytet. Najpierw trzeba zdać testy TOEFL i SAT lub ACT. TOEFL to egzamin z języka angielskiego, a SAT i ACT to egzamin z języka angielskiego połączony z matematyką i innymi przedmiotami - można powiedzieć, że jest to odpowiednik matury.

Oprócz tego, trzeba też dostać dobrą propozycję od trenerów, ponieważ tam średni roczny koszt utrzymania dla obcokrajowca wynosi około 40 tyś. dolarów, dlatego bez stypendium jest bardzo trudno od strony finansowej. A na każdą drużynę przypada cztery i pół stypendium, dlatego bardzo trudno jest je dostać. Uniwersytet może je rozdzielić w różnej formie - na przykład połowy kosztu jednego roku studiów dla dziewięciu studentów.

Inżynieria mechaniczna to kierunek studiów dość mało związany z tym co zdawał pan na maturze.

Zdawałem francuską maturę, ale jako przedmioty dodatkowe miałem język polski, historię i literaturę polską, dlatego że chodziłem do szkoły międzynarodowej. A w związku z tym, że zawsze dobrze mi szło z matematyką i fizyką, to zdecydowałem się na studiowanie inżynierii mechanicznej.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Kiedy słuchałem Włodzimierza Szaranowicza, miałem łzy w oczach

Co towarzyszyło panu w dzień wyjazdu do USA? Bardziej strach czy ekscytacja?

Byłem bardzo podekscytowany, bo to był pierwszy raz kiedy tak naprawdę opuszczałem dom, ale też byłem trochę zestresowany, bo wiedziałem że wszystkie lekcje będę miał po angielsku, a ten język był wtedy u mnie na średnim poziomie.

Trudno było się zaaklimatyzować w USA?

Miałem tam znajomego, który znał moją siostrę. Nazywa się Grzegorz Kucharski, jest Polakiem i żyje w Columbus. On bardzo mi pomógł w pierwszych miesiącach i przez całe cztery lata mojego pobytu w Stanach. Na początku było trudno z angielskim, ale po dwóch lub trzech miesiącach już było dużo lepiej.

Najgorzej było z lekcjami z matematyki i fizyki po angielsku, ponieważ nie znałem specyficznych słów. Pomogło mi to, że na pierwszym roku studiów uczyliśmy się tego co miałem w liceum, więc była to powtórka, z tą różnicą że po angielsku. Na początku, jako obcokrajowiec, odczuwałem też różnice w tamtejszej kulturze, ale dało się do niej dostosować.

Wyjazd do USA był czymś w rodzaju trampoliny do "wielkiego świata"? To było inne życie niż w podparyskiej miejscowości?

Nie wiedziałem jak mi pójdzie w USA, więc chciałem przede wszystkim skoncentrować się na nauce, a na drugim miejscu miał być rozwój siatkarski. Lecz gdy już tam przyjechałem i zobaczyłem niezwykłą infrastrukturę i poznałem udogodnienia, w postaci na przykład darmowych korepetycji i mnóstwa ludzi zatrudnionych, aby pomóc nam w dobrym rozwoju, to moim zdaniem wszystko tam jest łatwiej osiągnąć.

Czyli łączenie nauki z graniem i trenowaniem nie jest trudne?

Bardzo łatwo można to pogodzić, bo w jednym dniu dany przedmiot jest kilka razy. Na przykład, na lekcje matematyki można iść o ósmej, dziesiątej, dwunastej lub szesnastej, przez to można podporządkować lekcje do treningów. Trochę trudniej jest w sezonie, gdy są dwa mecze w tygodniu i jest mniej czasu na naukę, ale da się dostosować.

W drugim sezonie został pan zawodnikiem roku według AVCA. Czuł pan od początku, że wyróżnia się siatkarskimi umiejętnościami?

W Stanach czułem się zaawansowany technicznie, ale miałem braki fizyczne i na pierwszym roku musiałem to nadrobić, ale później już po prostu dobrze mi szło i tak się złożyło, że wygrywaliśmy ligę w drugim i trzecim roku, a w czwartym doszliśmy do półfinału.

Pojawił się moment, w którym chciał pan porzucić studia i wyjechać z USA?

Był jeden semestr kiedy narzuciłem sobie zbyt dużo lekcji na raz i trudno było to połączyć z graniem, bo nie miałem już prawie wcale czasu dla siebie, ale udało się to przetrwać.

W chwili kończenia studiów pojawiło się uczucie: "nareszcie", czy raczej: "szkoda, że to już koniec"?

Miałem mieszane uczucia, dlatego że z jednej strony - chciałem przejść na wyższy poziom gry, a z drugiej - dobrze mi szło, było tam fajnie i czułem, że po odejściu będzie mi czegoś brakowało.

W NCAA dawno nie zdarzyło się, żeby ktoś wygrał mistrzostwo więcej niż dwa razy z rzędu. Od czego zależy siła uniwersytetów wobec braku wpływu na to, jacy zawodnicy będą tam studiować?

To zależy w dużej mierze od generacji studentów, którzy akurat dostają się na dany uniwersytet, ale np. w UCLA jest zwykle dużo dobrych zawodników, ponieważ mają tam dobry program treningowy i też dobrego trenera - to John Speraw, aktualny selekcjoner reprezentacji USA. Stąd, co roku mają bardzo dobry poziom, a w innych uniwersytetach jest trudniej o regularny dopływ dobrych zawodników.

U nas tak się zdarzyło, że przez dwa lata mieliśmy bardzo dobrą ekipę, a potem najstarsi skończyli studia i musieli odejść, a w moim ostatnim roku mieliśmy już bardzo młodą drużynę.

Czy pod kątem warunków do uprawiania siatkówki uczelnie są znacząco inaczej rozwinięte?

Mogę powiedzieć, że siatkówka nie jest najbardziej rozwiniętym sportem w Ameryce, ale pomimo tego, zdecydowanie są tam w stanie z człowieka zrobić prawdziwego sportowca. Infrastruktura jest jak nie z tej ziemi, a np. w naszym sztabie szkoleniowym mieliśmy czterech trenerów, każdy z nich skupia się na innym elemencie gry. Tak jak mówiłem wcześniej, dużo jest ludzi, aby studentom pomóc dobrze się rozwinąć i osiągnąć najwyższe cele.

Która uczelnia jest najlepsza pod kątem uprawiania siatkówki?

Zazwyczaj widzimy te same uniwersytety w ligowej czołówce, dlatego że jest tam bardzo dobry sztab szkoleniowy, a to pomaga osiągnąć dobre wyniki i dzięki tej renomie mają szansę sprowadzać lepszych zawodników na kolejne lata. Te czołowe uniwersytety to: UCLA, UC Irvine, Hawaii, Stanford, Long Beach, Pepperdine, Penn State i Ohio State.

A istnieją jakieś ograniczenia dla siatkarskiego rozwoju? 

Problemem może być bardzo zróżnicowany poziom gry, bo np. w konferencji Kalifornii poziom gry przez cały rok jest zdecydowanie lepszy, więc czasami drużyny z Kalifornii grają lepiej, dlatego że po prostu rywalizują między sobą na wyższym poziomie przez cały rok, w porównaniu z zespołami z innych konferencji.

Co jest zaletą gry w NCAA względem innych miejsc do gry w siatkówkę, będąc w pana wieku?

Na pewno możliwość pracy z takimi trenerami, jak chociażby John Speraw i Alan Knipe, oni mają najlepszą reputację, ale jest też wielu innych bardzo dobrych trenerów. Ponadto, jest bardzo dobry poziom na granicy gry amatorsko-młodzieżowej a profesjonalnej.

Pojawił się moment, w którym ta liga stała się już zbyt słaba i oczekiwał pan możliwości zmierzenia się na poziomie np. PlusLigi?

Rzeczywiście, miałem tak gdy już zbliżałem się do końca gry w Stanach.

Pracuje się tam wyjątkowo nad kwestiami mentalnymi?

Nie za wiele, ale ich podejście do pracy i dawanie z siebie wszystkiego powoduje, że nie napotyka się na wiele problemów. Np. w Ohio State naszym motto było: "The people, the tradition, the excellence" ("Ludzie, tradycja, doskonałość"). Dlatego w głowie zawsze jest jedno - dążenie do doskonałości.

Rozwój fizyczny to coś nad czym szczególnie się pracuje? Pojawiały się jakieś problemy z kontuzjami?

Jest bardzo duża koncentracja na kwestii przygotowania fizycznego, dlatego przydarzały mi się jedynie małe kontuzje, które trwały do tygodnia. Poza boiskiem byłem tylko dwukrotnie przez cztery lata, ale poza tym wszystko było ok, byłem w swojej najlepszej formie.

Jak doszło do pańskiego transferu do Asseco Resovii?

Trener Kowal przyjeżdżał na finały NCAA i mnie tam zauważył. Zaproponował mi transfer, gdy wygraliśmy rozgrywki po raz drugi, ale w lidze wtedy jeszcze były reguły, które nie pozwalały zawrzeć żadnego profesjonalnego kontraktu w czasie studiów, ale doszło do decyzji, aby pójść do Resovii. Były też inne możliwości, zainteresowane były mną kluby z PlusLigi, ale wtedy jeszcze nie miałem agenta.

Co czuł pan w momencie zwolnienia trenera Kowala z rzeszowskiej drużyny?

To był mój pierwszy rok w profesjonalnej lidze i to był trudny moment, ponieważ trzeba było zmienić członka drużyny z powodu naszej gry, a to nigdy nie jest łatwe.

Do Rzeszowa przychodził pan z myślą o grze w podstawowym składzie czy bardziej w celu aklimatyzacji na innym poziomie niż w NCAA?

Przychodziłem z myślą o graniu i wywalczeniu miejsca na boisku, oczywiście chciałem też rozwinąć się siatkarsko grając z najlepszymi.

Jak wygląda sytuacja z pańską kontuzją? Ona ma jakiś związek z przeskokiem pod względem obciążeń w NCAA i PlusLidze? Od czasu do czasu problemy z dłuższymi kontuzjami mają np. Thomas Jaeschke, Aaron Russell, Taylor Sander, Kevin Tillie i Micah Christenson, wszyscy grali w NCAA.

Myślę, że naderwanie mięśni brzucha jest jedną z najgorszych kontuzji, a przeciągała się ona dlatego, że nigdy nie miałem wystarczająco dużo odpoczynku. W końcu udałem się do doktora Marcina Domżalskiego w Łodzi i on powiedział mi co zrobić, żeby w pełni wrócić do zdrowia. Wspomnieni siatkarze byli dłużej kontuzjowani, ale to po prostu część życia sportowca i nie tylko zawodnicy z NCAA mają długie kontuzje.

Ten sezon w PlusLidze wskazał panu jakieś ograniczenia w rozwoju siatkarskim i coś nad czym najmocniej trzeba pracować?

Trudno mi powiedzieć, ponieważ byłem kontuzjowany przez większość sezonu i brakowało mi ciągłości w treningu. Na pewno muszę się skupić na poprawie przyjęcia i bloku.

Jest pan zawiedziony tym sezonem przez swoją kontuzję?

Na pewno nie było łatwo siedzieć z boku przez większość sezonu i nie móc pomóc drużynie, której na pewno mógłbym coś dać. Kontuzja to nigdy nie jest przyjemna rzecz dla sportowca, dlatego po prostu ten sezon był dla mnie niemal stracony.

Asseco Resovia to może być pański klub na lata?

To bardzo profesjonalny klub, któremu nie mam nic do zarzucenia i na pewno widziałbym go jako klub na lata, ale na razie chciałbym rozwinąć się w jakimś skromniejszym klubie, gdzie jest trochę mniej presji na wynik.

Jaka jest zatem pana najbliższa przyszłość klubowa?

Jeszcze nic oficjalnego, ale prawdopodobnie zostanę wypożyczony do klubu PlusLigi lub do ligi włoskiej.

Czytaj też: Karol Kłos wraca do reprezentacji Polski: To inny poziom ekscytacji niż klub

Czytaj też: Stephane Antiga: Mam dość propozycji, żeby wybór nie był łatwy

Komentarze (1)
avatar
skandal10
16.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Podoba mi sie ten wywiad. A Szerszeniowi życzę udanego sezonu w L.